Za kolejny wspaniały wieczór, gdzie miód zamieszkuje w głazie, a głaz z miejsca na miejsce się przemieszcza...
Za lewitujący zapach bytności, oraz smak przyjacielskiej obecności...
za słowo...
za gest...
za dotyk...
za ucho...
Za pomieszkanie przez chwilę w innym wymiarze, oraz za kawałek serca, któro tak samo jest jednym, wielkim, miodowym i kruchym ciastkiem, któro mimo spadających okruszków czerstwieje siłą do walki przed rozmoknieniem przez osolona łzą :*
cieszę się, że pierwszaki i świeżaki trafiły własnie do Ciebie :*
(a nie do kubła- bo tam było ich miejsce)
niebawem felieton o termoforze, Krakowskiej konfrontacji no i ciąg dalszy chrabąszczy :)