,,...Weź się w garść i przestań żyć w jakiejś iluzji- trzeba żyć tu i teraz,
nie żyjesz wczoraj ani jutro\tylko dziś...
nigdy nie przeżyjesz życia goniąc za przyszłością i rozpamiętując to co było,
zakotwicz się w swoim życiu-
bądź w nim
ŻYJ!
Jeżeli wstajesz rano i czujesz się jak robot, to bądź robotem- jutro możesz być małpą, a pojutrze wielorybem- po prostu bądź dzisiaj..."
Słowa mojej emocjonalnej opiekunki, brzęczały mi cały wieczór, dlatego otwierają dzisiejszego posta- czasem jest miło, gdy ktoś weźmie Cie w obroty, mocno po telepie i gratisowo wyleje kubeł zimnej wody na łeb, by brać w końcu to co swoje ,,za nabiał".
Arthi :*
jesteś wspaniałą przyjaciółką!
Wczoraj etniczne gadżety, wcześniej zapowiedź kolejnego projektu, a dziś właśnie wracam do tego, co zostało mi zakorzenione i wpojone już dawno temu za dzieciaka- chyba o to chodziło min. Anecie nazywając mnie Plemienną Paplą.
Obiecałem mały powrót malarskich chrabąszczy, które rozpoczęły moja przygodę z kolorem i farbami- nie mając zielonego pojęcia co z czym się je.
Jeszcze niedawno bym się powstydził tych wariatów- dziś widzę w nich długą drogę, jaką przeszedłem przez tak krótki okres.
,,What's The World..."
akryl na płótnie
60x80
2008
O tym, że w mojej krwi płynie mieszanka wybuchowa różnych ras i regionów, wiadomo już od dawna i czasem zdarza mi się coś na ten temat przebąknąć między wierszami.
Ile i jakie nacje?
Patrząc na kilka pokoleń ,,swego rodu", doliczyłem się jak na razie 5, a jest to dopiero pion i jedna gałązka- więc zapewne ma ,,koczownicza" familia ma o wiele więcej w zanadrzu.
Pozostawiając jednak czytelnictwo w niewiedzy (jak i rasistów)- nacje zachowam na razie dla siebie- choć jak powiadałem- czytając i obserwując uważnie mój ślinotok twórczy, linki i dedykacje muzyczne, można dojść po nitce do kłębka do wszystkiego co mnie dotyczy- nawet do mego rozmiaru... buta ;P
,,Mama Africa..."
olej na płótnie
50x70
2008
Wychowując się w specyficznym miejscu, nie trudno pominąć faktu muzyki, która zawsze budowała dom- gdy jeszcze jako tako funkcjonował jako coś więcej jak tylko mieszkanie.
Może właśnie ona tak pozytywnie nakręcała całą machinę napędową, przyciągając innych ludzi- sąsiadów, ponieważ nasze drzwi ,,nigdy" nie były zamykane na klucz (!), a często w ogóle się nie domykały :) bardzo mile wspominam ten czas- gdy ludzie przychodzili do nas ,,odpocząć", schronić się na chwilkę, zapomnieć i po prostu być :) może jeszcze otoczka która panowała- przedziwne gadżety, niekończące się ilości płyt winylowych i książek, które chwilami robiły za półki, no i oczywiscie wymalowane przez mojego Ojca ściany w różne motywy (roślinno, zwierzęco, naturalne), przechodząc z jednego pomieszczenia w drugie, wtapiało się w inny klimat...
stąd ten pozytywny pląs z ADHD, który wyssałem ;)
Niestety później wszystko zostało zaniedbane, gdy rodzina się rozpadła i po raz kolejny trzeba było zmienić miejsce zamieszkania...
,,Jammin..."
akryl na płótnie
50x60
2009
Motyw Afryki przewijał się chyba przez cały okres mojego dorastania- pamiętam, że nawet swego czasu byłem zagorzałym rastafarianinem- i pierwiastki tego pozostały mi do dziś, mimo, że cała świadomość postrzegania świata i samego siebie bardzo się zmieniła ;)
Wystarczyło prędko dojrzeć- dojrzeć może to złe słowo- w mym przypadku było to przeskoczenie pewnych etapów mimowolnie, z racji losu i sytuacji- co odbija mi się czkawka do dziś- Syndrom Piotrusia Pana, który z dziecka przeskoczył nagle w dorosłe życie, nie przechodząc spokojnego okresu młodzieńczego ;)
ale wszystko jest do dopracowania- czasu, czasu i czasu...
,,Lost..."
akryl na płótnie
50x30
2009
Afryka była moim tematem przewodnim przy studiach projektowych przez całe 3 lata- będąc męką dla moich profesorów, którzy mieli tego aż do porzygu z mej strony ;)
Powstawały ciągle szkice wstępne do projektów, makieta parku afrykańskiego, projekt świątyni afrykańskiej, oraz pierwszy lampion z tykwy.
Przy obronie pracy licencjackiej z Architektury Wnętrz, w pracy pisemnej ,,Pożegnanie Z Afryką", na zasadzie emocjonalnego pamiętnika (tak jak pisze tutaj), ukazałem swoją krótką historię przeobrażenia mentalnego w projekcie, porównując ją do podróży pustelnika przemierzającego Afrykę w poszukiwaniu Oazy, aż trafia do źródła, celu- czyli ostatniego stadium projektu.
Pisałem o projekcie, przewijając historię zdrady, gwałtu, AIDS, biedy, szczęściu, tańcach i rytuałach.
Był to bardzo osobisty felieton- wiem, że tak samo zadziałał na komisję- i o to chodziło ;)
Dyplom był połączeniem kultury Afrykańskiej ze Słowiańską, będącym zwieńczeniem 3 lat pracy na uczelni- oczywiscie wspomnę że moje początki tam były dość kulawe ha ha ha
,,Nobody's..."
akryl na płótnie
50x60
2009
,,autoportret..."
ołówek na kartonie
A3
2007
Teraz po kilku latach powracam do tego motywu, z zupełnie inną świadomością i samym warsztatem... powracam do ilustracji, powracam do komiksu, powracam do korzeni...
szukam ciągle swojego osobistego sposobu przekazu tego, co gdzieś w środku głośno krzyczy, chcąc się w końcu z piersi wyrwać- potrzebuje znów impulsu...
motorka...
inspiracji?
Czarny Marian staje się Czarną Panterą...
,,Jamaican"...
...tak jestem nazywany przez ,,paparazziego" Pitera- autora ukradkowego zdjęcia
(o zgrozo, jakie on ma kompromitujące mnie zdjęcia w swym dorobku ;) )
(o zgrozo, jakie on ma kompromitujące mnie zdjęcia w swym dorobku ;) )
Od tych kolorów można dostać zawrotu głowy. Dziekuję, teraz Afryka nie będzie kojarzyć mi się wyłącznie z pustynią:))
OdpowiedzUsuńno i jeszcze można tańczyć :)
Usuń:* ależ proszę Panie WU :*
mądre słowa Twej Opiekunki :)
OdpowiedzUsuń:D tak, to prawda- Arti to dobre stworzenie, któro zawsze stawia mnie do pionu.
UsuńSłowa oczywiscie zostały gruntownie spisane (a jest to tylko urywek całego felietonu) i przyczepione na lodówkę ;)
przepiękne prace!!! rewelacyjne kolory....a najbardziej podobają mi się te dwie graficzne mateczki :))))))
OdpowiedzUsuńoj to starocie są :)
Usuńjuż żadnej nie mam- rozeszły się po znajomych- jak do nich przychodzę, to nie mogę na nie patrzeć i mam ochotę je ściągnąć ze ściany ;)
ha ha ha