,,[...]Mieć ucho
i...
...dać palca[...]"
to jest dopiero sztuka!
bez obrywania i obcinania wyciąganych macek rzecz jasna
(jedna na talerzu nawet u końca posta)
;)
czyli alegoria mała do ,,mieć, czy zjeść?"
no właśnie, dając tego palucha, często cała łapa zabierana jest- ciąć to prędko, by ktoś tego pierwszy nie zrobił...
(kolejne w tuszu preludiumy przed projekcikiem)
tego typu szybciaki sprawiają mi najwięcej satysfakcji i radości :)
może dlatego, że lecą samoistnie, bez większego zastanawiania się nad kreską?
nie malarstwo, nie ołówek, nie wegiel...
ale tusz.
Może to dlatego, że ciągle pamiętam pudełko stalówek i mnóstwo prędkich szkiców mojego taty, które skrobał w swoich książkach (tyłach okładek), w gazetach codziennej prasy, magazynach naukowych, bo takie czytywał, ścinkach kartek czy kopertach, gdy pisał listy i wysyłał kartki...
To ostatnie akuratnie po Tatinie przechwyciłem i do tej pory mi zostało, że wysyłając listy, skrobie na kopercie małe ilustracje. Dżudżuś (przyjaciółka, którą zostawiłem w Sanoku po przeprowadzce) zawsze oczekiwała tych kopert z obrazkami (które podobno do tej pory wszystkie trzyma- od pierwszej). Ale oprócz Niej były inne osoby, które również dostawały ode mnie listy, w których również pojawiały się swoiste szkice- każdy oczywiscie inny- takie małe bazgroły :)
nie miałem wtedy telefonu, a później nawet mając jakoś nigdy nie był dla mnie ważny- do tej pory nie jest- mając w kontaktach tylko ludzi mi na prawdę bliskich (15 nr? jakoś tak)...
kiedyś miałem telefon zamówieniowy, ale w końcu i to zniwelowałem, korzystając z usług internetu.
teraz (odkąd mam komputer i internet- czytaj 3 lata) wysyłam listów mniej, choć czasem jeszcze mi się zdarzy zrobić niespodziankę :)
a co do tuszu...
tusz jest dla mnie największym ,,odstresaczem"- zaraz po bieganiu (o błogi losie, który sprawił mi buteleczkę tuszu i stalówkę)- który pochłania mnie troszkę w inne tory egzystencjalne- tak jak w malarstwie czy rysunku skupiam się na pracy, odcinając to co dzieje się dookoła- ja i dziabong, w tuszu nie mam takiej kontroli nad tym co robię, będąc zupełnie gdzieś indzie, gdzieś dalej, obok?
jest to na zasadzie- ciah, prah, ciah, prah i mamy gotowego chrabąszcza :)
nadzorujący mnie ostatnio Cypisior, stwierdził, że sam podkradnie mi te materiały, próbując swoich możliwości- na zdrowie Młodszaku ;>
dostałem niedawno dedykacje muzyczną, która powaliła mnie na łopatki w salwie ,,panicznego" (tak tak, panicznego- posiadam taki) śmiechu...
zrobiłem minę ło taką ło:
o_O
robiąc yyyyyyyyy i śmiejąc się jednocześnie
(mnie nie można w taki sposób rozochacać)
(mnie nie można w taki sposób rozochacać)
i usłyszałem rzecz jasna- czy ja zawsze się chichram?
odpowiadam:
nie zawsze- ale często, bardzo często...
...nawet jak mam cieczkę...
...nawet jak mam cieczkę...
dzisiejszy dzień sponsoruje Pan ,,Bonobo" ;>
mniam
:)
a skoro szkice jedzeniowe, więc i wyżej wspomniana Dżudżuś podczas jednej z naszych wielorakich wypraw za miasto w Bieszczadzkie włości pod namioty z konserwą w łapie z przed...
mmmm 10 lat :D
nasza kolaboracja młodości, może być porównana do pewnego teledysku...
właśnie przypomniałem sobie, że nie dostała dwóch ostatnich rozdziałów mojej książki, które były wysyłane w każdym z tych listów...
z mojej winy...
upssssss
no i na zakończenie dokarmianie zwierząt przez Sheep
(och jak ja nie lubię zup (oprócz dyniowej)... i nigdy nie lubiłem...)
zastanawiam się po co robiłem sobie kwadracik z pierwszego zarostu na żuchwie?
mmmm 10 lat :D
nasza kolaboracja młodości, może być porównana do pewnego teledysku...
właśnie przypomniałem sobie, że nie dostała dwóch ostatnich rozdziałów mojej książki, które były wysyłane w każdym z tych listów...
z mojej winy...
upssssss
no i na zakończenie dokarmianie zwierząt przez Sheep
(och jak ja nie lubię zup (oprócz dyniowej)... i nigdy nie lubiłem...)
Wszystko wygląda zachęcająco, ciekawe, jak to się zakończy? Czy Model zostanie doszczętnie pokrojony?
OdpowiedzUsuńjuż się zakończyło ;> i co miało zostać zjedzone zostało :D
Usuń