a całym sztormem...
sztormem,
który niesie za sobą nie tylko konsekwencje, ale obejmuje sobą zmiany,
plany, emocje, doznania i całościowy rozłam tego, co do tej pory
wydawało się takie proste, takie zrozumiałe, takie oczywiste...
nic nie wygląda juz tak samo, a na pewno zaczyna inaczej smakować...
czasem
nie da się przeskoczyć jednego miejsca, porównywanego do tafli ciepłej
wody- nie da sie jej ominąć... trzeba zamoczyć stopy, wejść całym sobą,
poczuć dreszcz przebiegający od karku po same lędźwie, zmierzyć sie,
dopuścić do konfrontacji i z podniesioną głową ją przejść...
mimo,
że człowiek pragnie dalej taplać się w miejscu, które daje jednocześnie
tyle samo ciepła, co ograniczenie wodą do złapania oddechu- który
mimowolnie umyka miedzy strunami...
oczy mgłą przechodzą, zasłaniając to co oczywiste powinno byc dla obserwujacego z boku...
czasem zasłona opada- wtedy poczucie smaku przeradza się w niesmak...
a czasem wystarczy tylko jedno słowo...
jeden gest...
jeden gest...
nic więcej...
nie więcej...
wczoraj oglądając Stardust, przypomniałem sobie opowieść o gwieździe, którą opowiedziała mi przed wyjazdem moja współlokatorka- Daga- Cypisowa siostra...
pragnę czy chce?
jeśli czegoś pragniesz i jest to dobre, prędzej czy później dążenie do tego- marzenie spełni się w realizacje, co jest pięknym motorem napędowym do pięknych uniesień...
jeśli swoje pragnienia ogranicza się jedynie do chciejstwa, niestety prędzej czy później okaże się to o wiele za mało... pusto... nikło... mdło...
tak samo jest ze świecącą gwiazdą...
pragniesz jej, marzysz by ją zdobyć...
dążysz do tego...
wszystkimi swoimi siłami...
zapierasz się siebie...
gdy przychodzi moment kiedy dostajesz w swe dłonie tą gwiazdę- cieszysz się, radujesz, próżnie trzymasz ją w garści, nie chcąc wypuścić jej dalej w eter...
ale co z tego...
masz ją...
i co dalej?
czy nie jest to chęć tylko posiadania?
czy aby ta gwiazda nie jest komu innemu pisana?
nie należy do innej osobowości, człowieka, serca, duszy?
moment kiedy dajesz jej wolność...
to jest dopiero prawdziwe dążenie do marzenia- nie do chciejstwa...
Ja... Ty...
nie...
nie ma już mnie... jeśli jestem nadal ja- dalej jest to tylko chciejstwo...
jeśli jesteś Ty, Ty, Ty...
ma to zupełnie inny smak...
wczoraj oglądając Stardust, przypomniałem sobie opowieść o gwieździe, którą opowiedziała mi przed wyjazdem moja współlokatorka- Daga- Cypisowa siostra...
pragnę czy chce?
jeśli czegoś pragniesz i jest to dobre, prędzej czy później dążenie do tego- marzenie spełni się w realizacje, co jest pięknym motorem napędowym do pięknych uniesień...
jeśli swoje pragnienia ogranicza się jedynie do chciejstwa, niestety prędzej czy później okaże się to o wiele za mało... pusto... nikło... mdło...
tak samo jest ze świecącą gwiazdą...
pragniesz jej, marzysz by ją zdobyć...
dążysz do tego...
wszystkimi swoimi siłami...
zapierasz się siebie...
gdy przychodzi moment kiedy dostajesz w swe dłonie tą gwiazdę- cieszysz się, radujesz, próżnie trzymasz ją w garści, nie chcąc wypuścić jej dalej w eter...
ale co z tego...
masz ją...
i co dalej?
czy nie jest to chęć tylko posiadania?
czy aby ta gwiazda nie jest komu innemu pisana?
nie należy do innej osobowości, człowieka, serca, duszy?
moment kiedy dajesz jej wolność...
to jest dopiero prawdziwe dążenie do marzenia- nie do chciejstwa...
Ja... Ty...
nie...
nie ma już mnie... jeśli jestem nadal ja- dalej jest to tylko chciejstwo...
jeśli jesteś Ty, Ty, Ty...
ma to zupełnie inny smak...
czas wracać do rzeczywistości i zająć się prawdziwym życiem, pozostawiając wszystko tam, gdzie powinno być tego miejsce...
warsztat czeka- już nie mogę doczekać się momentu kiedy swoje dłonie włożę w maksymalny wir pracy :)
wracam do domu...
:*