czwartek, 22 grudnia 2011

Miłego :*

Z racji, że przyszedł czas emigracji na chwil kilka na swe bieszczadzkie włości, gdzie brak styczności ze światem internetowym, chciałbym już dziś życzyć pięknego czasu nadchodzącego weekendu. Przede wszystkim spotkania się z własnymi emocjami podczas konfrontacji, z osobami, które należą do najbliższej autonomii funkcjonowania. Nie zatracić sensu tych chwil, które są po to by na nowo w sercu rozpalić właśnie tą miłosną iskrę, którą czasem zagłusza się sprawami niekoniecznie ważnymi. Docenić fakt możliwości powiedzenia sobie słów, które czasem dusi się w sobie, zakwasza i nie pozwala przepuścić przez gardło. 
Za to lubię święta (od niedawna w sumie)... 
nie przereklamowane choinki, gadżetów,  czy pasąc brzuch przy stole... 
to nie tak...
Doceniłem święta, gdy zacząłem je ,,prawdziwie" spędzać w gronie swoich przyjaciół. Poznałem wtedy ich prawdziwy smak, wymiar oraz wielkość. Teraz doszły czynniki rozstania- rozjeżdżenia się po różnych miastach- jest to moment, gdzie znów wspólnie wpadniemy w amok śmiechu, korzystając z uciekającej chwili, które przecież są tak cenne. Odnajdując osoby, które są podobnie ukształtowane, takie chwile są pięknym momentem by powiedzieć sobie, jak ważnymi ludźmi dla siebie jesteśmy. 

Blogowe Kółko Wzajemnej Adoracji (KWA) rozpoczęło rozsyłkę życzeń i prezentów, przyjaciele (HTF'y) już szykują miejsce przy stole, podczas wspólnej Wigilii, martini na dzień kolejny w towarzystwie Hanki Dentystki (!!!) już w barku oczekuje, siostra już w kuchni szaleje, Basia zapewne już szykuje ,,zbiórkę osób" na spotkane w dzień trzeci, a pracownia nalotem szronu zapewne została pokryta, z racji, że mieszkanie ogrzewane nie było przez tak długi czas mojej nieobecności...
Już dziś nocą powrócę, złapie oddech, zaszyje się w swojej małej pracowni... 
Zapale świeczki, kadzidła, zrzucę z siebie ciuchy i zrobię sobie jeden wieczór tylko dla siebie...
Może pierwszy raz ubiorę choinkę?
Podczas treningu przywitam swoje ukochane miejsca i postaram się w ciągu tych krótkich, czterech dni, dłońmi swymi jak najwięcej czerpać ze spotkań z osobami, które gdzieś przez ostatnie miesiące mi umknęły bokiem- po prostu z braku czasu.W ostatni dzień świąt szykuje już powrót, by wpaść w wir zaległej pracy oraz samotnie spędzić sylwestra (jak co roku- taki sztandar), tym razem już na krakowskich włościach (niestety).

Zapewne w sylwestra pojawię się, by jak w zeszłym roku podsumować miniony rok :)

Wczoraj (gdy ukradkiem uciekłem boczkiem z opłatka wydziały grafiki) dostałem wspaniałego gifta od Kurki :D upiekła mi wielkiego, lukrowanego, różowego piernika w kształcie prącia, posypanego lukrem gotowego do akcji! Pan prof O, zaproponował mi oficjalną konsumpcje, ale szkoda mi było to uczynić, bez dokumentacji tego wydarzenia (aparatu brak). Zapewne użyje go niebawem do pewnego, blogowego wydarzenia :)
niestety też dniem wczorajszym zgubiłem swój nierozłączny atrybut, bez którego nie wychodziłem z domu... dziś przeszedłem całą trasę w poszukiwaniu naszyjnika i niestety nawet w warsztacie go nie ma...
Ubolewam bardzo za moją ukochaną małpką...
rozwieszę plakaty na mieście na tej trasie :P

ale po dzisiejszych konsultacjach z rysunku, Gosia (moja perełka na uczelni- dobro chodzące- by the way- nigdy nie spotkałem tak ,,dobrej" duszy) obdarowała mnie dwiema małpkami :DDDDDD
zawieszka na klucze no i oczywiście pluszak (młody gorylek)...
a na domiar tego inna maskotka małpiszona wisząca w martwej naturze (klatka) na zajęciach, również wpadnie w me objęcia ;)

zatem jeszcze raz życzę całym serduchem wszystkiego co dobre :*

muzycznie może nie świątecznie, ale po tym kawałku, znalazło się coś co go zastąpiło ;) 




I saw your picture hangin' on the back of my door
Won't give you my heart
No one lives there anymore
And we were lovers
Now we can't be friends
Fascination ends
Here we go again

Cause it's cold outside, when you're coming home
Cause it's hot inside, isn't that enough?

I'm not in love

Could it be that time has taken its toll
Won't take you so far, I am in control
And we were lovers
Now we can't be friends
Fascination ends
Here we go again

Cause it's cold outside, when you're coming home
Cause it's hot inside, isn't that enough?

I'm not in love

3 komentarze:

  1. bracik, czekamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgubiony w tym przedświątecznym czasie atrybut, to też pewien znak i podsumowanie jakiegoś okresu ;]
    Cóż, jeśli akcja plakatowa nic nie pomoże, a wygrasz Candy, to zrobi się kolejną ;P

    Wszystkiego... ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakbyś zahaczył o Stary Sad, to zapraszam na pasztet jarski z grzybamy i ymbirem! ;)

    OdpowiedzUsuń