środa, 5 października 2011

Hard Work(in)...


Miałem wziąć sobie urlop od publikacji postów (u siebie- ,,Pink" to priorytet), internetu i szlifować swoje powstające chrabąszcze i projekty...
(które weekendem zostaną również przywiezione z mej komnaty przemyskiej na krakowskie włości obrazy- czytaj ,,Pieta" I & II, ,,Ecce Homo", dyptyki- ,,Visitation" czy ,,Descent Into...Hades")

Po miłym wieczorze u boku nowo poznanej rzeźbiarki (studentka krakowskiej ASP- Madzia pozdrawiam), spotyka mnie na poczcie salwa komentarzy ze strony kółka wzajemnej adoracji ;)
masz Ci babo placek ;)
ale dzięki Bogu bez zakalca :D
ale to dobrze, bo czas na rozwiniecie myśli :)


Nie żebym się tłumaczył, ale ostatnio blog prowadzony jest bardzo przemyślanie (jak nigdy)...
Stąd (po burzliwej nocy) mały remanent w historii
(zniknięcie ,,nocnych raportów"- zamykając pewien rozdział emocjonalnego dryfowania oraz zapowiadanych wrześniowych ,,K.I.M. Life Style" czy ,,Return To Innocence")...

Cykl ,,Making Of The..." jest dla ludzi odwiedzających, nie dla ,,kółka" ;]
którzy trafiają tutaj poprzez szukania etapów powstawania prac rysunkowych czy malarskich (ostatnio jakiś ,,szał dla plastyków") prowadzony przez Pana Google ;]

Stałych bywalców może to zaskoczy, ale ,,nie ma tu przypadku ;) "
ha ha ha
wiec jak widać:
,,nie wszystko jest takie, jak my to widzimy"
(znowu mogłem użyć tego stwierdzenia- jessss)


Obecnie zwalony stosami szkiców premierowych, przedpremierowych i długoterminowych projektowych, które walają się pod stopami, służąc jako posadzka
(poprzez zalanie mieszkania mam teraz nierówną podłogę- ale obrazy żyją)...

Studia czas zacząć, a ja zastanawiam się nadal nad pracowniami, które chce wybrać...
Dobrze, że mam swego dobrego Ducha przy boku :))))))

no i z racji tego ducha dziś muzycznie na dobranoc :)

Pan Jose Gonzalez pojawił się już wcześniej, ale dziś w kowerze The Knife, o których mówić nie muszę chyba ;]



Dziękuje Anecie za kolejne smaczki muzyczne (ha ha ha), tańcze wraz z zaległą sałatą,która ucikła z lodówki i zupa dyniową, która podobna już się dla mnie gotuje ;]
zauważyłem, że doczekałem się swojej etykiety na Jej włościach (fiu fiu)
tak jak u Mamina & Tatina ;)

niebawem również post (promujący) o Martynie, która dostała się na studia projektowe, a uczęszczała pilnie w zajęciach u Pana Kimona ;P

11 komentarzy:

  1. Skoro weekendową porą z przemyskiej komnaty przyjadą świętokradcze malunki szanownego pana ;) może mogłyby dojechać również te na które czekam z utęsknieniem od tak dawna. Tak się skała, że w sobotę ok. 9:15 moja obuta w czarny bucik stópka dotknie peronu, na stacji Kraków Główny :)Znając rzetelność PKP numer peronu jest nie do przewidzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niechaj Michał Anioł Błonarotti tak się nie oburza, bo złość piękności szkodzi ;P

    Zdania nie zmienię no ale niech będzie. Małe szczypki lepiej działają na Ciebie niż lanie miodu.

    Proszę nie rozrabiać i nie włóczyć się z pięknymi malarkami i rzeźbiarkami tylko pilnie uczyć i ciepło ubierać, tako rzecze matka ksestna.

    "Kółko" odchodzi do swoich zajęć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielce intrygujący ten Wojownik z byczymi macicami na twarzy ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. O!!!!!
    powinieneś malować w gniewie, hihihi!
    wyraź swoją nami irytację ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Hades, nie drażnij LWA ;DD hahah

    OdpowiedzUsuń
  6. O!!!!!!!!!
    i tak zrobię!!!! Powstający ,,Wojownik" pod wpływem ,,kółka" z maminą na czele :P
    ha ha ha

    p.s. czemu ma skrzynka mailowa taka pusta?
    Cukinia nic już nie gada z lodówki?

    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Pusta to jest kapusta!
    A po co ja mam kłapać po próżnicy, jak Ty i tak wiesz? ;)
    Napiszę jak do Bobrowic wrócę... na razie jestem w tej szalonej "dziurze" ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie próbuję LWA drażnić ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć Kimonku - JEŻU ;DDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. :P tu lew... tam jeż... tam małpiszon... ośmiornica... kociornica...
    chyba zwierzyniec czas otworzyć :P

    OdpowiedzUsuń