środa, 16 listopada 2011

,,Ofelion..."- preludium



,,Ofelion..."
part 1
szkic wstępny na kalce
50x70

który został przy ostatnich oględzinach pracownianych przerzucony na pokryta kalafonią matrycę...


Po małym, nocnym returnie powracałem dzisiejszym dniem do dziobania, zaszywając się cichutko w pracowni...
odżyłem w wirze pracy...
pytan nie było końca co, gdzie, z kim i jak...
ale moja mina powiadała sama za siebie- a uśmiech pokryty milczeniem jeszcze więcej...

Tym razem zostałem puszczony na głęboką wodę- a raczej sam się rzuciłem, czyli bez akwaforty zabieram się za pracę przy akwatincie- czyli bezpośrednio na matrycy pokrywam mocnym kwasem miejsca,  które mają być ciemniejsze- uzyskując malarski półton...

jest to znacznie trudniejsza sprawa niż myślałem... 
rysunek na matrycy szybko pod wpływem kwasu zniknął, zostawiając nikły ślad... 
bez konturu ciężko pracować nad formą i miejscami, które mają wyłaniać się z jasnej powierzchni, a tym bardziej zarys typu nos, oko, zarost...
kwas jest kwasem, nakłada się do pędzelkiem- jak czarną farbę- ino bezbarwną, brak kontroli nad nim sprawia, ze rozlewa się na boki, pożerając w matrycy miejsca które nie trzeba- radzić trzeba sobie polewając ciągle wodą...

walczyłem i walcze dalej...

akwatinta jest bardzo malarska, nie pozostawiając graficznych kreseczek, które są już wydziobane jak w przypadku miękkiego werniksu czy akwatinty (patrz ,,Dusty", który był pierwszym zmierzeniem się z materiałem- potraktowany bardziej jako zabawę i zasady prób i błędów, niż ambitną pracę)

powstały trzy pierwsze odbitki
(po każdej rycinie, raz jeszcze pokrywałem gdzieniegdzie miejsca kwasem)




kolejnym etapem będzie zabawa mezzotinta, czyli zachwiania blachy chwiejakiem i rozcierania poszatkowanych miejsc gładzikiem by powstawały półtony, dające fotograficzny i realistyczny efekt...
ale to dopiero w piątek przy kolejnych pracownianych ogledzinach

jest to pochłaniająca robota- w Dusty, półtony oczu i ciemnego policzka, zostały zachwiane- dające małe wyjście z mroku- tutaj mezzo przyda się do obróbki oka, nosa, zarostu itd czyli detalu...

jeszcze dłuuuuuuuuuuuuga droga przede mną do uzyskania chociaż połowy tego co bym chciał...
cierpliwości, pokory i pracy ;)


na drugiej rycinie, postanowiłem się nieco pobawić- pokrywając i cieniując ją bardzo rozrobionym w wodzie czarnym akrylu, bawiąc się w półton, który chciałbym uzyskać przy kolejnej odbitce po zachwianiu...


o całym projekcie- tryptyku graficznym, który powstanie, napisze przy wrzuceniu kilku szkiców do ,,Ofeliona"- zapewne jutrem...
jutrem tez mała historia o mojej podróży pociągiem, kruchości, nikłości, Maszce Fistaszce i kolejnych zaliczanych gafach pod wpływem swojego śmiechu (mimo, że chwilami łezki w oku się kręcą nadal) :)


Czas zabierać się w końcu do pracy- po tygodniu braku dziobania, ręce same palą się do pracy- jak i tej projektowej tak i artystycznej...
nie mam czasu (i nawet chęci) na nic, poza biegami (powróciłem łaskawie do healthly lifestyle) i codzienną wizytą w Maszkowym barze...

co do maszkowego baru- dostałem pozwolenie na zrobienie sesji fotograficznej- ale jak wiadomo, wiele projektów zostało zawieszonych, zatem sam już nie wiem w co mam ręce wkładać, a raczej w co mogę a w co nie...

wisi nade mną mała współpraca artystyczna, dzięki której może w końcu stanę na nogi...
życie w mieście- i na dwa fronty- dla bezrobotnego studenta nie należy do łatwych...



muzycznie, może zgodnie tytułowo, mimo ze o całkiem innego Ofeliona się rozchodzi :)
dziś mnie porywa dzień cały, pomagając przy pracy :)


,,To Twoje głowy?
Pojawia się ta sama, urocza i zaszyta tajemnicą postać..."

,,Jego wzrok patrzy na mnie, przeszywa wręcz przy każdym mocniejszym naciśnięciu na blaszkę"

,,Jak kiedyś Arka nie będzie, będę na papierosa zabierać jedną z ,,Dusty" ze sobą"

,,Tylko On & On... tak patrzy... tak zerka... bada!
zaczynam się Go bać i widzieć go nocą przed zaśnięciem..."

,,No widzisz Arek, ta twarz wzbudza wiele zainteresowania- ale chyba o to Ci chodziło, koledzy i koleżanki przychodzą specjalnie zobaczyć co tu zmajstrowałeś... dobrze!"


czyli małe ploteczki na temat wiszących twarzyczek, które dotknęły moich uszu ;)

5 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się "wodny", rozmyty, "nieudany efekt". Tak walczysz z technologiczną biegłością - zastanów się, czy nie wyważasz drzwi otwartych? Czy plastyczne rozwiązanie już nie objawiło się samo? Rozpłynięcie się jest podpowiedzią blachy?

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie ten nieudany efekt i mnie się spodobał, zatem tło zostawiam bez zmian ;) przesadziłem w ,,kwaszarni" ;P
    ale gdzieś człowiek musiał się wyżyć ;)
    pojawiło się doskonale przy ,,Ofelionie"- stąd właśnie tylko i wyłącznie akwatinta :)

    jedynie twarz zostanie w mezzotincie dopracowana :)

    ewentualnie pojawią się bąbelki powietrza gdzieniegdzie na wodzie- ale to zobaczymy dalej ;)

    kolejne dwie matryce będą już z ciemnymi kręgami wodnymi dookoła twarzy i ciała- jeden profil, i ciało do torsu 3/4

    OdpowiedzUsuń
  3. Utopiony człowiek - ostatnia odbitka już to zdradza. Bardzo wiele w tej twarzy dramatyczności i tragedii topielca, ale również spokoju ciała, tajemnicy, doświadczeń zamkniętych w każdym calu skóry, kości, mięśni, włosach (co widziały oczy? jakie myśli dźwigała głowa? jakie przyjemności miłowało ciało?...)
    Ale jest też druga sprawa, której ominąć nie można. Ofelion to przeniesienie żeńskości (Ofelia) w ciało męskie, ukonorowanie męskości, oddanie męskiemu bytowi wrażliwości lub nie tyle oddanie, co zwrócenie uwagi "na".

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabiłeś biedaka...

    Na szkicu tego nie widać, a na grafikach jest ewidentnie i poruszająco (ang. disturbing ;) martwy

    OdpowiedzUsuń
  5. Tomku- jak zwykle pięknie potrafisz czytać swoim duchem całą ideologię :)

    Aneto- może dlatego, że szkic powstał ,,przed", a odbitka ,,po"?

    OdpowiedzUsuń