wtorek, 14 lutego 2012

Show Must Go On...


 Ciało słabe, lecz duch ochoczy...

Powróciwszy nieład (SIC!) w porządek się przemienił (lol), nawet garnki posłuszne były, pozwalając na odrobinę szaleństwa kulinarnego (zamykając w sobie ostatnie grosze przy duszy ubogiego), tusz na dłoniach się rozlał (znów wyglądam jak zakapior- co mnie bardzo próżnie raduje), kibel naprawiony został (znów ,,ktoś" rozp****olił pod moją nieobecność), a poranny jogging o mrozie orzeźwił dudniące myśli, które wraz sercem koło zatoczyły (znowu...). 

Kolejny worek niepotrzebnych szkiców trafił do kontenera (hell yeah), a uczelniane szkice potulnie czekały na dokumentację fotograficzną- wraz z rysunkiem (Vivat p.Marian), w który pod pachą odziany zawędruje do chatki na kurzej łapce, by znów usłyszeć, że moim powołaniem są masochistyczne relacje i widełki, co za tym idzie- poćwiartowanie, kuferek i płynięcie w nim w Wisełce (bądź przemyskim Sanie- jak kto woli- kto gdzie zaatakuje). Nie ma jak wsparcie przyjaciół ;P

Ostatni dzień oddechu, przed kolejnym, otwierającym się semestrem na uczelnianych włościach.


 Ciągle się zastanawiam nad blogową atmosferą i blogosferą- wirtualnością a emocjonalnym funkcjonowaniem- jak prowadzić by je na prostą wyprowadzić (?) i się z tobołami nie wyprowadzić...
o_O

Szaleństwo dzisiejszej statystyki oznacza miłe przywitanie- ale czy do końca miłe, czy tylko ciekawskie i zuchwałe ?
 (It doesn't matter)
Tak czy siak dziękuje serdecznie i ,,...ściskam w pasiku" ;P
(no i witam nowych obserwatorów)

Tak czy inaczej pociąg jedzie dalej- trzeba poprawić makijaż, wziąć się w garść, rzęsami sztucznie zatrzepotać udając zalotny uśmiech i po urlopie, dalej lecieć z tym ,,passion'owym" koksem ;>


Na zakończenie by nie być gołosłownym, że ciągle produkuje jak maszyna (by całkowicie rozumu małpiego nie dostać- nie licząc 2 tygodniowego opindalania się, bez stalówki)- kolejny preladias przed zapowiadanym projektem...



tusz na kartonie
-fragment-

więcej już niebawem ;)

P.S.1
bym zapomniał- polecam świeżego blogaska Kurki, która w końcu spięła swoje pośladki i zaczęła wrzucać swoje chrabąszcze w eter publiczny ;)
więc ,,official'nie" zapraszam na Jej Uprawę ;)


P.S.2
 Dziś Wale(ń)tył(n)ki ;P
W zeszłym roku dedykowałem muzycznie ,,Black Friday"- z tego co mi wiadomo, ma Kimuszka również dziś w eter publiczny wrzuci swój nowy singiel.
I'll be waiting 4!
K.I.M. (Ja) oczekuje z niecierpliwością i pozwolę sobie na odrobinę zuchwałości dnia tego ;)


P.S.3
ile było dziś miodu w miodzie?

2 komentarze:

  1. Podziwiam cię że produkujesz, ja miałam tyle pracy, że gdzies zgubiłam zwykłe szkicowanie. Co do bloga, google wprowadza nowa polityke prywatnosci, która mi się nie podoba, usunełam wiec wszystko, od gmaila po youtuba, zmieniłam własciciela bloga, i myslałam ze prace nie znikną, ale zniknęły :) Wrzucam, porządkuje może jakoś się powoli wróci:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ajajaj no masz Ci babo placek- właśnie widziałem, że w przyśpieszonym tempie wrzucasz nowe posty od samego rana ;P
      dlatego w takich sytuacjach warto zapisać swojego bloga (importować go jako plik na swój dysk) by w takich przypadkach jak ten, nie stracić wszystkich informacji :) robię tak raz na jakiś czas...

      szkoda- bo jednak jest swój rodzaj pamiętnika, tyle że wirtualnego- troszkę wspomnień w nim zawarłaś. Miło było powracać do Twoich fotek z wakacji- błogostan :)

      fakt- pracy dużo :)
      ale jak się nie ma swojego życia prywatnego (,,...dyskoteki... chłopaki... i ogólnie takie takie..."- buhaha)- nie pozostaje nic innego jak dziobanie ;P

      tym bardziej, ze naginam ramy czasowe & opanowałem bilokację ;)
      polecam :DDDDDD

      Usuń