Chochlik zawędrował na me włości.
Nie chodzi o Cypisiora i (który jeszcze nie powrócił zza granic świata- nastąpi to już za 5 dni raptem), a o dziwne sytuacje, które panoszą się niechciane, a mimowolnie w autonomii zwanej- mym światkiem...
Złośliwość rzeczy martwych to... złośliwość rzeczy martwych...
Niestety aparat całkiem wyzionął ducha & niestety jakiekolwiek reanimacje (czytaj telepanie i rzucanie w wielkim ,,zdenerwowaniu" z tego powodu) niestety nie pomogły...
Nie pomogły też cięte riposty kierowane w jego stronę oraz błaganie na kolanku z rączkami złożonymi jak do pacierza...
Wzrok Kota W Butach ze łzą w oku również...
Rozpaczy krzyk też nie...
Ani wczorajszy telefon...
Oznacza to, że nie będę mógł na chwilę obecną dokumentować powstających chrabąszczy i zaległych obrazów oraz szkiców Ham&Kid'owych które prosiły się o małą sesyjkę...
a szkoda...
czyli jednym słowem lipa w prowadzeniu bloga- zatem chyba znów siłą rzeczy ucichnąć muszę...
Dopóki nie pojawi się w moich dłoniach nowy sprzęt- do świąt niczego nie posiadam obok siebie, na przemyskie włości wracając-
będzie tu posucha...
ale to nie wszystko...
Z racji braku aparatu mam już problem z projektami na zajęcia z fotografii, oraz projektem który miał zostać wykorzystany do pewnej publikacji początkiem stycznia, a czas goni- a zapewne czekają mnie jeszcze poprawki do okładki...
niestety również pewien pan od Malinowego Sputnika & innych swoich chrabąszczy, które miały na dniach się pojawić na Jego poletku, będzie musiał obejść się na razie smakiem ;/
SIC!
Zatem nigdy nie rozmawiajcie przez Skype'a mając niekontrolowane odruchy swoich przeszczepów, które swoją gibkością strącają wszystko co leży na blacie...
i bądź tu rozhasanym & pląsającym pipulem...
a tak na marginesie- dziś chodzi za mną zapach lasu...
bosy has...
nagi pląs...
słońca policzka łecht...
nagi pląs...
słońca policzka łecht...
ciepły wiatr...
rosa o poranku...
rosa o poranku...
leżenie na polanie. patrząc się w niebo...
rzeki szum...
&
:)
może to z racji niedawnego wpisu?
zatem nie może obejść się bez dedykacji:
:) zatem do kiedyś tam :)
baju
Kimonek, ale elokwencji nie straciłeś - to blog przeżyje jakiś czas :-)
OdpowiedzUsuńAlle foty!
OdpowiedzUsuń