czwartek, 27 października 2011

One & One...


,,Dwie różowe słomki w piwie z sokiem imbirowym i pianą, z drewnianym, czerwonym ptaszkiem od Anety, na ladzie barowej ze świeczkami, kuflami i butelkami w tle w świetle jarzeniowym, na ul. Warszawskiej w ,,Sesji" gdzie pracuje Maszka..."

(pozdrowienie dla tytułów prac Pana Turnera)




muzycznie :*

piękny obraz...




niebawem więcej graficznych zmagań w pracowni...
czasu...


a teraz...

,,wracam do domu"...



poniedziałek, 24 października 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 21

Tym razem będzie przypowieść o cudzie.
Nie, nie chodzi o ten CUD, tylko o cud nawrócenia, który miał miejsce nad brzegiem rzeki Wdy.

Czytelnicy obu blogów (Kimona i mojego) wiedzą zapewne, że prezentowałem kiedyś na swoich łamach monumentalny koszmarek z kamienia i betonu, przyozdobiony później metalową kapliczką z figurką Matki Boskiej.

Podczas jego pobytu w Borach Tucholskich, postanowiłem na dłuuugim spacerze pokazać mu ten obiekt.
Gdy dochodziliśmy do niego, nie do końca spodziewałem się takiej reakcji.
Myślałem, że jak to zwykle bywa, będzie rechotał radośnie na jego widok, tymczasem wzruszył ramionami, skrzywił się w lekkim obrzydzeniu i już miał iść dalej.
Coś go jednak skusiło, podszedł bliżej metalowej klatki i spojrzał w oblicze Najjaśniejszej Panienki…

… oczy zrobiły się okrągłe jak u Kota w Butach ze Shreka,

… zakrył usta dłońmi,

… wydusił piskliwe – O Jezuuu… i osunąwszy się prawie na kolana…

… wybuchnął śmiechem takim, jakiego jeszcze w życiu nie słyszałem w jego wykonaniu.
Z oczu ciekły łzy,
Kimi zataczał się okrutnie przez pięć minut bez mała,
a do tego chwilę później przyszedł  klecha + jakaś rodzina i zaczęli się modlić do tego czegoś o_O

Spazmów nie było końca.
Zresztą do teraz na hasło „Cud nad Wdą”, Czarny Marian chichocze jak się patrzy ;DDD

Perfekcyjnego zdjęcia Maryjki celowo nie zamieszczam, żebyście mieli możliwość osobistego nawrócenia się na śmiechoterapię ;)))
Gratisowo jeszcze jedna fotka Kimuszki, w turbanie z mojej dresowej bluzy.
Wokalista z poniższego teledysku odrobinę przypomina mi Małpkę ;)
Doro oraz inne osobniki uczulone na nadmiar rytmu, mogą z czystym sumieniem podarować sobie odsłuchiwanie tej piosenki ;P

Pozdrawiam
hds

P.s. Jak słusznie zauważył Arthi, Pani z kapliczki to Gaździna Podhala MB Ludźmierska.
Pozostaje otwarte pytanie. Dlaczego właśnie jej kopia zawędrowała w Bory Tucholskie?

piątek, 21 października 2011

Eyes Wanted...


Eyes Wanted...
czyli
właściciel oczu silnie poszukiwany ;)

doprowadziłem do konfrontacji dwóch jakże silnych osobowości na jednym chrabąszczu...
choć zapewne konfrontacja bezpośrednia byłaby znaczniej... agresywna ;P
ha ha ha

nie mogłem nie pokusić się o ten zabieg, który od wczoraj hasał mi po głowie ;]
a dziś Barbra (jest ze mną na wklęsło) podjurgała krzycząc:
dajesz, dajesz (!)- więc... dałem ;)

zatem rycina jak najbardziej z dedykacją :*
(do odbioru osobiście ;) )




Warsztat tak mnie pochłoną, że na chwilę obecną nie potrafię i nawet nie chce wkładać rąk w coś innego, a telefon (jeszcze żeby jakaś kasa na nim była) przestaje dla mnie istnieć...

Dzisiaj już własnymi siłami bawiłem się matrycą...
dziobałem, odbijałem, dziobałem i znów odbijałem, kwasiłem i odbijałem...

jest już coraz lepiej :)

od prasy oraz chwiejaka muły zaczynają mi się wyrabiać ;]

choć muszę się też przyznać, że przechodzę efekt jojo- czyli po przytyciu 5 kilo z racji biegów i ćwiczeń... straciłem ponad tyle...
masa ciała obecnie taka jak w... gimnazjum...
proszę nie pytać o tą wagę...

zacząłem też nosić okulary, bo zaczynam ślepnąć całkowicie- bo jeśli ja nie widzę twarzy pozującego ode mnie 3 m dalej modela to chyba jest coś nie tak :)

ale coś za coś ;)



No i ,,obowiązkowa" wystawka poglądowa, którą profesor prowadzący chce zapełnić- czytaj dużą powierzchnię ściany odbitkami- aż do zmęczenie i powiedzenia stop...

niesamowicie miło się poczułem gdy przyszedł chłopak, ,,świeży" tak samo jak ja i na podstawie tych odbitek tłumaczył mu jaki mniej więcej efekt uzyska robiąc to czy tamto...
powtórzyła się tak sytuacja jeszcze w przypadku kilku osób :)

są to miłe momenty :)



zatem i w pracowni Pan hds otacza mnie Ojcowską opieką spoglądając na poczynania pracy ;*










wracając brudny, śmierdzący ale szczęśliwy jak nigdy dotąd...

zamyślony...

zapatrzony...

niedostępny...

czy

zakochany???




tło...

śpiewający tłum!

magia!!!

czwartek, 20 października 2011

Graficznych zmagań ciąg dalszy :)


,,Dusty..."

miękki werniks,
akwaforta,
akwatinta,
mezzotinta

50x70

czyli dziobania ciąg dalszy :)

Wczoraj pisałem o swym pierwszym dzieciątku graficznym, który zaczyna nabierać formy i kształtu :) jesssssss- dzisiejsze wagary z malarstwa się opłacały na rzecz warsztatu ;]
po całonocnym chwianiu matrycy, widać już zalążek efektu, który chce uzyskać- dzięki mezzotincie- czyli realistycznego portretu, z którym będzie się można bawić na każdy sposób :)

jutro ciąg dalszy chwiania matrycy, szlifowania itd itp...
by odbić po raz kolejny ;]

jutrem też zostanie nałożony kolaż, na zasadzie fragmentu zdjęcia oka hds'a ;)
oraz kolor

oprócz tego- jeśli cały dzień starczy- zrobię coś z tłem, który wyżarł kwas...
bo czas zrezygnować z tej pochłaniającej czerni- przynajmniej zobaczyć jak wyjdą inne ryciny...

dla przypomnienia pierwsza odbitka- tutaj w tle coś się dzieje- mimo przypadku ;]


a z czego ciesze się najbardziej?

że będę mógł niebawem w pracowni (w której zaczynam spędzać większość swego czasu) przywitać miłego i wyjątkowego gościa :)
szef prowadzący już się zgodził, więc tylko czekać na powitanie i... dziobanie :)

zapowiada się ciekawa konfrontacja!

a na zakończenie przypomnienie ,,Dusty"- czyli szkicu wyjściowego na którym się opieram podczas dziobania matrycy ;]


to jest to w czym odkryłem swoje powołanie...
warsztat!

środa, 19 października 2011

,,Dusty..."- czyli pierwsze dziecko grafiki warsztatowej :)



Mimo, że miałem zrobić sobie mały urlop od blogowania, niestety nie mogłem nie pokusić się o wrzucenie swojego pierwszego ,,dziecka" z grafiki warsztatowej :)

zatem dziś przedstawiam swoją matryce (dwa pierwsze zdjęcia) oraz dwie pierwsze jej ryciny :)
jak powiedziałem w SZF na pierwszy zajęciach Wklęsłodruku zaczynam od portretu hds'a, na podstawie szkicu ,,Dusty..." (wybór profesora prowadzącego- Pana O), na którym uczę się po kolei każdej z technik...

coś niesamowitego i niebywałego...

moje wcześniejsze doznania przepełnione pozytywną wibracją, spowodowane są właśnie pracą w pracowni wklęsłodruku, w którym poświęcam swój czas- środa, czwartek i piątek...
W tych dniach zatapiam się w pracowni (gdzie nikt i nic mnie już nie obchodzi), przesiąkając naftą i benzyną, wracając brudny po same pachy :) niebywałe uczucie- tym bardziej że w końcu moje marzenie zaczyna swoją realizacje :)


Dusty...
akwaforta
50x70

czyli pierwsza odbitka, na której ciągle pracuje- a raczej na matrycy...

poniżej można zobaczyć już drugą odbitkę połączenie akwaforty z akwatintą, gdzie kwas ,,wyżarł" mi całe tło dzięki kalafonii oraz pojawiły się delikatne szarości...

poniższe ryciny zostały zawieszone w pracowni- nie pytajcie dlaczego pierwszy ryt jest do góry nogami- nie ja wieszałem a prof...


matrycę, która pojawiła się na dzień dobry wpisu zaczynam teraz ,,chwiać" (wziąłem matrycę do domu), czyli zaczynom znów w niej ryc- po czym (jutro- wagary robię z zajęć malarstwa, na rzecz warsztatu) zrobimy kolejną odbitkę, by móc zacząć robić mezzotintę, czyli bawić się gładzikiem po poharatanej i zakwaszonej powierzchni, by dojść do delikatnych, malarskich przejść z czerni do bieli- by powstała kolejna rycina :)

następnie zaczniemy nakładać kilka odbitek na raz, bawić się fakturą, kolażem z fotografii czy nakładać kolor, by powstał mały cykl odbitek 50x70 w których poznaje warsztat i uczę się technik, krok po kroku- był to pomysł prowadzącego -nie mój :)

wiec do póki matrycą da się manipulować- dotąd będę się nią bawił- do upadłego :)

a to ma pomóc przy 3 większych pracach (również portrety hds'a)- tryptyku, nad którym będę pracował już do końca semestru :)

w końcu czuje, że jestem na swoim miejscu!

brudny, śmierdzący ale w końcu spełniony :)

pomyśleć, że mam za sobą dopiero 3 dni całodziennej pracy :)

miło było powitać kolegę Tomka (razem studiowaliśmy na AW) w pracowni (dostał się na malarstwo), który od czasu do czasu pojawi się w pracowni wklęsłodruku w ramach zajęć dodatkowych :)
pisałem o nim tu i tu :)

muzycznie ;]
dawno dancehallu nie było...
zatem i jest ;P



czas wyzwolić swą nadpobudliwość i w tańcu ;]

zatem już od dziś mogę oddawać chrabąszcze w eter w większym nakładzie ;]
se se se

ktoś chce hds'a?

pląsaaaamy :)

poniedziałek, 17 października 2011

,,...Gonna take ya away from harm..."




Dni coraz zimniejsze & krótsze, noce wydają się nie mieć końca co mnie osobiście bardzo cieszy, pracy przybywa a wiosna taneczna w autonomii nadal trwa...

posty stają się coraz krótsze jak te dni, które błogo policzki łechta a ja wody nabieram w usta by panować nad pozytywnym pląsem, który niesie rozwiązłość języka & emocji rozdarcia na dwie szaty, jednocześnie tęsknice & seksice...

obetnijcie mi jęzor...

Kimuszka staje się nie do zniesienia podobno, doprowadzając do salwy śmiechu ;]





Wraz z nocami długimi & pracą, przybywają również nowe znajomości, a wraz z nowymi znajomościami tęsknota za tymi, które pozostawiłem w Przemyślu...
bo w tej salwie mojego śmiechu brakuje oczywiście rabkowego ;]


sam wewnętrznie się rozpalam do czerwoności (wraz ze swędzącymi sutkami),
natomiast muszę ostudzić towarzystwo ;]
ktoś musi zrobić ten krok...









fot. Cinek


One More Time...



K.I.M. & Raba
z diabolicznym przesłaniem ;]

fot. Cinek


Czyli kolejna zapowiedz obrazowa- tym razem do ,,Malinowego Sputnika" ;)

Zastanawiam jak to możliwe, że mimo jesieni, zimnego wieczoru w środku roznosi mnie niemiłosiernie :) taka emocjonalna wiosna w połowie października, jest w mym wypadku czymś zupełnie zjawiskowym- a przynajmniej niespotykanym i obcym :)

nawet podczas prac rysunkowo- malarskich noga tupka pod blatem ;]

pląsać, hasać, obserwować, tańczyć & bezwarunkowo się śmiać :)

łapać w garści wszystko czego teraz doznaje by nie uciekło, nie umknęło...
trwało... było... inspirowało...

muzycznie też roznosi powrotem do przeszłości :)
(z myślą o Drodze Mlecznej, Sputniku, Malince, Darth Vaderze paluszkiem machającym oraz Twardowskim bujającym się błogo na Wielkim Kuraku)



,,...Arek... Arek... skąd Ja mogę Cię znać?
-Hmmmm może z poprzednich egzaminów na studia 5cio letnie?
*Tttaaaaaak! Portrety & Autoportrety... na ustnym poleciałeś? dwa razy?
-No właśnie...
*Dlaczego? co tam się stało?
-Stresują mnie takie sytuacje i łykam wtedy wodę w usta jak pelikan
*Ha ha ile Ty masz lat?
-24...
*Tak by mogła powiedzieć sierotka Ala mając 18...
dobrze że tak się stało, byłoby zupełnie bez sensu, gdybyś od początku miał zaczynać, ale dostałeś się na drugi stopień :)
-Zależało mi by poznać warsztat graficzny
*A teraz nie poznajesz?
-Poznaje, korzystam ile wlezie z tych dobrodziejstw :)
*No więc nie ma o czym mówić... Masz portfolio?
-Tak, mam ze sobą laptopa
Ja tez mam i się nie chwalę, więc pokazuj co tam posiadasz ;] ..."

czyli pierwsze zajęcia z fotografii ;]


niedziela, 16 października 2011

,,Warrior..." - preludium part 2


,,Warrior..."

węgiel na kartonie
100x70

Jak obiecałem wczoraj, wrzucam szkic, który był etapem ostatecznym powstania obrazu :)
bardzo ciesze się, że mogę zrobić ten obraz...

w końcowym etapie zapewne zawiśnie on na ścianie samego Rogalika, któremu nie pozostaje mi nic innego jak podziękowanie za ciągłą i nieostającą reklamę ;)

chociaż jest w zanadrzu jeszcze jeden obraz z wizerunkiem Tomka, który powstał jakiś czas temu, ale ciągle jest zmieniany i dopracowywany...


jeszcze nie wiem, który trafi w Jego ręce- jedno jest pewne- zapewne któryś z nich zostawię dla siebie :) tym bardziej, że szykuje się mała niespodzianka w postaci kolejnego wernisażu na Krakowskim Kazimierzu :) chociaż po ostatnim ,,Passion Of The K.I.M.", powiedziałem sobie, że na razie nie będę wychodził ze swoimi chrabąszczami w eter...
nie czuje się na siłach, bo zapewne znów zaliczę wiele wpadek jak poprzednio...

dlatego jeszcze ciągle zastanawiam się nad ta propozycją, tym bardziej (jak w przypadku Artefaktu), że dostałem ją ,,z pod ziemi" :))))))))
we will see :)

czeka mnie rozmowa przy kawie...
anu bo ja lubię kawę...

poniżej wersja końcowa szkicu z dodatkiem (to oczywiste) czarnego akrylu :)
mam manie pożerania czerni, a tym bardziej w połączeniu z węglem :)

może nie jest to całkiem dobry zabieg, ale efekt kolażowego ,,wklejenia" postaci jest dla mnie smakowity...






jak wiadomo ;]
są gusta & guściki :)


muzycznie dziś Kimuszka wybrała się pięknym, słonecznym, jesiennym dniem na miasto :)
jest mi tak wewnętrznie dobrze...



zatem dzień dzisiejszy sponsoruje Pani Macy ;)

błogo było spoglądać na przechodzących, pięknych i szczęśliwych ludzi :)



aha

ubierajcie się ciepło...


zima powoli nadchodzi :)

czas zaopatrzyć się w większe ilości imbiru na chłodne wieczory :)
sezon na grzańca czas zacząć %)

p.s. mamo Doro- możesz powrócić już na poletko hadesa ;]
ino gdzie zobaczysz więcej jak jedną 6, to uciekaj ;]



sobota, 15 października 2011

,,Warrior..." - preludium


,,Warrior..."

preludium

kartelusza wyjęta z buzi jakiegoś zwierzęcia
(czytaj pomięta)

czyli szybki szkic wstępny przed obrazem :)

jak można było wyczytać niedawno i zobaczyć tu jeszcze mokrą farbę,
anu bo obraz jest już praktycznie gotowy :)

pojawi się jeszcze szkic węglem przed opublikowaniem oleju


dzieje się...
dużo...
wiele...
bardzo :)

CHCE!

ciepły koc, dyniowa zupa, kubek czekolady, muzyka & spokój :)

odpływam & dziobie :)



zapraszam dziś do Saturday Zbok Fever, gdzie można zobaczyć moje stare szkice w innej wersji ;)
ha ha ha takich rzeczy raczej nie publikuje na swoim poletku, a magazynek szkicowy jednak do pojemnych należy ;P

jakby co to zapraszam ;]

p.s. mamo Doro zabraniam wchodzenia na poletko hadesa :DDDDDDDDDDD

muzycznie mnie dziś kołysze :)




oraz





smacznego :)




czwartek, 13 października 2011

Croissant gliną nadziewany czyli Rogalik o smaku ambrozji...


Punkt 12 w południe...
telefon...
brudny z farb olejnych podczas zajęć z malarstwa, łapskami swymi niemrawymi odbieram potykając się o torby innych studentów:
,,tak, słucham..."
,,pan arek?"
,,si"
,,kurier- mam dla pana paczkę..."
,,niestety jestem na zajęciach, będę dopiero grubo po 20... nie może Pan zostawić u sąsiadów? może ktoś jest? byłbym wdzięczny, bo nie musiałbym poczty szukać..."
,,nie, do RĄK WŁASNYCH TYLKO, WIĘC PODAĆ MUSZE OSOBIŚCIE Z RĘKI DO RĘKI... więc przyjadę o 20... dziękuje i do zobaczenia"
,,anu do zobaczenia"

hmmmm następne zajęcia z rysunku trwają do 19.30...
będzie trzeba się zmyć wcześniej... pierwsze zajęcia w tej pracowni...

Dobrze Panie Arku- zatem na następnych zajęciach chciałabym zobaczyć co pan robił przez wakacje (niepokojący uśmiech), jestem ciekawa czy pan próżnował, bo nie ukrywam, że przypadły nam do gustu pana wypracowane w szczególe akty rysunkowe z teczki o_O
bo obecny model chyba panu nie przypasował...
yyyyyy (burak) nie próżnowałem... chyba... raczej... (drugi burak) i przyniosę laptopa następnym razem (głowa spuszczona wzrokiem do podłogi)...

zatem uciekam...


Jest!
oczekiwałem na tą niespodziankę już od jakiegoś czasu i muszę przyznać, że przeszło to moje najśmielsze oczekiwania ze strony Pana Tomka (Rogalika) :))))
o którym już padło słów kilka na blogu
ale to nie było moje ostatnie słowo ;P


wraz z listem opisowym ,,produktu"... i nie tylko, instrukcja obsługi pielęgnowania ,,Wzrastania" by nie doszło do obumarcia- mam uważać na szkodniki- obejdzie się również bez nawozu oraz samej wody- ot co :)

są to dwie ,,macice" z 34 sztuk, które powstały do instalacji o powyższym tytule, które autor wykonał własnoręcznie- bez użycia maszyny do szycia...

można Je zobaczyć jeszcze tu, już w doniczkach :)



Kwiaty Wzrastania godnie stanęły na moim biurku pracownianym, które będą motywowały do pracy rozsiewając we mnie motorki napędowe :)

oczywiście nie mogłem nie pokusić się o ,,Wojowniczą" sesyjkę z owymi chrabąszczami :)
jak np. w wypadku ,,Wojownika" Kapro'wego ;]

dla jasności przypominam, albo raczej powiadam, że powstaje (ostatnie poprawki) moja interpretacja a raczej konfrontacja tych dwóch Warrrrrior'sów ;]



Ale to nie wszystko ;]

nie było okazji, a raczej prędko mi to wylatywało z głowy by wcześniej opublikować ( a może czekałem na impuls?) inny Rogalikowy dar, który dostąpił moich dłoni końcem wakacji :)


,,Powitanie Ślimaka" czyli książka- folder- przedstawiająca twórczość Tomka, wraz z gruntownym rozłożeniem na czynnik pierwszy wybranych rzeźb oraz samego twórcy...

Wraz z książką przyszła rastowa opaska no i oczywiście długi list pisany :)
Można jeszcze listy pisać!

Dla mojego zaskoczenia, książka została... obszyta, wiec by ją otworzyć, trzeba było albo rozciąć włóczkę albo powolutku przeciągać niteczki z jednej dziurki z drugiej...

oczywiście pokusiłem się o ten drugi zabieg- wiec sam rytuał otwarcia, a raczej rozwiązania trwał ,,dosyć" długo ;)





ale udało się :)

nie przeciąłem rogalika, a raczej go delikatnie rozwiązałem, włóczkę chowając do pudełeczka, które powędrowało ze mną aż do Krakowa :)



W książce pojawiły się opisy ręczne Tomka, na każdej ze stron, gdzie jeszcze bardziej emocjonalnie pisał o swoich rzeźbach...
pozwoliło mi to bardziej zrozumieć symbolikę, motyw działania, cel, bardzo emocjonalne podejście do prac utożsamiając się z każdą z nich...

od tamtej pory książka jest zawsze ze mną...
zawsze...
nosze ją w plecaku podczas hasów, wyjść na miasto czy obecnie na uczelni...

(tak to mój fetysz, że lubię mieć na sobie lub obok siebie rzeczy od swoich bliskich patrz Cypisowe ciuchy, naszyjnik Dorowo-hds'owy, Maszkowe gadżety, małpka od Anety, opaska na rękę od Kapro czy obecnie Arturowy kryształ, a w plecaku reszta perełek i skarbów ;] )

Kontynuując o Rogaliku, przedstawiam jeszcze szkic, który powstał w momencie kiedy opowiadałem mu o swojej przeszłości (dosyć burzliwej)...
Tutaj ja podczas upadku (wypadku), gdzie miałem pęknięty kręgosłup (stąd ta krecha na kręgosłupie) i śmierć zaglądnęła mi przez ramię, a kalectwo miało być mi przypisane...
Upadek Kimiego?


Uwielbiam ten szkic...
jak i ten poniżej, który już tu się pojawił ;]
stąd też książeczka pojawiła się na moim rysunku ,,Unavaible Inspiration", który był mu dedykowany :)

A na zakończenie zdjęcie z mojej wakacyjnej pracy na zieleniaku :)
gdy zobaczyłem tą paprykę, musiałem ją sfotografować- skojarzenia miałem oczywiście jednoznaczne ;)



Smacznego :)

i

DZIĘKUJE!!!!!!!!!

:*

no i muzycznie :)