środa, 28 września 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 19

Podczas ostatniego występu, obiecałem, że tym razem opowiem o tym, czego nauczyłem się od Dzieciaka.

Wbrew pozorom jest on skarbnicą wiedzy, szczególnie takiej, która dla Dziaduszków jest już zbyt nowoczesna lub nie znajdowała się w sferze moich zainteresowań.

Dowiedziałem się wiele technicznych spraw, w kwestii rysunku oraz malarstwa (o cieniowaniu, płaskim tle, perspektywie, skrótach, itp.)

Sporo też nasłuchałem się na temat idolki Mariana, czyli raperce Lil’Kim.
Największym szokiem była informacja, że jest ona karlicą jeszcze mniejszą niż nasz znajomek.
SZOK!!!
Oglądając jej teledyski, cały czas myślałem, że jest typową, kształtną, wielką, czarną babą.
Dałem się nabrać jak przedszkolak, na sztuczkę starą jak świat.
Otóż ta mikropanna, filmowana jest najczęściej od dołu, a do tego w towarzystwie tancerek jeszcze mniejszych od siebie, dlatego wydaje się taka BIG.
Podobno ocenzurowała jeden własny teledysk, gdzie hasa w tłumie i rzeczywiście wygląda jak krasnal ;)

Pozostając w temacie hip-hop, Kady wytłumaczył mi, skąd w tej subkulturze wzięły się spodnie z niskim stanem, wiszące ostatkiem sił na półdupkach.
Jest to hołd złożony niewolnikom, którym złe białasy ściągali spodnie do kolan, żeby ich upokorzyć.

Rap, czy też hip-hop, nigdy nie należał do moich ulubionych stylów muzycznych, pewnie dlatego że w muzyce skupiam się bardziej na samej melodii, niż tekście który ona niesie.
Podobnie jest w komiksie, gdzie bardziej pociąga mnie rysunek, niż scenariusz.
Oczywiście w obydwu przypadkach są wyjątki.

Zgadzam się z Kimonkiem, że tzw. hiphopolo to sam chłam i dwa metry mułu, jednak jest taka melodia, którą swego czasu (wieki temu) dość często sobie odtwarzałem.

Czas na garść plotek.
KIM przyjechał już do Krakowa, podpisał listę studencką, dokonał wpłaty za pierwszy semestr studiów i zastanawia się nad wyborem zajęć dodatkowych.
Podobno rozważa warsztaty z komiksu!!! ;DDD

Poniższe zdjęcie jest dowodem, jakie kamienne puzzle Czarnuch układa na spacerach ;D
 Już w najbliższy piątek, bardzo gorąco zachęcam Was do zajrzenia na moje poletko, gdzie w kolejnej odsłonie Pink Friday’a, premierowo zostanie zaprezentowany pewien szkic.
Trochę w klimacie komiksowym, trochę w tym klimacie.
Czegoś takiego Małpik wcześniej nie robił, a tym bardziej nie pokazywał.
Oj będzie gorrrąco, niczym w piekle ;>

Z tej okazji, zdradzam pewien szczegół z naszej HamKid’owej współpracy, gdzie jestem modelem, użyczającym Artyście swojego wizerunku.
Dość często zdarza mi się też rzucić jakimś pomysłem, który zostaje podchwycony i w czasie dość radosnej burzy mózgów, rodzi się projekt. Jednakże w przypadku wspomnianego, nowego szkicu, zaznaczam że absolutnie nie ma w nim, żadnej mojej inwencji.
Innym szczegółem z naszej działalności jest umowa polegająca na tym, że nie mam wglądu w powstające chrabąszcze, zatem produkt finalny oglądam dopiero opublikowany na blogu.
Kimon ma absolutnie wolną rękę, w wykorzystywaniu mojego wizerunku, pod warunkiem że jest on udostępniany publicznie tylko w postaci szkicu, rysunku, bądź obrazu.

Muszę się przyznać, że odczuwam spory dreszcz emocji, związany z zapowiedzianym szkicem ;]
Wszystko rozwiąże się w piątek.
Przynajmniej dla Was.
Ja znikam do poniedziałku z Internetu, aby wpaść w sidła komiksowego nałogu.
Zatem dreszcz tym większy, bo z reakcjami czytelników zapoznam się dopiero w okolicach poniedziałku.
DRŻĘ NICZYM OSIKA ;)))
O dziwo, nie martwię się o siebie.
Martwię się, czy kupicie takiego Kimonka, w takiej konwencji…
Jedno wiem na 100% W szkic ten została włożona masakryczna ilość pracy i zarwanych nocek ;D

Z racji mojej nieobecności, cykliczne SZF oraz QW, również zredaguje Kimi.
Ciekawe czym będzie starał się zainteresować czytelników ;>

Pozdrawiam.
hds

niedziela, 25 września 2011

,,Unavaible Inspiration..."


,,Unavaible Inspiration..."

ołówek na kartonie
100x70


Drugi, oficjalny szkic kooperacji Ham&Kid, który można było ujrzeć preludiumowo w piątkowym (jakże pechowym, bo 13) odcinku ,,Pink Friday" na hamerni.

U boku ,,Rapture In The Morning...", obydwa szkice zaczynają opowiadać historię, nie będąc tylko zwykłą i czystą ilustracją, które same zaczynają wywlekać się i wić z pod ołówka, będącym przedłużeniem serca...
Przy poprzednim szkicu zapowiedziałem czym obecnie dla mnie jest praca, która przeznaczam na chrabąszcze...
O samych zabiegach i emocjach przy ,,Unavaible..." opowiem przy ,,Making Of The...", ukazując równocześnie etap powstawania, pierwsze szkice i myśli, wyraz, cel...


Tak...
Nie jestem kamieniem...
a sen i śnienie zaczynają się materializować...

Dlatego dziś pojawił się ten szkic, który miałem jeszcze troszkę przetrzymać w swoim kajecie...

Pozostawiam prace w rękach samego widza...
Choć dziś widzowi zostawiam coś jeszcze...
a może inaczej...
Kogoś jeszcze...


Do powstania rysunku zainspirował mnie Rogalik, z którym niekończące się rozmowy, Jego poznanie wewnętrzne i bogata twórczość, popchały ponad miesiąc temu, do zmiany koncepcji rysunku początkowego, który miał opowiadać zupełnie coś innego...
Dlatego również rysunek został mu dedykowany, gdy po raz pierwszy trafił w eter internetu
(digart & variart).
W podzięce ukazał się post na jego blogu, a niebawem po tym notka o Pasolinim i porównanie moich chrabąszczów do Jego obrazu osobowości, oraz ukazanie mnie z całkiem innej perspektywy... za co bardzo bardzo dziękuje :*
również Rogalik stworzył małą, promocyjną niespodziankę- animację, związaną z powstaniem pracy ,,Rapture In The Morning" :)

a kilka dni temu, dostałem graficzną dedykacje...


,,Uskrzydlenie Kimiego"

Pracą tą Rogalik bardzo dosadnie zobrazował mnie... mnie jako twór duchowy, łącząc 2 pierwiastki osobowości i emocjonalności kobiety z mężczyzną...
Dopiero kiedy dosadnie i gruntownie zrozumie się symbol, który został uskrzydlony, można zrozumieć cały zabieg i cel powstania...
Skrzydła są obrazem mych namacalnych, wytatuowanych skrzydeł czy też duchowych pokładów, które niosę ze sobą w bezpośrednich relacjach?

Aby bardziej zrozumieć twórczość Rogalika, przedstawię bliżej Jego osobowość & to co otacza Jego autonomie, czyli głównie rzeźby i emocjonalność, w najbliższym ,,Love Is The Devil...".
Chociaż osobiście to co ze sobą niesie od jakiegoś czasu Jego obecność, jest czymś więcej jak tylko serdecznym uściskiem dłoni dwóch rzemieślników, a początkiem przyjacielskiej relacji, którą zaczynamy obydwoje zraszać :)
momenty kiedy pojawiają się obok mnie osoby ,,piękne", należą do tych najwartościowszych, a gdy zaczynają inspirować się nawzajem- pozostaje tylko miód na serce...
(a może ,,lewitująca kula miodu, wielkości piąstki dziecka" ???)
Aneto Pipo Ma- pozdrawiam :*

na zakończenie dziś dedykacja muzyczna, która w wykonaniu Anouk, pojawiła się kilka dni temu przy detalu poprzedniego szkicu Dzi&Dzi- autoportrecie.

Dziś to obraz- video, oprócz słów niosą ze sobą wiele dzisiejszej treści, którą na razie zachowam, a jak najbardziej dopełnia ten wpis :)



Kawałek ten, w jakimkolwiek wykonaniu przyprawia mnie o dreszcze...
ciary...
łzy...

bodajże wczoraj czy wspólnej wieczornej herbacie z felietonem gratis z moją mamą, ukradkiem moich uszu dotknął ten wers, uchodzący cicho z telewizora, który u samej mamy zazwyczaj chodzi tylko by chodził, bo radia nie posiada...

wykonanie ,,Losing My Religion" w wykonaniu tego chłopaka, przyprawił mnie o niesamowite doznania... proszę o takie niespodzianki muzyczne częściej...



a Ja tym akcentem oddalam się na kilka dni w czeluściach Tartaru...
niebawem się odezwę :*

jak nie tu, to zapewne na poletku obok ;)

sobota, 24 września 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 18

Zastanawialiście się pewnie nie raz, na czym polega nasza wspólna kooperacja.
Podejrzewam, że część z Was myśli sobie w duszy, iż niecnie wykorzystuję naiwność Kimiego tylko po to, żeby oglądając siebie na kolejnych jego wytworach, mógł nieustannie łechtać swoje boskie ego.
Prawda jest odrobinę inna.
Oczywiście jest mi niezmiernie miło, że pomimo truchtającej starości, jeszcze jestem w stanie zwrócić czyjąś uwagę, ale wierzcie lub nie, zdołałem już o wiele wcześniej zaspokoić narcyza, pomieszkującego w mojej duszy (pewnie kiedyś o tym opowiem na swoim poletku).
Jak słusznie zauważyła pewna wnikliwa obserwatorka, utrzymuję z nim kontakt, ponieważ w głębi duszy, zaspokajam pewną pustkę polegającą na tym, że po części bardzo chciałbym być taki jak on. Otwarty, szczery, ufny w kontaktach z obcymi osobami, z sercem na dłoni.
Punktem spajającym naszą przyjaźń jest radosny has przez życie oraz ogromny dystans do własnej osoby.

No właśnie.
Czy ten dystans, w wykonaniu naszej wesołej małpki jest szczery ;>
Przeglądając ostatnio swoją głupawo-pudelkową twórczość na tym blogu, odkryłem wielce zaskakującą cechę charakteru Czarnego Mariana, której w życiu bym się po nim nie spodziewał i Wy chyba też ;D
PRÓŻNOŚĆ!!!
Chcecie dowodów? Proszę bardzo ;)
Przyjrzyjcie się uważnie temu zdjęciu, na którym Małpik został przyłapany na kupowaniu swoich ulubionych bananów. Tło jest nieostre, twarz też jakaś taka zamazana, jednak reszta sylwetki ostra jak brzytwa. Coś mnie tknęło, że chyba ktoś majstrował przy oryginalnym zdjęciu. Sprawdziłem szybko własne archiwa i doznałem szoku!
Kimon retuszuje moje zdjęcia, żeby wyglądał na nich korzystniej niż w rzeczywistości.
Na tym konkretnym zdjęciu, rozmył swoją facjatę w programie do obróbki zdjęć, żeby nie było aż tak widać debilnego wyrazu twarzy ;DDD
Po głębszej analizie zamieszczonych fot, z całą pewnością mogę stwierdzić, że poprawiał większość zamieszczonych wizerunków ;)

Innym z objawów jego próżności jest - LANS ;>
No kto by pomyślał? Kimon i Lans!? Niemożliwe! A jednak ;)
Oczywiście lansowanie jest bardzo sprytne, tak żeby nikt się nie domyślił tego procederu.
Wbrew pozorom, nasz początkujący artysta, zrzyna najnowsze trendy panujące w zepsutym holyłudzie.
Mówi wam coś hasło - Barefooting?
Mnie też nie. Do czasu gdy w moje lepkie łapki, wpadła kolorowa, kobieca gazetka, w której jest cały artykuł o tym, jak to hamerykańskie gwiazdy hasają po Los Angeles na bosaka ;D
Przecież KIM robi to samo, nie omieszkując o tym bez przerwy wspominać w swoich wpisach.

Jak powiedział Karl Kraus: "Skromność jest prawem artystów, próżność ich obowiązkiem."
Zatem Drogi Dzidziaku - Tak trzymaj!!! Jesteś na dobrej drodze, aby osiągnąć wyznaczony sobie cel, czyli zdobycie nowojorskich galerii sztuki ;DDD

Skorzystałem z okazji, że właściciel bloga jest na dłuższym wyhasie poza domem i część z Was zdąży przeczytać ten wpis w wersji nieocenzurowanej, zanim On zareaguje ;DDD
Pewnie wkurzy się odrobinę i wściekle spieni na twarzy, jak na poniższym zdjęciu.
Spróbuj TO wyretuszować Małpo!!! ;P

W kolejnym odcinku HDSa, powrócę do tematu czerpania wzajemnych korzyści z kooperacji Ham&Kid, a mianowicie napiszę o tym, że nie tylko ja próbuję jako Tatin, wbić jakąś wiedzę w pustawy czerep Dziecka, ale również uczę się czegoś od niego ;)

Dzisiejsza dedykacja muzyczna, zasugerowana została przez Obywatela Ketiova, przy okazji zeszłotygodniowego Qltury weeku, w którym polecałem najnowszą płytę Kaśki Nosowskiej.
Płytę już posiadam, słucham na okrągło i nie mogę wyjść z podziwu, jak można przez tyle lat trzymać tak wysoki poziom artystyczny. Ba, wydawać płyty lepsze od poprzednich!
Szczerze polecam!!!

Zachęcam również do wzięcia udziału w kimonkowej ankiecie z Giczą (w prawym, górnym rogu bloga).
Pozostał tylko jeden dzień na oddanie cennego głosu.
Pomóżcie dziecku wybrać właściwą nóżkę do kolejnego obrazu.
Jest też szansa, że dzięki temu wyrwie się chłopak, spod mojego zgubnego wpływu, gdyż jedna ze stópek jest moja, zatem głosujcie na tą drugą ;DDD

Pozdrawiam.
hds

piątek, 23 września 2011

,,Visitation..." & prędkie szkice z hds'owej taśki...


,,Visitation..."

tusz na kartonie
50x70



Jest to szkic jeszcze z epoki kamienia łupanego- czytaj, gdy Cypisek ochoczo łapał się za swoją sutkę... Powyższy szkic do obrazu przeleżał swoje, ale dopiero dziś mnie wzięło by go opublikować, mimo, że dobrym nie jest :)
może też dlatego, że ten projekt ciągle ewoluuje?
zmienia się...
nadawana jest mu większa głębia przekazu?
Dalsze stadium projektu ,,Visitation", można było zobaczyć w nocnym raporcie.
Obecnie obraz (obrazy- dyptyk) są już ukończone
(pamiętny strych i jego zuchwałość w związku z obrazami),
ale szykuje się do niego większa seria rysunkowa, widziana z innej perspektywy i klimacie :)
wiec w sumie nawet nie wiem kiedy całość pokaże się w eterze :)
nie śpieszy mi się przynajmniej ;P
work, work & work, a efekty same przyjdą...


Inspiracji i pomysłów jest coraz więcej i więcej...
Jak można zauważyć i raczej powiadać o tym nie trzeba, że na prywacie skupiam się tylko na kooperacji Ham&Kid...
Może staje się to monotematyczne, ale jak najbardziej spełniające i budujące, bo w końcu zaczynam robić coś od początku do końca...
Coś co mogę nazwać w końcu, że jest na prawdę moje :)
że druga połówka kooperacji ma jeszcze dla mnie siły, bo co ostatnio z jego wizerunkiem wyprawiam przechodzi ludzkie pojęcie- mam tylko nadzieje, że nigdy nie zrobię mu tym krzywdy i nie tylko mu- jest to lekki balans, tym bardziej nad tym co ostatnio siedzi mi w głowie i emocjach...

Jedyne czego mi brak, to wolnego czasu, który mógłbym poświęcić na prywatne chrabąszcze...
Najchętniej zaszyłbym się w swojej klitce i w ogóle z Niej nie wychodził...
Ale rzeczywistość jest inna... i bardzo bardzo dobrze ;)

poniżej kilka szybciaków z Ham&Kid'owego kajetu...









Szkic do ,,Ecce Homo"- o którym pisałem tu.
Jednocześnie pomysł przerodził się w ,,DownFall Of Majesty...", który również niebawem pojawi się na poletku w kilku szkicach ołówkowych i węglowych- których ostatnimi czasy bardzo mało- takie przeprosiny z materiałowym medium :)



A tutaj szkic, który miał posłużyć do obrazu ,,Washing The Feet Of The Poor", gdzie do szkiców za pozowała również Basia- powstały nawet szybkie szkice z jej udziałem (jak te powyżej), jednak na razie projekt pozostawiam bez echa...

Pomysł ten ewoluował...
efekty można zobaczyć w ostatnim ,,Pink Friday" (za którego dostałem w dupkę suchą), a resztę z felietonem niebawem tutaj ;]

Dziś przyszła oficjalnie jesień- która dała mi się odczuć już od tygodnia :)
zaczęły się nieprzespane noce, a raczej powróciła bezsenność- sezon wrzesień- kwiecień :))))
mój ulubiony okres- wtedy moje emocje szaleją, tocząc ze sobą walkę ;]
wiec i nocnych raportów przybędzie ;P
sia la la

p.s.
szkice ukazane dla udobruchania drugiego oblicza Ham&Kid- by mi pupki ostro nie obsmarowała w nadchodzącym hasającym ;]
anu po raz pierwszy obawiam się o swe twarde ząbki czosnku :P

anu i muzycznie przy weekendzie ;]



ile człowiek się wypląsał przy tym kawałku :D
hell yeah!

a co do pląsów ;]
zdecydowałem się, że niebawem pokażę moje gibkie ciało w akcji przy ,,K.I.M. LifeStyle" ;]

czwartek, 22 września 2011

Misiek...


Misiek

tusz na kartonie
A3


Po realistycznych dziobaniach czas pokazać coś lekkiego i prędkiego, by nie zamęczyć materią :)
padło na Miśka ;]
z racji, że ostatnio przypomniałem sobie miłe wydarzenie z Nim związane :)
podczas oględzin pracownianych i ciągłych, ukradkowych pojawieniach się u mych wrót, nie mogłem puścić Miśka w świat zagra(ma)niczny, bez ogarnięcia go w kilku szkicach :)
taki to jestem już niedobry ;]

obiecałem mu przy ostatnim hasie po polankach portret z końmi i stadniną
(tym zajmuje się Misiek, który cały swój czas poświęca tym zwierzakom... i tylko im),
zapewne niebawem wezmę się do roboty i w teatralnej stylizacji pojawi się i Misiek w naturalnym plenerze, owiany mgłą, porankiem jako Jeździec Bez Głowy z... głową ;]


Misiek jest dla mnie rycerzem...
Jest to człowiek o dobrym sercu i niespotykanej wrażliwości na ból i cierpienie, przede wszystkim zwierząt- a w szczególności koni...
Poświęca im swój cały plan dnia, czasem wpadając do miasta na Kimoni pląs :)

Pamiętam jak Misiek w szkolnej ławce, zawsze zamknięty, cichy i pokorny, ukradkiem przemierzał korytarz...
Bał się zawsze mojej spontaniczności, bezpośredniości i przekraczania barier autonomii...
Rozmawiając ze mną chował swoje usta ręką, bujnymi włosami zakrywając oczy...
Śmiał się ukradkiem z moich pląsów z Hamanerią (Kimon, Hamster, Pscoła & Wiewióra- o których opowiem kiedyś w ,,Return To Innocence" ), gdzie zawsze siadaliśmy w czwórkę (ławki były dla 3 osób), przed lub za Miśkiem ;]
biedny się telepał, byśmy tylko go nie zaczepiali podczas lekcji, bo stukanie tipsami Hamstera o zęby, moje ciągłe wpindalanie jabłek i innych bezmięsnych spożywek na lekcjach, robienie makijażu przez Pscołe czy nieustanny śmiech Wiewióry (przypominający ten rabkowy) przyprawiał o pomstę do nieba- ale to był taki urok zbuntowanej i infantylnej młodzieży, która tak czy siak ładnie zdała wtedy maturę ;P heheeh


Moja relacja z Miśkiem rozkwitła dopiero po maturach, gdy Maszka wprowadziła się na wiochę Miśkową- a sam Misiek dał się poznać z innej strony i poznał, że Kimon to nie tylko pozytywny pląs :)
przez 3 lata obserwowałem jak się zmienił, z małego, zamkniętego chłopca, który nie pozwalał nawet się dotknąć, w mężczyznę, który zaczyna spontanicznie żartować, jest odważny w relacjach i wie czego chce... odkrył swoje pasje, powołanie do pracy ze zwierzakami...

uwielbiam takie metamorfozy :)


a tu podczas niespodziewanej, zimowej wizyty w mej pracowni u boku Maszeczki i...
flaszeczki ;)

anu i muzycznie z tej racji, gdzie Misiu zazwyczaj plumkał owa piosenkę pod nosem, zamykając twarz swoją wstydliwą,w delikatnych dłoniach :)

środa, 21 września 2011

Making Of The... ,,Rapture In The Morning..."- detal- Kim


Dziś druga odsłona cyklu ,,Making Of The...", gdzie wczoraj krok po kroku przedstawiłem powstający detal drugiej postaci, w pracy ,,Rature In The Morning"...

Początkowo cykl powstał zupełnie przypadkowo, gdzie jedna z czytelniczek, która trafiła na mnie poprzez artystyczny portal digart, a dalej na owego bloga, chcąc zobaczyć jak powstaje obraz od początku do końca...

Tak też się stało :)

Ale wczoraj zupełnie inaczej popatrzyłem na sam fakt ukazania powstawania pracy...
Ostatnio toczy się wiele rozmów na temat artystycznych chrabąszczy i podejścia do emocjonalności w twórczości (niekonieczne mojej) oraz sposobu patrzenia na to co dzieje się w środku i dookoła prywatnej autonomii- skupiając się na patrzeniu dalej...

Samo stawanie się obrazu, krok po kroku, jako osobne plansze, które same w sobie mogą mieć siłę przekazu, ukazując na końcu efekt finalny...
W tym przypadku ,,Rapture In The Morning" byłoby to ukazanie- w przypadku postaci silniejszej- mistycznej siły, która zaczyna nabierać kształtu, formy i wyrazu;
a w tej delikatniejszej- ukazanie upadku, niemocy i słabości...









Podczas udziału w festiwalu WPA (na którym niestety się nie pojawiłem, z racji spraw prywatnych, ważniejszych i niestety smutnych, na których Kapro godnie się zaprezentował jak twórca), chciałem pokazać swoje prace od szkiców wstępnych, luźnych, poprzez szkice tuszem, te realistyczniejsze w ołówku, zakańczając na gotowym obrazie na płótnie...
Etap szkicowy zawsze był dla mnie ważny, może są to naleciałości po studiach projektowych jakie skończyłem, gdzie wszystko musiało powstawać od pomysłu, inspiracji, szkiców, szkiców wstępnych, tych realistycznych, szukania formy, przekształcania jej, dobierania kolorów, materiału, robiąc model, fotografie, kolaż- by mógł powstać ukończony projekt- bez tego sam fakt projektowania nie miałby sensu i prawa bytności, bo nie jest trawiony od środka...
Czerpie wiele z ukończonych studiów, łącząc to w obecne chrabąszcze...


Życiowy kontrast...
kolejna teatralna opowieść...

Miałem opowiedzieć o zabiegu, który został użyty celowo, by podkreślić teatralność i same postacie, w szczególności jedną- leżącą, która jest bardziej plastyczna, niż realistyczna...
Obydwie postacie zostały oświetlone z innej perspektywicznej strony...
Na postać w uniesieniu, światło pada z prawej strony do punktu centralnego, na postać leżącą, światło pada z lewej do środka...
początkowo wydawało mi się to nienaturalne, ale prędko się zgubiło podczas dalszego ogarniania pracy :)



na zakończenie muzyczna dedykacja, która ładnie obrazuje dany fragment szkicu, i tego co ze sobą niesie leżąca postać...

wtorek, 20 września 2011

Making Of The... ,,Rapture In The Morning..."- detal- hds


Po ponad półrocznej przerwie, czas nażywszy powrócić z cyklem ,,Making Of The...", gdzie krok po kroku pokazuje etapy powstawania danej pracy.
Raz są to prace szybkie, powstające w godzinę czasu, innym razem te, które wymagają troszkę więcej czasu...
Po tak długiej przerwie, po raz pierwszy pokazuje etap powstawania rysunku, nie malarstwa- padło na pierwsze dzieciątko kooperacji Ham&Kid ,,Rapture In The Morning", a konkretnie fragment porannego uniesienia hds'a...


Pierwszą wizją szkicu, było pokazanie samego hds'a w formie uniesienia mistycznego, który miał sam oddziaływać na obrazie, mając pokazywać mistyczny stan porannego, męskiego erotyzmu...
Kiedyś Freak zapodał pomysł, że chciałby wystąpić w ,,Ekstazie Św. Teresy" (mimo,że było to powiedziane bardzo dwuznacznie i żartobliwie), co oczywiście nie przeszło obojętnie koło moich uszu, z racji, że sama Teresa, jej dzieła & duchowość karmelitańska była (i w sumie nadal jest) czymś dla mnie bardzo ważnym...

Patrząc na osobowość jaką jest hds, oraz sam fakt męskości & uniesienia (pod każdym aspektem tego słowa) nie mogłem inaczej potraktować pracy- powiązanej z uniesieniem niemistycznym, ale tym seksualno- porannym, kiedy to większość mężczyzn budzi poranny wzwód...

Po oględzinach szkicowych, doszedłem do wniosku, żeby treść była bardziej wymowna musi pojawić się ktoś jeszcze- ukazując ta seksualną relację oraz samą emocję, która jest nierozłącznym medium między jednym i drugim, z racji wielorakich rozmów, oraz własnych syntetycznych trawień, pokusiłem się w końcu by przedstawić nas obu na szkicu, będącym preludium'em wspólnej współpracy- o której od dawno konwersowaliśmy (nie tylko na forum)...

Nie było to łatwe w proporcjach połączyć dwa osobne obrazy, dwie namacalne osoby, by ze sobą współgrały, nie mając ich przed oczyma... Co innego gdy praca namacalnego człowieka, połączona jest z tworami wyobraźni- wtedy można bardziej się pobawić...
Pierwszy raz pokusiłem się o taki zabieg...











,,Rature In the Morning" jest pierwsza opowiadaną, teatralną ilustracją o relacjach łączących ludzi z emocjami... Jakie są to emocje, wystarczy przeczytać w ołówku...
Chciałbym opowiadać o relacjach... o trudnościach, o niedostępności i namiętności...
o barierach, niezrozumieniu, akceptacji i głębokich emocjach...
Dążę do tego i mam nadzieje, że przyjdzie taki czas, kiedy zacznie się tak dziać w tym co robię- bo jak na razie moje doświadczenie i warsztat są ograniczone...
jest to raczkowanie...
ale nie da się przeskoczyć pewnych etapów, trzeba je przejść...
Nie chce skupiać się na samym studium postaci, a o całościowym obrazie i tym co ma ze sobą nieść- nie w odbiorze wizualnym, ale tym głębszym...
Ale na to pracuje się całe życie...

W szkicu został ukazany pewien zabieg, który miał dopomóc w podkreśleniu sytuacji, o czym opowiem czy drugiej części ,,Making Of The... Rapture In the Morning", gdzie pokażę krok po kroku powstanie Kimiego...
a raczej upadek delikatności, małość przed wzniosłością dojrzałego mężczyzny...
oraz odkryje kolejne emocjonalne pokłady związane z pracą...


Nad ranem powstał kolejny ,,Nocny Raport", który nie zostało publikowany po bardzo, ale to bardzo trawiącym mnie dniu, bo za bardzo przypominał mi słowa z zeszłorocznych
,,nocy duszy"...
Zbyt dużo emocji, które na chwilę obecną nie są wskazane, do publicznych opowiadań- czasem potrafię powiedzieć emocjom nie- autocenzura, choć wiem, że kiedy zacząłem emocjonalnie podchodzić do pisania, wyrzucając to co toczy się w moim wnętrzu- nieustanna walka emocji z rozumem, miłości z próżnością- wiele osób zaczęło częściej zatrzymywać się na tym poletku, szukając czegoś ponad...

Szukając opowieści o męskiej (?) wrażliwości...


Na zakończenie mała niespodzianka od Rogalika :)
dziękuje za klip promocyjny i rozpowszechnienie go na forum publicznym ;*
szok w trampkach :D