wtorek, 7 czerwca 2011
Basia... Prawdziwe oblicze kobiety...
Wczorajszy wieczór będzie należał chyba do najprzyjemniejszych jeśli chodzi o ostatnie trawienie emocji, przeszłości i tego co akuratnie dzieje się w mojej autonomii...
O Basi cząstkowo pisywałem podczas jej portretu ,,Jawnogrzesznica" i szybkim ,,Judge", gdzie odnowiliśmy po kilku latach naszą znajomość, która poprzez intensywny okres- jak i jej, tak i mój- troszkę zmieniła swoje tory...
jej pojawienie się w drzwiach pracowni kilka miesięcy temu, było jedną z piękniejszych niespodzianek jakie miały miejsce :)
Basia jest dla mnie przykładem silnej kobiety, która nie wstydzi się swoich doświadczeń- wręcz odwrotnie- doświadczenia, ból, dotknięcie dna i ciągłe zmagania losu- który nie zawsze był wesołe- sprawiają, że dzieli się niesamowitym pokładem szczerego i prostego serca...
Dając nadzieje i wiarę, że można! Można, mimo wszystko!
Przeszła wiele... A ludzie spotykający ją na ulicy, poznający i narzekający na swój los, nawet nie zdają sobie sprawę co ta kobieta zaznała...
Nie ma w niej za grosz kłamstwa, obłudy, dystansu i osądu...
Jej serce na ramieniu i bezkompromisowa szczerość, sprawiają, że jej oblicze wręcz świeci i emanuje dobrem...
Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce kilka lat temu, a dokładnie kiedy pojawiłem się w karmelitańskim klasztorze... Jej pozytyw energetyczny i nie schodzący uśmiech sprawił, że od razu znaleźliśmy wspólny język- gdzie to ona pierwsza zwróciła na mnie swoją uwagę, kiedy błąkałem się zakamarkach klauzurowego korytarza...
Dziewczynka... pomyślałem sobie...
a kiedy zaczęliśmy wspólny pląs, spędzanie czasu, chwil- niespodzianką i to totalną, był fakt, że Basia jest o 10 lat ode mnie starsza ;] i jest matką wspaniałych chłopaków :)
Basia jako pierwsza wywlokła mnie emocjonalnie na zewnątrz- nie patrząc na mój ślinotok, pozytywne hasanie, błogie spędzanie czasu i chwil, ale patrząc dalej- głębiej...
Stała się moją starszą, duchową siostrą...
z która granice czasowe nie miały miejsca...
Wiązano nas jako parę, w oczach ludzi odbierane było to różnie- ale zawsze było to nieistotne...
Ludzie zawsze gadali i będą gadać...
,,Bo nie wszystko jest takie, jak to widzimy..."
nasze drogi w pewnym momencie się rozeszły- kontakt ucichł... mijaliśmy się...
Basia zaczęła nowe życie, które powolutku zaczęła sobie układać... a ja ukradkiem słuchałem od wspólnych znajomych co u niej się dzieje, i na odwrót...
Ponowne spotkanie, po dłuższym okresie czasu niczego nie zmienił, wręcz odwrotnie- umocnił mnie w przekonaniu, że przyjaźnie są nieśmiertelne- mimo wszystko, a tym bardziej przemijalnego czasu...
Rozmowa wyglądała tak, jakbyśmy widzieli się zaledwie dzień wcześniej, a nie po kilku miesiącach :)
Obecnie zaczęliśmy z Basią współprace artystyczną, która z własnej inicjatywy wyszła do pozowania przy obrazach :) a tematy, które sama rzuciła, były miodem na serce, bo obydwoje jesteśmy podobnej mentalności i rozumiemy się bez słowa- więc wie co Ja chce przekazać, a Ja wiem co Ona chce ujawnić...
obecnie powstała małą seria szkiców, które niebawem zaczną ukazywać swoje oblicze...
ale nie jest jeszcze to ich czas ;]
Wczorajsza posiadówka na Jej strychu- który ma nieziemski klimat- przyniosła wspomnienia z początków naszej znajomości...
Kiedy to Basia wprowadziła mnie w niesamowite środowisko ludzi pochodzących z różnych wyznań, poglądów, nizin społecznych i mentalności...
Adwentyści, czarodzieje, katolicy, chrześcijanie...
osoby zdrowe, chore, niepełnosprawne...
Nie ważne w co kto wierzył, nie ważne kto co robił...
spotykaliśmy się co tydzień uzbrojeni z tym co każdy ze sobą przyniósł by móc postawić na stole, z instrumentami, pozytywną energią, ciepłem...
Noce końca nie miały, gdzie muzyka, śpiew, wspólne spędzanie czasu i dzielenie się słowem rozbrzmiewała na boki...
zima nie była zimą... zima była niesamowicie pogodna :)
gitary, bębny, grzechotki, tamburyny, flet, przeszkadzajki...
Byliśmy niesamowitą grupą wsparcia, która zawsze gdzieś tam na boku na straży stała :)
Wtedy też przełamałem granice wieku ( bo jak zawsze jestem młokosem w towarzystwie), relacji i barier z drugim człowiekiem...
wtedy jeszcze bardziej zacząłem kochać człowieka, trawić go, poznawać, za to kim jest, za to co posiada pod sercem, nie naklejając etykiety :)
do tej pory mamy ze sobą kontakt spotykając się od czasu do czasu, może nie w całym gronie, bo rotacja osób nowo poznanych była ruchoma :)
;) niech mi tylko ktoś powie, że trzeba zostać ptakiem ponurakiem na starość...
doświadczenia, wiek, życie- i to nie te usłane różami...
gdybym nie widział, nie dotknął, nie zaznał- bym nie mówił ;)
wszystko zaczyna się we własnym wnętrzu... później dopiero można zmieniać świat na lepszy ;]
był to błogosławiony czas...
do którego zawsze będę wracał z łezką w oku i niesamowitym ciepłem :)
Basia Sista, Ela, Rafał, Edzio, Helenka, Mariusz, Diana, Agnieszka, Basia, Kazik, Gosia, Kuba, Maniu- Czarodziej w brodzie, który już gdzieś tam hasa w zaświatach z bębnem w dłoni...
to tak z dedykacją na jutrzejsze urodziny Basi :*
ale ale- dzisiaj ktoś inny świętuje ;]
Jamaico from Wieliczka ;P
czyli mój zaginiony za młodu brat ;]
Happy Birthday ;)
hasaj Błogo mój drogi :)
mam nadzieje, że powrotem do KRK znajdziesz chwile, w całym amoku ( mej) pracy ;P
świętuj troszkę ;]
koszulkę ciągle mam w podarunku :D
i nosze godnie ;]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gdyby Basia nagrała płytę, to pierwsze zdjęcie jest idealne na okładkę!
OdpowiedzUsuńWszystkie ładne bo modelka ciekawa i mięciutkie oświetlenie.
Wspaniałe spotkanie!
Życzę wszelkiego powodzenia bo nie wiem, kiedy następny raz w ferworze walki komputer Waść odpalisz.
Najbardziej podobają mi się zdjęcia 3 i 5 ;)
OdpowiedzUsuńJest klimat, czuje się ciepło, które Was łączy :) Na 4 tak ładnie błysnął lakier na stopie.
OdpowiedzUsuńmiło poczytać...
OdpowiedzUsuńooo jesz... nie wiem, co powiedzieć ;)
OdpowiedzUsuń:) Doro :)
OdpowiedzUsuńdziękuje za ciepłe słowo :) wiesz, że Cię lubię nawet bez tych miodów na serce ;P
komputer odpalę i na bieżąco (jak w zeszłym roku) pisywać będę :) nawet w sumie tylko dla tego, byś trzymała rękę na pulsie i wiedziała co się dzieje :)))))
Aneto :) ciesze się, że to tak odbierasz :)
OdpowiedzUsuńże da się to wyczuć :)
4 też mi się najbardziej podoba- mimo, że nie ma w nim nic specjalnego- z tego spontanicznego pstrykania :) właśnie chyba poprzez ten błysk ;]
gdy Basia tak stanęła w tym oknie, by zaczerpnąć powietrza, nie mogłem nie wyciągnąć aparatu :)
Anonimie, Freaku & Choco- :* :* :*
OdpowiedzUsuńKimciu, jeśli o to pytasz. Jak się wpatruję, to myślę, że światło jest specjalne w fot numer 4. Skóra ma perłowy błysk, belka robi klimat strychu, a mocowanie drutu też się zaświeciło jak te perłowe paznokcie.
OdpowiedzUsuńPotem obrazek w tle sugeruje, jaka historia jest tu do opowiedzenia.
I na końcu tworzy się napięcie pomiędzy statyczną spokojną dziewczynkową pozycją ciała, a niepokojącą twarzą bez oczu i ust.
To jest klimat do zwierzeń ;)