czwartek, 29 grudnia 2011

Mirror...


 Jeden miesiąc, drugi, zaraz po nim trzeci podreptał, witając już czwarty.
Wydawało mi się (i w sumie nadal mi się wydaje), że dopiero zacząłem przygodę ze studiami, a tu niespostrzeżenie uciekło już tak wiele tygodni, a ja zastanawiam się tylko kiedy?
Czy coś się zmieniło w tym okresie podyktowanym oka mrugnięciem?
Sądzę, że tak... 
nie tylko w samej pracy, patrzeniu na nią ale w samym podejściu do tego co robię.

Nawet nie spodziewałem się, że zacznie to być nieodłącznym elementem mojego funkcjonowania czy trybu dnia. Nawet nie spodziewałem się, że każdego dnia coś wyskoczy z pod mojej łapy, zamykając się jednocześnie w dążeniu do kolejnych realizacji czy pomysłów.
Jest to zabawa- tak, jest to jakiś sposób na wyrzucenia nagromadzonych emocji- też...
Jednak co mnie uderza patrząc z boku- zaczynam w końcu mówić...
nie tylko dziobać, ale przekazywać coś dalej...

 Przeglądam się jak w zwierciadle we własnych rysunkach i zastanawiam się czy dobrze robię, tak bardzo wychodząc z tym co mnie dotyka czy niepokoi. To nie jest strach- tylko pytanie czy nie za wcześnie?
Mam taką potrzebę- a wychodzi to samoistnie.
Autoterapia?

Wiele prac zostało przeze mnie samego ocenzurowanych jakiś czas temu, pokazując tylko fragment swoich ostatnich realizacji i pomysłów o których nawet nie wspominam- odkąd pojawiły się niemiłe maile, czy uwagi ze strony osób (dotychczasowo mi bardzo miłych, kiedy nie poruszam się w materii dość dyskusyjnej), jakoś tak zacząłem zamykać i odcinać pewne sfery od chrabąszczy- mimo że one nadal funkcjonują.
Słowa są słowami, które etykietkę ekshibicjonizmu emocjonalnego nagle zamykane są również w pracach.


 Ham&Kid'owa kooperacja dała mi wiele odwagi, spotkanie Rogalika- Jego twórczości i wejścia w szersze kręgi tematów seksualnych w sztuce, jednak strach (przed samym sobą raczej) ciągle miał jakieś wielkie oczy, przyprawiając o niepewność- a nasz (hds'owy) materiał ciągle nie został do końca ujawniony.

Po ostatnich konsultacjach z rysunku- przed świętami, dotyczącą mojego ostatniego dorobku rysunkowo- szkicowego- szczególnie tego tu nieobecnego na blogu- zostałem kolejny raz uskrzydlony.
Nie w warsztacie (bo jest jeszcze wieeeeele do zrobienia i doszlifowania), technice czy materiale (to też), ale przede wszystkim w tym co chce dalej powiedzieć i poruszać tematykę, która dość często jest zamiatana pod dywan- ,,ok ok, ale takie rzeczy proszę robić w domu, nie tu..."
 Wziąłem głęboki oddech i wypowiedziałem przez swój gardziel co jest moim celem w tych pracach, na jakiej materii chce się teraz poruszać, jakie mam jeszcze pomysły... 
to zobaczyłem po tej drugiej stronie uśmiech. 
Kiedy powiedziałem, że się jeszcze nie jestem pewien czy dobrze robię, usłyszałem- nie bój się i pracuj dalej, bo poruszane tematy są na tyle osobiste, że mogę jedynie wytykać walory techniczne i podrzucić materiał jakim możesz się jeszcze posłużyć.

Zaskoczył mnie fakt, że mimo obecności na akademii, zostaje oddanych oddech- wolność, swoboda a jednocześnie pomoc i siła w determinacji do dążenia w tym co można jeszcze wycisnąć... 
bałem się, że tego nie ma- nie znałem dotychczas takiego trybu funkcjonowania- a pozytywnym zaskoczeniem okazała się wielka pomoc w swoich chrabąszczach- mimo, że nie wiąże z  tym swojej przyszłości tak na prawdę, mimo, że sprawia mi to radość.




Zapowiada się bardzo osobisty okres w chrabąszczach- jeszcze bardziej niż do tej pory. Szczególnie po ostatnich, dość emocjonalnych miesiącach, które dały wiele doświadczenia i jeszcze większej determinacji. Mam nadzieje, że nie strzele sobie samobója mówieniem o miłości...
niewygodnej miłości...
Nie będzie łatwo, bo wyjdzie to poza forum blogowe, ale w końcu już wiem co chce powiedzieć, będąc w pełni tego świadomym.

takie preludium ślinotokowe przed zamknięciem starego roku, a przywitaniem tego kolejnego :]
tłumacze je nieprzespanymi 40 godzinami ;>
no dobra, godzinną popołudniową drzemkę przerwał termofor zalewając mnie potem... 






edit 4:51

ma ktoś aparat do sprzedania???
już drugi tydzień jestem bez sprzętu i dokumentacji...
a szczerze mówiąc ja się po prostu na tym nie znam ;]

5 komentarzy:

  1. Hm... Piszesz o bardzo ciekawych rzeczach... Gratuluję Ci przede wszystkim nauczyciela jeżeli dobrze zrozumiałam. Dobrego nauczyciela, który nie tylko krytykuje, ale potrafi dostrzec piękno, bo niestety duża część nauczycieli ma dziwną mentalność tylko krytykowania. Od razu chciałabym Ci życzyć na Nowy Rok, aby wątpliwości może nie do końca zniknęły, bo to one popychają nas do badania i próbowania, ale żeby usunęły się trochę w cień i pozwoliły Ci rozwijać skrzydła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Douma :) miło, że czasem jeszcze zaglądasz :)

    dziękuje za życzenia noworoczne, bardzo prawdziwe i inspirujące, bo prawda jest, gdyby nie te wątpliwości, nie byłby całej tej drogi posuwającej się naprzód :*

    pozdrawiam i życzę wielu pięknych doznań :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się z komentarza profesorów na temat tematu ;) Czyli przeszło? No to działaj!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. :) przeszło :)))))))))
    na początku nowego roku mam dostać już jakieś wstępne propozycje, które mogłyby mi pomóc :)

    OdpowiedzUsuń