wtorek, 14 czerwca 2011

Love Is The Devil...


 

Zapasany taśką, z aparatem w jednej łapie i gruszką w drugiej, składając papiery na przyszłe studia zaplątałem się w wirze studenckich prac, które zostały ukazane na światło dzienne podczas końcoworocznego wernisażu ASP... Już któryś rok z kolei na Wydziale Grafiki miałem przyjemność podpatrywać czym zajmują się młodzi ludzie rozwijający swój warsztat, oddając się trawieniu artystycznemu... Ze szczerym i ciepłym uśmiechem stanąłem przed ,,ścianką" pierwszego rocznika, gdzie pojawiły się nazwiska osób, które miałem przyjemność poznać w zeszłym roku na egzaminach :) na czele którego stał oczywiście Kapro (pozdrawiam), którego twórczości nie muszę chyba przestawiać i omawiać, bo jest dobrze znany ze swoich działań, a stali obserwatorzy zapewne zerkają na jego włości ukradkiem- a jak nie to polecam :)
szapo ba :)



 

Pełen niepokoju i wewnętrznego trawienia, zagłębiałem się od niedawna nad twórczością Francisa Bacona, mimo że daleko mi do tego typu wewnętrznych analiz... Dopiero wczoraj- po pół rocznym oczekiwaniu na ,,ten" moment- pokusiłem się o zobaczenie filmu ,,Love Is The Devil" będący jego biograficznym obrazem, który przeleżał swoje w moim magazynku- oczywiście w wersji tylko anglojęzycznej- nie lubię tłumaczeń polskich w filmach, które mnie rozpraszają w odbiorze- czasem nawet zmieniając formę wypowiedzi na błędną...
Trawiąc jego biografie, obrazy, rozkładając na czynnik pierwszy jego wytwór, łącząc z tym co nosił pod sercem, daleko zamknięte we wnętrzu duszy- film stał się dopełnieniem, obrazem psychiki człowieka, który działał i robił tak niewyobrażalnie i wręcz niemożliwie oddziałujące na odbiorcę twory...
Zastanawiająca jest granica między miłością, psychozą i oddziaływaniem sposobu bycia i nawet samych obrazów, które wychodzą z pod ręki artysty na osobę, która jest częścią jego bytowania...
Dwie bajki... Dwie osobowości spotykają się w jednej... ale dlaczego jedna tą drugą zabija od środka? Czy to jest wina niespełnienia, własnych doświadczeń, z którymi człowiek nie potrafi sobie poradzić, czy tak wielkiego przetrawienia tej drugiej osobowości prowadząca aż do niechybionej śmierci poprzez zjadanie jej od wewnątrz?

Cała noc została zamknięta w tym temacie, a Ja dziś przy kawie nadal mam ten obraz w głowie...

Co do obrazowania...
Obraz jako nierozłączna i integralna cześć wnętrza osoby, jego przeszłości, doświadczeń...

Moja miłość do Bacona, zapewne została spowodowana moją współpracą z p.Henrykiem, którego twórczość zaczęła na mnie działać bardzo podobnie...
O pomocy jaką dostałem z Jego strony, już nawet nie tej artystycznej pod jego okiem, gdzie od 3 lat szlifuje warsztat zaczynając wtedy od zera, ale tej emocjonalnej, duchowej powiadałem już nie raz stawiając Go & Doro na pierwszym miejscu w mej zmianie artystycznego wylewania tego co siedzi w środku...
Jego sztuka bardzo przekłada się na to jakim jest człowiekiem... na początku może nie potrafiłem tego zamknąć w jednym, kiedy myśląc sobie- jak to możliwe, że robi taką sztukę?
Teraz widzę nierozerwalną nić emocjonalną w tym co robi z racji, że poznałem go z innej strony- tej którą zazwyczaj chowa... stał się przyjacielem- ukradkiem nawet powiadam, że jest moich duchowym tatą- a Ja pełen podziwu patrze mu w oczy, kiedy mnie wspiera, podnosi podczas moich upadków...

smacznego :)

 

,,Altera Pars"

 

,,Kolekcjoner"


,,Trzy Psy"

 
niestety nie znam wszystkich tytułów powyższych prac, jedynie wybiórcze, które można zobaczyć również tu... Powyższe to moje ulubione, które powstały po 2000 roku... Wcześniejsze nieco odbiegały od tego co jest teraz, ale pokazuje to w jaki niesamowity sposób doszło się do majstersztyku i perfekcji... Pokazując historię, etap, moment... bawiąc się, trawiąc syntezę i analizę...

obecny wpis chyba rozpocznie nowy cykl na blogu, obok Hasającego Dialektu Sarkastycznego, Nocnych Raportów, Making Of The, HTF'ów Na Hasie czy Cypisowych Hasów, przedstawiając w Love Is The Devil, sylwetki poszczególnych osobowości artystycznych, które odbieram bardzo emocjonalnie w ich twórczości...

nie mogłem zacząć kim innym, jak właśnie mym duchowym mentorem ;]

si...

Love Is The Devil...

13 komentarzy:

  1. Tej strony mojego szefa nie znam, więc zazdroszczę możliwości współpracy!
    Ja bardzo lubię jego czarno-białe prace, chronologicznie wcześniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doro ;) taki Szef to złoto, ale o tym to już wiesz, wiemy obydwoje :)
    też, że wpadacie w milczącą krępację w swym towarzystwie ;] nie rozumiem :D

    monochromatyczne grafiki z poprzednich lat wmurowują w ścianę to fakt- a seria z samolotami jest bezkonkurencyjna w swej formie...
    ale obecne prace skojarzyły mi się z Baconem, emocjami i wczorajszym filmem, wiec dlatego takie ograniczenie :)

    resztę niech odwiedzający sami zgłębiają :)
    a warto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie krępacja, to świadomość braku czasu na normalną rozmowę bez patrzenia na zegarek. Nie można tych spotkań szatkować jak owoców, małym nożem.

    OdpowiedzUsuń
  4. ;) przecież to był dżołk ;]

    :) a co do spotkań- to mam nadzieje, że będzie przyjemność na głębsze rozwinięcie tychże relacji :)

    zegarek... coś strasznego ;]
    dziękuje babciom i prababciom, że mi owego nie ofiarowały na komunię ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba umieć i z zegarkiem i bez niego. Inaczej lipa.

    OdpowiedzUsuń
  6. ha ha ;] zgodzę się bez protestowania ;]
    choć ja mam od tego Dagę, która zawsze mi wypomina kiedy mam co, gdzie i jak ;] prowadząc mój kajet ;P

    chyba najwyższy czas się zaopatrzyć w takie cudo ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. 3 psy mnie sie podobajo ;D

    Nowy cykl zapowiada się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ;] Trzy Psy miałem przyjemność zobaczenia naocznie ;] mniam

    zajob z cyklami oczywiści jest wynikiem spoufalanie się z Tobą ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli jednak jakiś znikomy wpływ mam na Ciebie ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. ;] przecież to widać okiem nagim ;P
    a Ja stojący w prawdzie nie zaprzeczam ;]

    sama wiedźma Doro to stwierdziła przy ostatnim piątkowym Pinku ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. oby ten wpływ nie był ino zgubny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Lepię monstrum ;DDD

    Potem Doro Cię ozłoci i będziesz monstrumowym dziełem sztuki współczesnej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. czyli jednak masz złe zamiary do mej transformacji ;P wiedziałem!!! a tak mnie ostrzegano ;P

    no fakt- Doro chyba będzie najbardziej zadowolona z pozłocenia mej facjaty ;] tylko się zastanawiam w jaki sposób będzie można na mnie zarobić?

    OdpowiedzUsuń