środa, 29 lutego 2012

Polepiony...




Odpowiedzialność & Dorosłość... 
Słowo przyprawiające o dreszcz na karku...

Więcej pracy, więcej samozaparcia, więcej determinacji, więcej świadomej konsekwencji swoich planów i działań.
Wszystkiego teraz więcej, więcej, więcej, jednocześnie mówiąc mniej, mniej, mniej. 

Zatoczone koło i kolejny powrót do pracoholizmu, z łezką powracając do chwil, gdy w ciągu tygodnia robiło się kilkanaście rzeczy na raz, łapiąc sroki za ogon- udawało się- więc tym razem się uda (bo są uda dwa).

Czy z chaosu można wydobyć porządek?
Czy z nadmiaru pracy można odszukać odpowiedzi, nie gubiąc się i nie zatracając jednocześnie?
Można?
Tak.

(dlaczego? pytać- Anety, ja jestem za młody)




Dotychczasowy ,,kit" potrzebny do zaklejania rzeczywistości, czas wymienić na coś bardziej stabilnego i trwałego.
Zaklejania ran wymaga czasu, zaufania, oddania i spojrzenia... do lustra (który przestanie zmieniać obraz w swym krzywym zwierciadle). 

 Może klej szybkoschnący?
Ewentualnie do stalówek gotowych do pracy...
(oraz naprawienia naszyjnika Dorowego) 
idzie wiosna...


,,Tyle sprzecznych zdań przeczących sobie nawzajem
Wypowiadam w tak krótkim czasie
Nie dowiesz się co myślę przyglądając się mej mimice ona nie zdradzi nic nie nie zdradzi nic
Jest mnie dwóch może trzech tylko ty możesz temu zaradzić
Poukładaj mnie kawałek po kawałeczku poukładaj mnie proszę
Bo taki podzielony na części jestem zupełnie do niczego poskładaj tak jak dziecko składa klocki lego
Jeden do drugiego drugi do trzeciego, a wtedy usiądę wygodnie w fotelu zakładając nogi na stół
I polepiony solidnie by nigdy nie było takiej siły która znów rozdzieli mnie na pół
Będę się czuł jak nowo narodzony jak z zarzutów oczyszczony sam z sobą pogodzony
Stanę przed Tobą o tak od dołu do góry przez Ciebie polepiony
Ja się nie zmienię więc poukładaj mnie a ja zapuszczę w tobie korzenie...

(,,Polepiony", Fisz)

P.S.
na blogu pojawiła się zatracona małpa, jako amulet chroniący przed złymi wibracjami z zewnątrz ;)

wtorek, 28 lutego 2012

GepK.I.M.


 ,,GepK.I.M."
czyli 
przypowieść o tym jak Wojownik Kimon stał się Gepardem...

(zdjęcia z dedykacją- obiecałem)


 ,,...Każdy mniej więcej Kimona wizję ma ugruntowaną, więc tylko zwrócę Państwa uwagę, że właśnie obserwujemy przekształcanie się dziecięcej postaci naszego bohatera w dojrzałą postać Wojownika na Ścieżce Serca, który jest jednocześnie i lwem, i młodym myśliwym.
Kto zwycięży w tym pojedynku? Mam jakieś takie wrażenie, że będziemy mieli okazję obserwować zmaganie nie tylko na forum blogowym, ale na szerszych forach publicznych..."
(blog Anety)


  Zastanawiam się, w jaki sposób Ona to robi?

Nie zadaje pytań...
Nie osądza...
Nie doradza...
Nie rzuca opiniami...
Nie karci...

Słucha...
Jest szczera...
Otwarta...


Kontynuuje naturalnie rozmowę, a problem, który wydaje się przerastający, spada do tak niskiej rangi, uświadamiając sobie i dostając odpowiedź (rozmawiając w między czasie o zupełnie czymś innym), że wszystko zaczyna się w wewnętrznym strachu przed samym sobą i emocjami (skomplikowanymi i poranionymi)- który ma tylko wielkie oczy...

Dostajesz kopa, a jednocześnie moralnego kaca, że po drodze do rozwiązania (i zaufania) musisz skrzywdzić (w mniejszy lub większy sposób) kilka najbliższych sobie ludzi, za nim zrozumiesz, że jest to takie... proste (!) a większość ,,problemów" samemu się dopowiada, patrząc tylko na swój nos- nie umiejąc zmienić toku myślenia i dania sobie (Jemu, Jej, Im) szansy...

Nie chce się bać...


 Marzec to miesiąc ciężkiej pracy- 
nie tylko przy chrabąszczach i naginaniu czasu, ale właśnie w tym pojedynku Wojownik v.s. Lew...

muzycznie- koniecznie
(dla Królowej Kiczu)
 Dziś oryginał, z racji wczorajszej Playlisty M.I.A. (kiedyś jej wersja pojawiła się w ,,Pinku"):



o_O

buhaha

(btw- mój i Maszkowy szlagier- mam w swym folderze filmowym taniec Maszki do tej piosenki w ,,samej" arafacie- proszę zwrócić uwagę na choreografię- a ja co? stoję i... pacze)


poniedziałek, 27 lutego 2012

,,Shame..." Painting...


 ,,Shame..."

akryl + olej na płótnie
200x250

skala proporcji ciała 1:1

(powiedzmy, że udało mi się zrobić w miarę dobre zdjęcia- ale jeszcze nie jest to- dół się świeci. jak wyschnie powędruje w inne miejsce- bez światła po prawej stronie)


 Zostało powiedziane już tak wiele na temat tego projektu, że dziś nie powiem nic- ino odeślę do linków:


,,Wstyd/Shame" by hds
(klik)




,,Wstydliwa recenzja czyli QW84" by hds
(klik)



 ,,Shame..."  Drawing by K.I.M.
(klik)



 ,,Shame..." Odliczanie... 3... by K.I.M.
(klik)



,,Shame..." Odliczanie 2... by K.I.M.
(klik)




P.S.
Znajdź różnice ;)
Czyli gdzie K.I.M. jebnął się w proporcjach przypadkowo a gdzie... celowo ;P
a może to wina zdjęcia (i drgnięcia... ręki)?
o_O

niedziela, 26 lutego 2012

,,Daddy..." part 1, akwatinta- podejście 1


 ,,Daddy..."
part 1

akwatinta
(podejście pierwsze)

100x70

Pierwsza, robocza rycina nad tryptykiem ,,Daddy's..." w grafice warsztatowej.
(,,...Tacierzyństwo z fasolką..." cyt. prof O.)

O projekcie i założeniu można przeczytać w tryptyku szkicowym, który rozpoczął całą machinerię (przypominam, że głównym efektem tuszowych szkiców, są również rysunki, które już niebawem).

Jak wspomniałem- mój najbardziej osobisty (jak na razie) cykl prac.



Matrycą na której powstał ryt, stała się druga strona blachy do dyptyku ,,Ofelion..." (nogi).
Zaczynam teraz eksperymentować i bez nadzoru robić swoje...

Podczas powrotu do pracowni, mówiłem  o ,,zmasakrowaniu" blachy... tak też się stało (ukazana rycina powstał 2 tyg temu, obecnie jest już prawie ukończona i przymierzam się do następnej).
Rysy na samej blaszce, które są wynikiem ,,wyjedzenia" przez mocny kwas, podczas pracy nad ,,Ofelionem", popchnęły mnie by dodać do ryciny agresywnego wyrazu- świadomie wybrałem poniszczoną blachę- kontynuowanie masakrowania jej gwoździem oraz kolejnego lawowania mocnym kwasem.
Obecne blachy dostałem gratisowo od prof.O (nieużyteczne, poniszczone matryce) wraz z kolejnymi, własnoręcznie wykonanymi narzędziami- ponownie zostałem otoczony przez Niego ciepłem i wsparciem- a towarzyszące przy tym rozmowy wkładam głęboko do swojego serca- tym bardziej w tak ciężkim momencie w jakim obecnie jestem- potrzebuje tego jak nigdy wcześniej...


Teraz mała anegdotka związana z moją kontuzją graficzną, o której nabąknąłem przy preludiumie ,,Shame..."

Przy powrocie do pracowni, pokazałem min. z jakimi materiałami się pracuje. Zaznaczyłem również, że nie dziobie w rękawiczkach i w fartuchu- nie lubię- proste.

Przy ostatnich zajęciach Tomek (asystent- jeszcze dorwę Go swym aparacikiem) tym razem nie chciał mnie wpuścić do ,,kwaszarni" bez rękawiczek (brak nadzoru prof O.). Zatem pokornie się dostosowałem, zamykając się w pomieszczeniu.
Pech chciał, że mając nawet te pindolone rękawice, mocny kwas azotowy wylądował na moim przedramieniu. Mimo szybkiego obmycia go wodą, pozostawił swój ślad, ,,wyjadając" mi w piękny, piekący i pachnący sposób skórę. Na szczęście oparzenie nie było głębokie (nie doszło do martwicy skóry), ale obecnie wyglądam jak biedronka (piękne zwęglenie)- mając po szybkim zagojeniu na ręce kilkanaście brązowych plam (kilka tonów ciemniejsze od mej karnacji), które już teraz pozostaną miłą pamiątką z warsztatu ;)

A ja chciałem mieć tygrysie pasy jako tatuaż na rękach (lub pierścienie)- stałem się naturalnym gepardem (choć zawsze wolałem pantery), więc by było synchronicznie, czas ,,zakwasić" sobie drugą dłoń ;>

(choć wobec Kurki, nadal jestem szopem, choć widać zalążek wychodzenia z tej fuchy)




Co do emocji...
zapraszam do Kapro na odsłonę ,,Red Pill
(moim powiedzonkiem ,,Marazm 2012")
Szok!

o_O

p.s.
Dezaktywując swoje konto na fejsbuku znaczy, że już nie funkcjonuje i mnie nie ma? 

... ... ...

raz kolejny zapłakałem cicho, twarz w pościeli zakrywając... 

tym razem się tego nie...  wstydzę 

mówiąc sobie, że był to ten raz ostatni...


sobota, 25 lutego 2012

,,Shame..." Drawing...


 ,,Shame..."

ołówek na kartonie
2 x 100x70
(200x70)
skala proporcji ciała 1:1

złożone w całość w corelu,
(efekt przejścia jednej kartki w drugą)

tym razem bez zbędnego naciągania kontrastu ;)

(przepraszam za jakość zdjęć- ale aparat płata figle, to jest właśnie złośliwość rzeczy martwych a brak naświetlenia słonecznego robi swoje- tym bardziej przy takiej skali)


o więcej szczegółów samego zamierzenia projektowego do obrazu (i szkicu) odsyłam na bloga hds'a, gdzie we wpisie, ukazał początki rodzącego się pomysłu- który nie jest tylko zwykłym, pokazaniem Jego sterczącego prącia...

(oraz odsyłam do preludiumów do obrazów- tu, tu i tu)

zawsze byłem bardziej graficzny niż malarski- i tego trzymać się będę ;>
Chciałem udowodnić sobie, że można- mimo, że uciekam już od dawna od fotorealizmu, na rzecz form komiksowych i luźniejszych (po co się katować?)




Po wczorajszej premierze filmu pozostał mi tylko niedosyt- ale o tym napisze innym razem,...
ponieważ rysunek jest pierwszą odsłoną dyptyku, więc będę miał jeszcze okazję ;>



Po wyjściu z kina ,,musiałem" (chyba chciałem również) wdać się w dyskusję (więc przepraszam za cichość w eterze) wychodząc na piwo (jedno, drugie, trzecie, czwarte, piąte... dzisiaj kac) i odpowiedzieć na kilka nurtujących pytań- Czy rzeczywiście historia ukazana w filmie, pokazuje ciemną stronę życia (i natury) hds'a, którego moimi przyjaciele nie mogli dostrzec za naszych świetlanych czasów? Jak ja się czułem? Jak to jest możliwe by aż tak?

 Nie mam najmniejszego prawa o tym mówić (film faktycznie mnie poruszył mimo kilku mankamentów, ponieważ zobaczyłem problem od tej drugiej strony, tym bardziej że utożsamiłem się z inną postacią o_O ale o tym też w późniejszym terminie), więc zacytuję tylko Jego słowa z bloga: 

,,...Nie mam najmniejszego zamiaru, wyflaczać się przed Wami z własnych słabości, skąd się wzięły, jak wpływają na najbliższych. Ciekawskich zapraszam do obejrzenia filmu, wsłuchania się w treść piosenki, popytania odpowiednich specjalistów, przejrzenia moich lutowych wpisów (poukrywałem w nich sporo tropów) oraz oględzin obrazu..."



Miałem odpowiedzieć na ,,pstryczka", którego załadował mi hds podczas wpisu- wczoraj miałem wystrzelić stertę wyrzutów w komentarzu pod wpływem ciągłego impulsu i działaniu chwilą, powstrzymałem się ostatecznie kasując komentarz- dziś już mi się nie chce- tym bardziej, że ino winni się tłumaczą ;)

Pozostawiam niedopowiedzenie mego czynu (pierwszy raz zrobiłem przedsmak obrazowy ukazując jego detale), który był świadomą prowokacją i pierwszym z mej strony pstryczkiem do Jego ciągłego ,,fun'u" i rozgrzewania atmosfery (i swoich statystyk)


piątek, 24 lutego 2012

,,Shame..." Odliczanie... 1...


 Zatem odliczanie czas zakończyć...


 zapraszam wieczorem na poletko swoje...


 ...oraz Freak'a.


a Ja zbieram się prosto z warsztatu (mam małą kontuzję związaną ze stycznością z mocnym kwasem azotowym- stety niestety nie zeżarło mnie całego- zatem żyć jeszcze będę...) na seans filmowy- którego recenzja również pojawi się na hds'owym poletku :)


;)



środa, 22 lutego 2012

,,Shame..." Odliczanie... 2...


 Wczoraj oficjalnie rozpocząłem odliczanie (z krótką przypowieścią) do premiery ,,Shame" (obrazowo- filmowej), choć ,,Wstyd" się przyznać ominęła mnie poniedziałkiem krakowska pra-premiera ;/ dopiero dziś podczas moczenia dłoni w farbie drukarskiej, Kurka zrobiła yyyyyyyy ale to już było ;>
byłbym do przodu z tematem i nie musiałbym jak na szpilach oczekiwać seansu...
Ale, ale w piątek pomiędzy warsztatem a... warsztatem (czyli mały, dłuższy wyskok z pracowni o 13.50) zasiądziemy przed ekranem ;)
hell yeah!
Nie byłem wieki w kinie- więc tym bardziej będzie to dla mnie czysta przyjemność...

Czas uchylić kolejnego rąbka tajemnicy- tym razem padło na efekty podczas prac...

Powyżej warstwa akrylowa- poniżej nakładanie oleju.
Mała ciekawostka- pierwszy raz nie użyłem czerni w obrazie.
Szok!

Choć wiadome jest od dawna, że odrzuciło mnie totalnie od malarstwa ;)
więc sama praca na tak wielkim płótnem jest dość... dziwna i paradoksalna...


K.I.M. v.s. Shame
(150 + kapelusz vs. 250) 
mały, chudy (ale) byk jednak rady dał ;>

 i to nie było moje ostatnie słowo...



 Z racji dzisiejszego (pokornego) dnia- odsyłam na poletko hds'a ;)
By być w tym (i tamtym) temacie, również i ja ukażę grzeszne atrybuty (a fuj fuj), które były konieczne do powstania ,,Shame..."


 Proszę nie pytać w jakich warunkach powstawały te prędkie szkice wstępne (projektowe?) na zwykłych karteluszkach ;) buhah
choć ten kształt, już znacie z ,,Malinowego Sputnika"- jedynie z innej perspektywy ;P

(na śpiocha wszystko da się ogarnąć, szczególnie przed oficjalnym ,,powstaniem" z łóżka- może fotografii obiecałem nie robić (komentarze- klik)- ale kto zabronił mi szkicować? hem?)

a materiał się przydał ;P


a fu!


a be!


a tfu!


a yh!


muzycznie dziś znowu powrót do Walk OFF The Earth z kolejnym znakomitym coverem
(który obecnie doprowadza do odruchu wymiotnego)


ale warto to zobaczyć :)

wtorek, 21 lutego 2012

,,Shame..." Odliczanie... 3...


 Nigdy nie miałem smykałki do pomysłów projektowych, zawsze czekałem na impuls zewnętrzny by coś się ruszyło w jakiejkolwiek materii- czy to chrabąszczach, polu działania, pracy. Czekałem na popchnięcie- czasem nawet i ciągniecie za... nos, motywacje i wzbudzenia bodźca. 

Jeszcze w zeszłym roku, nigdy bym nie pomyślał, że po takich gówienkach jakie powstawały, coś może się nagle zmienić. Robiłem swoje dziabongi, bez większego ,,ugryzienia" tematu- budząc w sobie emocje (,,Autoportret przy świecy" czy tryptyk ,,Nic Więcej..."), działając jak zawsze pod wpływem doznania- hop siup- siadam i trzaskam sobie portret do świeczki- a co se będę spał (?)...

Może jest taka kolej rzeczy- portretowania uczyłem się na sobie & Cypisiorze za namową prof O. (ja nie dam rady?)- a tak się bałem farb i wyjścia po za komiksowe szkice (kiedyś je wrzucę- ale się zdziwicie jeszcze lepszy kicz niż ,,afrykańskie chaty" ;) buhaha).

Potencjał był... 
ale wszystko stało w miejscu- nic się nie zmieniało-
marazm i chodzenie ciągle w kółko...
nie było impulsu, który podniósłby poprzeczkę, który by zmotywował...

Teraz, z biegiem czasu, podejście do chrabąszczy (ewolucja z dziabongów) jest zupełnie inna- wyciągnąłem wnioski po swoich poprzednich studiach (arch wnętrz) i zacząłem ,,projektować" swoje prace- i to sprawia mi najwięcej przyjemności- szkic- tusz- rysunek- obraz... Patrzenie jak się zmienia medium, jak się zmienia kształt, charakter...

Ale czy tylko ja jestem ,,projektantem" ostatnich prac?
Oczywiście, że nie!!!
Rzekłbym nawet, że jestem wykonawcą, rzemieślnikiem zmieniającym po drodze na własny sposób inicjatywy, koncepcji, pomysłu.


 Kiedy hds wygrał candy- przesłał mi Fafikowe zdjęcia i to był pierwszy krok do stylizacji i projektowania- mimo, że motyl w brzuchu już o wiele wcześniej zaczął uciekać... 
Wraz z przybyciem wiosny, na świeżo powstały szkice (które uważam za pierwszy krok do zmian, stąd sentyment do nich) i zeszliśmy na prywatę...
Co to był za czas (!)- niezapomniany! Jak sobie przypomnę w jaki infantylny sposób się zachowywałem, to jest mi po prostu wstyd ;> ale nie o to się rozchodzi...

Podczas jednej z wielu kilkogodzinnych rozmów na gg, wyszedł temat, który stał się chyba pierwszym prekursorem do współpracy...
hds zgodził się zostać moim modelem, bym mógł wykonać pierwsze akty (które były mi potrzebne na egzaminy wstępne na studia)- dla stałych obserwatorów to historia dobrze znana. 
Freak w ten sposób chciał mnie... sprawdzić (!),  sprawdzić czy podołam... by wykonać pomysł o którym marzył od dawna, ale nie było środków i osoby, której by to powierzył...

Było to też moje pierwsze doznanie z taką formą pracy- nagi człowiek, bez swojej skorupy, odzienia siada i po prostu pozuje- nie ukrywam, że rączka mi się troszkę telepała- choć nie miałem nigdy problemów z nagością, wchodziły tu czynniki faktu, czy mi się uda wykonać taką pracę, by była godna jego przyjazdu z drugiego końca Polski!

tak powstał mój pierwszy akt...
który zerwał kajdany z oczu, przełamał strach i powiedział- tym się chłopie zajmij- masz modela- wykorzystaj to dobrze i wyciągnij projektowe doświadczenie z poprzednich lat- 3 lata projektowałeś wnętrza, parki, mosty, kościoły- projektuj to co kochasz! Rób to!


 Chyba podołałem...
Dostałem kredyt zaufania i mogłem z materiałem rysunkowo- fotograficznym zrobić co ze chce- później więź się zazębiła i bla bla bla & w taki sposób powstał Ham&Kid...

To właśnie tutaj hds był tym całym projektantem-  a ja zwykłym odtwórcą pomysłów- taki układ mi odpowiadał i dzięki nakręcaniu się nawzajem, zacząłem w końcu robić coś więcej...
wchodzić wgłąb problematyki i wyrzucać to co siedziało długo, a nie miało odwagi by wyjść.

Ale po co ta cała historia?

Projekt, który miał zostać wykonany, poprzez sprawdzenie moich możliwości prawie rok temu, w końcu został zrealizowany...
Bałem się go jak ognia i odwlekałem ile mogłem... Tym razem to i ja miałem przełamać... wstyd!
Akty dość subtelne, które wychodziły z pod mojej łapy, nagle dostają cięcia a wyraz dostaje innego znaczenia...

O ,,Shame" hds rozpisywał się u siebie, wczoraj na bąknąłem i ja.

Jest to dla mnie tak samo ważny projekt- opowiadam obrazem osobisty problem hds'a, człowieka mi bliskiego... a wykonanie obrazu przełamał i mój problem...


Kolejną poprzeczką było płótno i Jego wielkość...

200x250

(Jak wiadomo mam 150 cm w kapeluszu) 

proporcje hds'a w skali 1:1
(chłop jak dąb, jaja jak żołędzie)
oraz
hiperrealizm

Wyzwanie którego się podjąłem w końcu przyniósł efekt- ciągle mam niedosyt...
wiem, że praca będąc ciągle u mnie będzie się zmieniać... póki co bieżące efekty na płótnie, będzie można zobaczyć premierowo na poletku Freak'a...

u mnie tego samego dnia, będzie można zobaczyć rysunek w ołówku (oraz wstępnego tuszaka- którego wole bardziej), który miał pomóc przy złapaniu proporcji 1:1 przed wrzuceniem ich na płótno... preladiasa można było zobaczyć tu i tu.
(sam motyw ,,Wstydu" zmotywował do dyptyku, który w nieco innym terminie się ujawni)

ale do tego czasu na poletku ujawniać się będą kolejne szczegóły rysunku & obrazu.

muzycznie dziś porywa Pan, który zmiażdżył Pana ;)


Wydawało mi się, że jestem jedynym mężczyzną, któremu bosko wychodzi ten utwór- myliłem się ;) 
brzmi lepiej od oryginału czy Kimuszkowego remiksu ;P

Co do ,,Walk Of The Earth"- uwielbiam jak bawią się muzyką-
przez kolejnych kilka dni- będę męczył ich innymi coverami ;)



niedziela, 19 lutego 2012

,,Daddy..." Tryptyk


 ,,Daddy..."
tryptyk

tusz na kartonie

3 x 100x70 

Wstępny cykl do projektu ,,Daddy's...", którego rąbek tajemnicy został już wcześniej uchylony.
Skoro ,,pierwszaki" mam za sobą, czas pójść o krok dalej i opowiedzieć nieco więcej na temat samego założenia- wypisując główne zapalniki... 

oczywiscie zostawię niedopowiedzenie z kolejnym niedosytem ;>

jest to mój najbardziej osobisty cykl...



 ,,Daddy..."

part 1
 (klik)

W obecnych szkicach pojawia się tylko jeden mężczyzna...
Mężczyzna, który stał się prekursorem do dalszej pracy...
Jak nie trudno się domyśleć, przy rozwinięciu tematu (w rysunku, czy ewentualnie w grafice warsztatowej) pojawi się drugi- bardziej anonimowy osobnik, stojący w cieniu ojcostwa- jednak mimowolnie w nim uczestniczący...

dlaczego?



 ,,Daddy..."

part 2
(klik)

Skąd pomysł na cykl?

Motorkiem zapalającym do projektu stała się oczywiście Ham&Kid'owa kooperacja, która chwilami działała na zasadach bardzo ojcowsko- synowskich, nawet rzekłbym, że nagminnie- co chwilami podnosiło mi ciśnienie do czerwoności (biadolenie, dziamolenie, opowiadanie nudnych historyjek czy nadmierna opiekuńczość), szczególnie gdy dostawałem od Niego spontanicznie w potylicę za ,,pląs"- co mnie niemiłosiernie drażniło jak mało co. Podczas wspólnych wakacji, miałem również przyjemność zobaczenia hds'a podczas dyżuru w pracy- Jego zachowania wobec tych małych szkrabów mających kilkanaście centymetrów, oraz mojego własnego obcowania w takim miejscu...

Sam pracowałem z dzieciakami jako wychowawca na wyjazdach (wakacje, ferie), prowadziłem warsztaty malarskie w plenerze oraz jako wolontariusz na placówkach z dzieciakami niepełnosprawnymi (nie lubię tego słowa)- czego obecnie mi brakuje- ale już niedługo.



,,Daddy..."

part 3
(klik)


Zatem na zakończenie (a raczej oficjalne otwarcie) tryptyku, rozpisane inspiracje i motywy w podpunktach, które rozwinę dogłębniej przy ujawniających się niebawem rysunkach:

1.
Osobisty brak ojca
2.
Kooperacja Ham&Kid'owa (ojcostwo i ,,tatinowanie" z jednej strony- stawanie w pozycji małego chłopca z drugiej- psychologia)
3.
Zawodowa praca hds'a
4.
Praca z dzieciakami i związana z nią tęsknota
 5.
Męska wrażliwość (emocjonalność)
6.
Homoseksualizm i brak naturalnej prokreacji
7.
Homoseksualizm i adopcja
8.
Aborcja


 Nie może obyć się bez dedykacji muzycznej:



P.S.
Przez najbliższy tydzień na blogu małe przygotowania do premiery ,,Wstydu", które w postach będą ujawniać moją ostatnią prace nad tym projektem (rysunek & malarstwo). Przez ostatnich kilka tygodni w ,,Qltury Week'u" hds rozkręcał się przed samym filmem oraz obrazem (którego jeszcze nie widział) by premierowo ukazać go w przyszłym tygodniu na swoim blogu...  

Był to nasz pierwszy poważny projekt- do którego obydwoje mieliśmy obawy...
Dopiero nakręcony film, popchał, zmotywował i postawił kropkę nad i do tej realizacji...

Do dnia prezentacji na hds'owym blogu, kawałek po kawałeczku odkrywał będę tajemnicę, którą tak długo Freak skrywał głęboko pod swoim pancerzem... 
Bo jest to i dla mnie osobiste przeskoczenie bariery- zupełnie odwrotnej...

Mimo, że kooperacja się rozpadła - udziela mi się każda emocjonalność związana z pracami z Jego wizerunkiem... a przy tym projekcie chyba najbardziej... 

ręka drży z każdym machnięciem pędzla...

emocje są nadal świeże, żyją wraz z powstającymi chrabąszczami- nie umiem ich oderwać od pracy... nie teraz... może z czasem to minie...


Za namową Rogalika, przestawienie bocznych fragmentów tryptyku :)


który wariant trafniejszy?
nie mnie oceniać ;>