poniedziałek, 17 października 2011

,,...Gonna take ya away from harm..."




Dni coraz zimniejsze & krótsze, noce wydają się nie mieć końca co mnie osobiście bardzo cieszy, pracy przybywa a wiosna taneczna w autonomii nadal trwa...

posty stają się coraz krótsze jak te dni, które błogo policzki łechta a ja wody nabieram w usta by panować nad pozytywnym pląsem, który niesie rozwiązłość języka & emocji rozdarcia na dwie szaty, jednocześnie tęsknice & seksice...

obetnijcie mi jęzor...

Kimuszka staje się nie do zniesienia podobno, doprowadzając do salwy śmiechu ;]





Wraz z nocami długimi & pracą, przybywają również nowe znajomości, a wraz z nowymi znajomościami tęsknota za tymi, które pozostawiłem w Przemyślu...
bo w tej salwie mojego śmiechu brakuje oczywiście rabkowego ;]


sam wewnętrznie się rozpalam do czerwoności (wraz ze swędzącymi sutkami),
natomiast muszę ostudzić towarzystwo ;]
ktoś musi zrobić ten krok...









fot. Cinek


8 komentarzy:

  1. Jak byś go głupio nie rozpalał to byś nie musiał go studzić.

    OdpowiedzUsuń
  2. :) muszę odpowiadać?

    hmmmmm nie muszę ;)

    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym kuła, póki gorące ;D
    Niektórych materiałów nie da się inaczej kształtować, jak tylko w najwyższych temperaturach,co jest ciężką pracą (wiem, bo kiedyś wykułam gwóźdź). No a potem oczywiście natychmiast i gwałtownie trzeba studzić! ;) ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Idzie zima, zatem studzić trzeba ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet zazdroszczę, bo moje studia mi się przypomniały i ich radość bezgraniczna.

    A bajdełej.
    Jak bardzo dzisiejszy dzień zaprzeczył wszystkim wpajanym mi założeniom, tak bardzo potwierdził, że siły trzeba szukać głęboko w sobie, nie gdzieś indzieś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Doro - ja wszystkie Twoje złote myśli notuję jak zapowiedziałem i mam zamiar zbić na nich fortunę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty mnie nie zagaduj, tylko pisz sztukę ;DDDD

    OdpowiedzUsuń