piątek, 4 listopada 2011

Graficznych dziabongów ciąg dalszy ;)


,,Dusty..."
akwaforta, akwatinta, mezzotinta
50x70

czyli kolejnych rycin ciąg dalszy ;]









Dobiłem do odbitek na prasie w liczbie sztuk siedemnastu i na tym powiadam sobie stop :)
Na tej matrycy przestudiowałem podstawowe techniki wklęsłodruku, więc czas wziąć się już z owym doświadczeniem do świadomej pracy od samego początku :)

wczoraj przedstawiłem projekt na najbliższy czas- prawdopodobnie będzie to praca zaliczeniowa nawet nie do końca semestru, ale chyba roku- tryptyk, o którym pisałem wcześniej.
Będzie to praca związaną z Ham&Kid'owym projektem, z którym wystartujemy od nowego roku...
Jak można zauwazyć, do każdego pomysłu wkradaja się szkice, prędkie, bardziej dopracowane, węglowe, ołówkowe...

teraz również dołączę do tego ryty...

jest to niesamowicie motywujące, gdy praca prywatna, swoja, łączy się z tą stricte uczelnianą- jest to niesamowite, że mogę w pracowni realizować swoje pomysły, projekty i tematykę, która może nie do końca może być rozumiana...



Matryce zostały już przygotowane, wiec teraz po prostu podwijać rękawy i ze świadomością zabierać się do pracy :) ale za nim to nastąpi czas powiesić ryciny na tablicy, która wita na dzień dobry odwiedzajacych pracownie :)

usłyszenie, że zrobienie tylu odbitek będąc początkującym ,,jest wydarzeniem", nawet dla kolehgów z rocznika, którzy przychodzą, zaglądaja i pytają :)

jest to bardzo miłe :)

może dlatego, że czuje się tam jak u siebie :)

zatem miło mi będzie również powitać dziś wyjątkowego gościa w pracowni :*



 Moje obawy co do studiowania na ASP pękły jak bańka mydlana ;)
stwierdzam obecnie, że moje główne zajęcia to picie kawy, kwaszenie, odbijanie, palenie papierosów i konwersacje na schodach, tocząc się ze śmiechu razem z Kurką :P
mówię ufffff z racji, że odnalazłem kapitalne stworzenie emocjonalne dopasowując się z tym tworem niczym dwie połówki jabUłka ;)
w momencie gdy usłyszałem od niej, że jestem rozhasaną dziwką, pokochałem ją od razu i to ze wzajemnością :D no i jest to konkurencja dla rabkowego śmiechu ;]
dobraliśmy się jak w korcu maku, jest jednak sprawiedliwość przyciągania w tej przestrzeni ;]
obydwoje mamy posuchę taka i ową, wiec podejście tematyczne do wybuchów śmiechu i głupich pomysłów jest na jednym poziomie ;P

i w taki oto sposób Ona została Kurą, ja zostałem Jajkiem...

namówiłem ją, by założyła bloga- prawdopodobnie niebawem ją przywitam w tym społeczeństwie ;)
ostrzegłem rzecz jasna, że blog to gówniana sprawa, która uzależnia- powiedziała, że lubi ryzyko ;]




na zakończenie dedykacja muzyczna, która molestuje mnie co wieczór w Maszkowym barze...
Może muzycznie nie za bardzo, ale wizualnie- tak tak tak!
Przywołuje mi czasy jak najbardziej ,,przed wypadkowe",  gdzie szaleństwo, zabawa, przyjaźń, wspólne bytowanie na każdej możliwej płaszczyźnie i używanie było trybem funkcjonowania... Gdzie Trainspotting & Requiem for a dream, były na porządku dziennym...
Small M.A.F.I.A...
Sanok...
Nawet chyba i takie doświadczenie człowiekowi było potrzebne, by powiedzieć stop :)

jest to chyba temat na osobny wpis ;)


5 komentarzy:

  1. Ten graf w stylu Arlekina!!!
    chcemgochcemgochcemgo.... plizplizpliz ;DDD

    Kura powiadasz ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. 4 i 5 - murzyński Hades!

    A czemu Ty, dziecko, nie masz fartucha? ;) Takie światłe mzimu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurka fajna. Aż strach pomyśleć, jak rechoczecie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tomku :) a takie zmierzenie się z kolorowa farbą drukarską- chciałem zobaczyć jak to wyjdzie :))))

    hds :) nie ma sprawy :)
    mówisz masz :)
    jedynie sam musisz sobie przyjść po rycinę, tak jak zrobiła to Aneta ;P ha ha ha

    Kura- powiadam :DDDDDDDDDD i sama się tak nazwała :D

    Doro- anu bo ja Czarny marian niereformowalny jestem ;) fartuchów nie lubię, dlatego mam specjalną koszulkę i sweterek wyłącznie na zajęcia z grafiki warsztatowej- piorę na bieżąco- żeby nie było ;)

    Kurka rechocze, ale wsysa powietrze jak ja- czyli bardziej się dusi, zapowietrza niż jak Rabka- wypuszczając śmiech w obieg ;)

    tak :) murzyński hades ;) jakoś mnie poniosło przy chwianiu blachy myśląc jak zwykle o głupotach i niepotrzebnych pierdołach :D

    OdpowiedzUsuń