wtorek, 20 grudnia 2011

,,My Brother... Kain..."



,,My Brother...
Kain..."

akryl + olej na płótnie
100x70

(obraz został zrobiony na podmalówce tego)
kolorystycznie duży miał wpływ oczywiście Kapro i obcowanie z Jego twórczością :)
tym też akcentem stwierdziłem, że malarstwo to nie dla mnie progi.

Jak przebąkiwałem pod nosem wczoraj przy ,,Love Is The Devil"- przedstawiając sylwetkę Młodszaka- wrzucam w eter publiczny obraz, którego preludium (i etapy powstawania) można było już zobaczyć przed czasem. Jak dopadnę aparat w swoje ręce, to lepiej sfotografuje obraz, bo troszkę ,,szumi"- a z braku laku- kit dobry... Choć obiecałem sobie, że nawet w dokumentacji fuszerki robić nie będę, choć ostatnio wszystko mi z rąk wypada- ciągle myśli gdzieś uciekają daleko, a wzrok sam zastyga w jednym punkcie na chwil kilka... Noce bezsenne się stają, a poranki do wstawania wymuszające, jeszcze bardziej chcą do łóżka przygwoździć, gdzie senny natłok myśli w piękne obrazy się zmienia- brakowało mi tego.


 Dzieciak powrócił... 
Z całym bagażem, nie tylko tym na ramieniu, ale przede wszystkim doświadczeń, które w niedalekiej przyszłości zaczną przynosić swoje owoce- choć czuje podskórnie, że już zaczęły przynosić- teraz niech się tylko przyzwyczaić- to złe słowo, może inaczej- zagrzeje miejsca, oblewając się kubłem zimnej wody, by ruszyć pewne materie, z którymi do tej pory było ciężko się zmierzyć- mimo niesamowitego zaparcia.

Dobrze, że wrócił :* choć tak na krótko...
Bo oprócz radowania się Jego bliskością, czeka nas troszkę pracy do kolejnych chrabąszczy, w których Jego obecność jest konieczna- bo nie wyobrażam sobie (po pół rocznej przerwie z Jego wizerunkiem) by widniał tam ktoś inny. Więc mam miesiąc czasu by Go stylizować & szkicować.

Ostatnio rysunek działa na mnie jak bieganie (nie licząc rzecz jasna nadpobudliwości seksualnej)- jest dla mnie odreagowaniem tego co siedzi podświadomie, nie dając normalnie funkcjonować...
Styczeń zapowiada się pełny pracy, a nowy rok coraz bardziej pokazuje na co go będzie stać (nie chodzi oczywiście o uczelnie- bo to jest równoległy, hasający w tym samym czasie tor)


W bezsilności, wiele samozaparcia czuje. A w słabości nabywam więcej mocy, by zmierzyć się z tym co nie było tak dawno jeszcze do przeskoczenia... tajemnica goni tajemnice, a niezrozumienia hasa razem ze świadomością... Świadomość emocji się chwyta, a serce zaczyna rozkładać na czynnik pierwszy autonomie... Dzień z nocą się pomieszał a kawa przestała smakować tak samo.
Papieros nie ma już znaczenia, a mięśnie boleć przestały...
dziwnie, niepewnie a jednocześnie z lawiną spokoju zalewa miodem serce...
paradoks, oczywisty się stał, a oczywistość pomieszała się z zagadkami...
czyli jest dobrze 
będzie dobrze

muzycznie dziś porywa zza ściany Daga, mecząc od 2 dni ten sam kawałek (który kiedyś ja sam męczyłem)- choć ja ciągle w tym jeszcze siedzę :*


by the way- uwielbiam ten kawałek


2 komentarze:

  1. Midichlorianów młody Skajłoker dużo w sobie ma. Niech nie zbacza ze ścieżki treningu, która Moc ukierunkować potrafi.
    Ciężkie czasy dla Republiki nadchodzić będą.

    OdpowiedzUsuń