sobota, 5 listopada 2011

Rainbowarriors...


Za kolejny wspaniały wieczór, gdzie miód zamieszkuje w głazie, a głaz z miejsca na miejsce się przemieszcza... 
Za lewitujący zapach bytności, oraz smak przyjacielskiej obecności... 
za słowo... 
za gest...
za dotyk...
za ucho...


Za pomieszkanie przez chwilę w innym wymiarze, oraz za kawałek serca, któro tak samo jest jednym, wielkim, miodowym i kruchym ciastkiem, któro mimo spadających okruszków czerstwieje siłą do walki przed rozmoknieniem przez osolona łzą :*

dziękuje :*

cieszę się, że pierwszaki i świeżaki trafiły własnie do Ciebie :*
(a nie do kubła- bo tam było ich miejsce)


niebawem felieton o termoforze, Krakowskiej konfrontacji no i ciąg dalszy chrabąszczy :)