środa, 4 stycznia 2012

with Witch or Witch with?


 With Witch or Witch with?
Oto jest pytanie...

Dziś w końcu po 3 dniach ciągłego dreptania zaznałem 10cio godzinnego snu...
Po ponad 60 godzinach braku odpoczynku mojej mózgownicy, moje ciało i umysł zaczęły szwankować na każdej możliwej płaszczyźnie, prowadząc w emocjonalna huśtawkę i rozkładając każdy możliwy temat do początkowego pierwiastka. W tym czasie nawet błahy powód podczas całonocnego trawienia, rośnie do rangi czegoś nieoczywistego, czegoś nie do przeskoczenia i oczywiście skrzydła podcinając. 

Ciało z braku odpoczynku zaczyna drżeć mimowolnie, potrzebując dużo dużo ciepła i jednocześnie zapotrzebowanie na energię- jedzenie... Myślałem, ze mój cielesny termofor (wybuchy gorąca) chociaż się uspokoiły- odwrotnie- zaczął atakować nawet za dnia po kilka razy...

Podobno po 48 godzinach w ,,normalnym" organizmie powinny pojawić się halucynację-  ale z racji, że bezsenne noce to dla mnie chleb doczesny, nic takiego nie miało miejsca ;>



 Mimo, że zostałem posiadaczem magicznego chrabąszcza od Anety podczas ostatniego posiedzenia (początkiem wysępiony rzecz jasna), który miał prowadzić do pięknego stanu sennego, porywając w marzenia, niestety się na mnie to nie sprawdziło- nawet mogę rzec, że właśnie wtedy nagle zapotrzebowanie na sen nagle zostało zniwelowane do minimum- chyba było to potrzebne ;)

mam nadzieje, że wszystko wróci do normy...

,,Siewca Snów" zawisł nad łóżkiem, oblegając mój malarski autoportret (jedyny który się ostał z tamtego okresu jesiennego), obok ,,Wojownika" Kapro (jak Boga kocham, ten obraz nigdy się nie znudzi, mogąc na niego patrzeć bez końca- to są właśnie dzieła sztuki- zawsze robiąc wrażenie)



fot.Aneta



Rok rozpoczął się bardzo intensywnie i już teraz wiem, ze czeka mnie wiele zmian...

Prosiłem o spokój i cierpliwość- a znów na horyzoncie widać kalejdoskop- na dzień dobry- który przyniesie kolejne pokłady burz, sztormów i hasania pod górkę (co rzecz jasna zawsze się opłaca).
Mimo, że ciało małe i słabe, ale duch wielki i ochoczy- więc tak łatwo sie nie poddam, szukajac rozwiązań tam, gdzie nawet bym się nie spodziewał...
Pomoże w tym rzecz jasna szczerość w swojej słabości i mówienie o tym otwarcie, nie bojąc się poniżyć, odchylić serca (któro i tak zawsze na ramieniu siedzi otwarte) i zapłakać kiedy trzeba ;>

Ale dobre wiatry i wianuszek magicznych dusz podnoszą, kiedy trzeba, niwelując owy kalejdoskop-  więc dedykacja muzyczna dla wszystkich wiedźm (z Arthim na czele a reszty wymieniać nie będę, bo mi się nie chce), które w kotle mieszają swoje zaklęcia by dobrze było- mimo wszystko ;)

więc tego się będę trzymał ;>


i tak nie dorosnę, zostając Miodowym Piotrusiem Panem  ;>

7 komentarzy:

  1. Dziękuję za dedykację:p :))

    OdpowiedzUsuń
  2. :* ależ proszę bardzo mistrzu Jedi :*

    OdpowiedzUsuń
  3. przepiękny łapacz snów...może w końcu zadziała...współczuję cierpień związanych z brakiem snu..och znam to aż za dobrze, choć u mnie przyczyny są inne...moje ciało i umysł wariowały z początku, a teraz został tylko ból głowy czasami...pewnie zostałam pełnoetatowym zombiakiem ;) wszystko przez to, że dnie wypełnione nieustanną gonitwą i byciem "dla kogoś"...więc tylko noce są w pełni moje...wtedy tworzę i żyję "dla siebie"...tylko czasu na sen już nie starcza...uwielbiam Twoje prace...

    OdpowiedzUsuń
  4. catawing :)
    dziękuje, ze przycupnęłaś na blogu na chwilkę :)

    zatem jest nas dwoje jeśli chodzi o sen i dreptanie ;)

    Doro :)
    eeeeeeeee Ty nie lepsza jesteś nocny hasaczu ;)
    mail nadchodzi :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba się czołga po serwerach ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej, to się teraz przestraszyłam... Może lepiej powiesić w kuchni, do śniadania (które mam nadzieję nadal jest spożywane...)? Niech sieje myśli na dzień ;)

    OdpowiedzUsuń