czwartek, 17 listopada 2011

Zion Train...


O moich przygodach w transporcie komunikacyjnym jakim jest dzisiejsze PKP powiadałem już nie jeden raz... i zapewne opowieści (dla stada) przybywać bedzie, z racji swojego ruchliwego trybu funkcjonowania na różnorakich trasach ;] zazwyczaj obładowany jak stragan, choć zdarza mi się wyruszyć na tripa z małym plecaczkiem ;]

zazwyczaj podróżuje pociągami nocnymi, bo jest tak najwygodniej :) 
choć wtedy zazwyczaj bywa najbardziej ciekawie :)

mam szczęście do wesołych przedziałów...

Mam za sobą już Ślązaka, który miał większy ślinotok niż ja ;] 

Anglika, który wsiadł bez biletu i jadaczka również mu się nie zamykała i o dziwo tak wkręcił konduktora (był nas cały przedział), 
że go... nie skontrolował ;)

Straszą panią, która zwierzała mi sie ze swojego burzliwego życia, która okazała się niesamowitym freak'iem, która w wieku 40 lat postanowiła przewrócić je o 180 stopni :)

Grupę Ukraińców, którzy ładnie dzielili się ze mną swoimi trunkami zza pazuchy- ale smalcu, lasek kiełbachy i szynki odmówiłem ;]

Parę, która tłukła się pięściami, wyzywając od... (cenzura), po czym w ramionach zasnęli nad ranem w swoich objęciach ;]

Marynarzy, którzy opowiadali o swoich morskich przygodach (alkohol był obowiązkowy)...

Dwóch kryminalistów, którzy wyszli z paki a obok nich policjant po cywilu, który wydał się gdzie pracuje- myślałem, ze się pozabijają- ale w końcu obeszło się bez rękoczynów...

Klientkę z zieleniaka,która znała wiecej szczegółów z mojego zycia, niż bym przypuszczał???
do tej pory zastanawiam sie kto to był...

Dziwnego starszego Pana (chyba sekciarz), który próbował każdego reformować swoją wiedzą i dobrocią...

Hipnotyzera z zamiłowania (psychologa z zawodu), który testował swój talent na siedzących w przedziale ludzi ;]

oprócz tych wydarzeń pojawiały się perełki typu- pani bez biustonosza i podkoszulka, odziana w sam sweter- a grzali jak cholera w pociągu, która krzyczała, że nie ma bielizny i jest jej gorąco o_O
chłopaka, który przez 5 godzina jazdy cały czas coś wpindalał, robiąc w okół siebie małe śmietnisko, Pana który jak zaspał, kładł sie na siedzących obok niego ludzi- trafił na pana, którego mało nie połknął swoimi otwartymi przez sen ustami ;]

no i niezapomniane tripy z HTF'ami czy Cypiskiem ;]

oprócz tego zostałem okradziony, spotkałem Panią konduktor, która wyglądała jak Marylin Monroe (atatatata), telepiące się zakonnice, mocher babuszki i różne inne stwory, które doprowadzały czasem do samoistnego zakładania słuchawek na ucho ;]
zamarźnięte szyby od wewnątrz, czy stanie całą trase prz kiblu ;]
spotykanie ludzi z przeszłości, z gimnazjum, z innych miast, o których się zapomniało :)


Lubie pociągi :) 
trasy...
patrzeć jak powoli budzą się światła miasta do życia za każdym turkotem na szynach...
 ściągam trzewiczki, rozkładam się jak lukrecja i czuje się jak w domu :)

jako gratisa dołączam małe preludium z wyprawy HTF'owej ;]





kilka fotek- tych lepszych, można było zobaczyć o tu

ale nie o to sie miało rozchodzić...
podczas mojej ostatniej podróży z Bydgoszczy, na trasie Warszawa- Kraków, spotkała mnie dość niemiła sytuacja, która przypomniała mi nieco o kruchości ludzkiego życia...
tym razem nie był to wesoły przedział...

30min (środek nocu) przed wjazdem do Kraka, dziewczyna siedząca obok zaczęła słabnąć...
serce... nie miała ze sobą leków...
zaczęła sinieć i tracić czucie w kończynach...
położyłem ją na podłodze i poszukałem jakiejś pielęgniarki bądź lekarza, znalazła się kobieta...
oboje się nią zajęliśmy...
zaczęliśmy uspokajać i dbać o jej spokojny oddech...
konduktorzy byli pozamykani...
tutaj oczywiście nagle zjawia się wianuszek ludzi, gapiów, którzy zaczęli podchodzić by sobie popatrzeć (???)
WTF?
nie można było otworzyć okien, a znów grzali niesamowicie a dziewczyna traciła oddech i przestała już kontaktować...
zadzwoniłem po karetke, która miała czekać na stacji...
dojechaliśmy...  
spakowaliśmy rzeczy i oczywiście czekaliśmy- bo karetki nie było- pociąg stanął, a mocher babuszki rzuciły się na konduktorów, którzy nie raczyli otworzyć...
wszystko skończyło się pomyślnie-   dziewczyna trafiła do szpitala...

zastanawiam się co by było, gdyby nikt nie udzielił jej pomocy?

już gdy wsiadłem wiedziałem, ze coś jest nie tak- dziewczyna była przygnębiona i widziałem łezki kręcące się w jej oku i telefon, który dzwonił, ona go nie odbierała patrząc na niego niemiłosiernie...
gdy jeszcze  mieliśmy z nią kontakt, nie chciała by do nikogo dzwonić...

emocjonalność & kruchość...

a pociąg jedzie dalej...


anu i na zakończenie  muzycznie odnośnie tematu ;]

7 komentarzy:

  1. dawno mnie tu nie było...
    ... a pociag jedzie dalej ;)
    wieki, wieki temu jechałam ostatnio PKP! rozczuliło mnie to Twoje bajanie i Trasie i Drodze...
    dobrze, że nie straciłeś w tłumie współodczuwania. to się liczy!

    pozdrawiam baaardzo późną porą z baaardzo deszczowej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :)
    Spotkała Cię niemiła sytuacja? A może pojawiłeś się w tym pociągu dla właśnie tego momentu, aby zająć się tą dziewczyną? Nic nie dzieje się bez powodu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. O, widzę, że pousuwałeś "przyjaciół" obok. To znaczące, ale cóż... życie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając tego bloga czuję zawsze pewne oddalenie, jakbym zaglądała do przedziału, na chwilę, po ogień.

    Film dworcowy bardzo zacny! A propos - czy Cinek z Rabą to kiedyś do Pani Luci z prezentami z warsztatów dotrą?

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby przygoda z dziewczyną została stworzona w powieści, KIM pomagając jej przeszedłby również autoreanimację duchową. Transakcja wiązana.
    Bardzo interesujące!

    OdpowiedzUsuń