Po prawie dwumiesięcznym braku zamęczania Was moją bytnością tutaj, czas wrócić z kolejną porcją złośliwości i „dobrych” rad ;D
Wzrokiem staram się sięgać jak najdalej, lecz upragnionego celu uczłowieczenia małpy, nadal nie widać.
Pojawiają się jakieś pierwiosnki, sasanki, czy inne kwiatki, jednak ścieżka do kimoniej, złotej jesieni życia, jeszcze długa, kręta i wyboista. Po drodze wiele mylnych rozstai, zwodniczych znaków, awarii sprzętu, zbrodniczych Zbójcerzy oraz innych niebezpieczeństw.
W komentarzu, pod jednym z ostatnich wpisów przed wakacyjną przerwą, napisałem:
Dotychczasowym problemem Kimiego jest zbyt emocjonalne podejście do życia (pod wpływem chwili, sugestii innej osoby).
Broń Boże nie jest to wada.
Taki urok artystycznych dusz, bez którego nie byliby twórcami.
Jednakże podczas pisania bloga, mogą z tego powodu pojawić się problemy,dlatego z jednej strony rozumiem podział na dwa (oficjalny-prywatny), zgadzając się z Green, że każdy potrzebuje jakiegoś „wentyla do spuszczania życiowej pary”.
Grunt, żeby tę parę spuszczać w sposób kontrolowany, czego w obecnym,kimonkowym ślinotoku brak.
Cóż, młodość i brak doświadczenia robią swoje, ale dobrze chłopak robi,czerpiąc garściami od Doro, jak opisywać emocjonalność, trzymając ją w ryzach rozumu ;D
…
Marian niech rzeczywiście pójdzie na bloggerowy odwyk (to „paskudztwo” uzależnia).
Jest lato, czas odpoczynku, uroczej pogody, szkoda czasu na pierdoły.
Emocje się uspokoją, blog nie umrze z powodu ciszy, w główce się poukłada (chyba), zostaną nadrobione chrabąszczowe braki, życiowy akumulatorek naładuje się pozytywną energią, samozwańczy menadżerowie do spraw małpiego wizerunku ;) wypracują status quo, zaszyci na tajnej naradzie gdzieś w sadzie hahaha.
Broń Boże nie jest to wada.
Taki urok artystycznych dusz, bez którego nie byliby twórcami.
Jednakże podczas pisania bloga, mogą z tego powodu pojawić się problemy,dlatego z jednej strony rozumiem podział na dwa (oficjalny-prywatny), zgadzając się z Green, że każdy potrzebuje jakiegoś „wentyla do spuszczania życiowej pary”.
Grunt, żeby tę parę spuszczać w sposób kontrolowany, czego w obecnym,kimonkowym ślinotoku brak.
Cóż, młodość i brak doświadczenia robią swoje, ale dobrze chłopak robi,czerpiąc garściami od Doro, jak opisywać emocjonalność, trzymając ją w ryzach rozumu ;D
…
Marian niech rzeczywiście pójdzie na bloggerowy odwyk (to „paskudztwo” uzależnia).
Jest lato, czas odpoczynku, uroczej pogody, szkoda czasu na pierdoły.
Emocje się uspokoją, blog nie umrze z powodu ciszy, w główce się poukłada (chyba), zostaną nadrobione chrabąszczowe braki, życiowy akumulatorek naładuje się pozytywną energią, samozwańczy menadżerowie do spraw małpiego wizerunku ;) wypracują status quo, zaszyci na tajnej naradzie gdzieś w sadzie hahaha.
W uzupełnieniu do tegoż posta, Kimon dostał miesięczny szlaban na Bloggera, głównie w celu nadrobienia oczywistych zaległości wiedzowych, aby podczas jesiennego wejścia w uczelniane progi, nie zawieść ogromnego kredytu zaufania, danego przez grono pedagogiczne, ze względu na obiecujący talent.
I co?
Pstro i hasająco ;]
Z Kadym jest jak z zeszytem, w poniższej reklamie dyskontu spożywczego ;D
OK. Może powinienem uściślić, że ogólnie chodziło o Internet;)
Książki były… na półkach!
Na pytanie – Why? Padła odpowiedź – No przecież tyle się w sierpniu działo, bo warsztaty, bo zieleniak, bo HTFy i inni znajomi, bo podróże, a poza tym „przecież przeczytałem jedną, ważną, grubą książkę!”, zatem o co kaman dziadu ;)
Ręce mi opadły, a do tego jeszcze szczęka innym razem gruchnęła o posadzkę, gdy przy kolejnych zamęczaniu pytaniami o naukę, usłyszałem – "SRAĆ NA WIEDZĘ!"
Czuję się jak Stasia Bozowska ;DDD
Tymczasem ten, który powinien być najbardziej zainteresowany, fika radośnie koziołki na drzewach i hasa boso, przez lasy, łąki i pola ;)))
Marian ewidentnie zmienił styl.
Negroidalna buźka nabrała krągłości, zaczął ćwiczyć, biegać oraz więcej jeść (podobno już przybrał na masie mięśniowej 5 kg), zgolił sierść obficie porastającą ciałko, w strojach przestała dominować ulubiona czerń.
Chociaż pod tym względem zaczyna przypominać człowieka ;D
Małpik wrócił w różowo-infantylnym stylu, do pisania tego bloga, przez co do końca wyprowadził z równowagi, powakacyjnie rozchwianą Doro, prowokując do pierwszego, dramatycznego w swej treści, wpisu na tym polu.
Z kolei nasza artystyczna kooperacja nabrała rumieńców.
Pojawiły się kolejne projekty, będące w fazie planowania lub wczesnej realizacji.
Najważniejsze, że wymyśliliśmy oficjalną nazwę dla firmowania tych wspólnych działań.
Ham&Kid
Sprytny anagram skrótów od naszych pseudonimów, obrazujący kto jest kim w tym duecie.
Inną wersją nazwy jest Załoga Dzi&Dzi, czyli skrót od Dzidziu & Dziadziu ;)
Na zakończenie obowiązkowa dedykacja muzyczna.
Dziewczęta z Ukrainy początkowo miały być zaprezentowane w nadchodzącym SZF, jednak stwierdziłem, że poświęcę ten teledysk dla tego bloga.
Swoim kolorystycznym, „bogatym” w treści, kulinarnym rozpasaniem, obraz idealnie wpisuję się w obecny trend tego miejsca ;]
Chrupanie szparaga, łykanie ostrygi, smarowanie kawiorem, rozbijanie jajek, kasa, ciasny korytarz, czochranie królisia, kruszenie homara, naciąganie gaci, chłeptanie wody, jazda rowerem, ssanie złotej rybki, błyskotki – ewidentna alegoria naszej współpracy hahaha
oj rozochociłeś, rozochociłeś :D
OdpowiedzUsuńpodłechtałeś i podkoloryzowałeś- prawidłowo, z czerni w końcu wychodzę ;P
myślałem, ze po dwóch miesiącach ciszy napiszesz coś z impetem, że pójdzie mi w pietę jak post Doro, czy dwa z ,,hasających..." z archiwum (nie powiem które- do tej pory je czytając mam wypieki i nóż w kieszeni), a tu rozbawiłeś mnie do łezki jak zawsze... za co Ci dziękuje :D
a filmik z globusem rozwalił na łopatki ;]
sama prawda :D
a tak się bałem Twego pierwszego posta po urlopie... a tak straszyłeś, a tak groziłeś :D
oj Dziadziu Dziadziu- faktycznie coś Ci się w główce dzieje, że tracisz ciętego pazura- mam na Ciebie zgubny wpływ albo to po prostu... wiek robi swoje ;*
piątek się już zbliża...
"oj Dziadziu Dziadziu- faktycznie coś Ci się w główce dzieje, że tracisz ciętego pazura- mam na Ciebie zgubny wpływ albo to po prostu... wiek robi swoje ;*"
OdpowiedzUsuń...polemizowałabym.
To wygląda na miękki wstęp do twardej terapii wychowawczej.
;p
Dobrze, że tak uważasz ;)
OdpowiedzUsuńTo oznacza, że Twoja tolerancja na moje złośliwości zwiększa się ;D
Stosuję na Tobie klasyczną technikę "gotowania żywej żaby" ;>
Green- fakt- odczuwam tą terapię wychowawczą Dziaduszka, szczególnie wtedy, kiedy jak coś powiem to doznaje pacnięcia w głowę z Jego wielkiej łapy- jak Ja tego nie lubię kurcząc się i zamykając w sobie- czuje się wtedy taki mały i rozbity...
OdpowiedzUsuńmożna już to określić jako przemoc w rodzinie, a nie bezstresowe wychowanie- jakie podobno teraz jest wskazane ;]
hds- anu zwiększa się i działa to w obie strony, bo i ja złośliwym zaczynam się robić ;] se se se
przynajmniej z tego możesz być zadowolony...