niedziela, 16 stycznia 2011

Martwa Natura- Orange- Part III


,,Martwa Natura- Orange- part III"
akryl na płótnie
60x80

stwierdziłem, że dokonam kontynuacji graficznej martwej, która znalazła się już tu i tu...
i zapewne koniec to nie będzie- szykuje się już tryptyk...
mam nadzieje, że godnie będzie sobie wisieć w uczelnianym bufecie na piedestale, przypominając Pani Lusi o obecności Happy Three Friendów, za czasów naszej świetlistości i rozkręcania życia uczelnianego ;] ha ha no i profesorom, którzy ukradkiem spoglądać będą- mówiąc...
,,...Twardowski- ten to był nie do przerobienia..." :D ha ha
pozdrawiam Lusi z serca swego, ocierając łezkę swoją, bo kto będzie mi teraz robił pyszną kawkę? bułeczkę wegetariańską na śniadanie? będzie mi brakować tych felietonów i bajki o wężu i mego słynnego: ,,Haaaaalo" wykrzykując na powitanie z głosu mego całego przeponowego ;]
pragnienie mej grafiki- i taka jest :) w mej pamięci zostaną te 3 lata jak nic :) a nieustająca przerwa u boku Rabki w czasie zajęć- bezcenne... odwiedzimy prędko :*

do tej pory mam banana na buzi za łańcuszek, który jak na razie końca mieć nie będzie, a rozpętał burze nagości na blogach owych- różnorakich :) to Ci jest satysfakcja z podglądania ;]
kusząca i jakże oczekująca na zwierzenia ;] Akemii Ty gnuśniku ;] to Twoja robota ;]


felietony końca niemające... jak to zawsze bywa gdy czasu coraz mniej na harce z bliskimi zostaje... i wcale to nie to spowodowało wypicie dziś 3 butelek wina z mą siostrą Anielką u boku ;] brakowało mi naszych głębokich rozmów- tak jak za dawnych czasów to było, łza ukradkiem przemknęła mi u boku, ale nie widziałaś... i dobrze... sama byś to uczyniła wtedy...
mam nadzieje, że dzieciątko w twym łonie pojawi się prędko i będę miał kogo uczyć dancehallu i pozytywnego patrzenia na świat :) bawić będę :) skłonny jestem wtedy na powrót ;] pamiętaj, że zegar biologiczny za chwil kilka trzy zera pokarze ;] ha ha kocham Cię moja droga :*

Maciuś i udało nam się wygrać 50 zł w zdrapce za 2 ;] ciastka przynajmniej z cukierni były tym razem za free do kawy ;]
ha ha kolejnym będzie 500 tysięcy ;] na pół- jak obiecałem ;] zawsze to jakaś rata kredytowa?
i nie smutasaj się... ułoży się wszystko :)
ha ha jak zwykle burda narobiona, ale to chyba normalka- już nigdy nie pójdę z Tobą pod jednym parasolem... aj

w głowie niesamowity mętlik, ukazując trzy portrety przed oczami- a ja ręce rozkładam o roztropność niebiosa prosząc, by znów czegoś głupiego nie popełnić...
przeszłość... teraźniejszość... przyszłość...
trzy oblicza... trzy osoby... trzy pary oczu... trzy serca...
trzy... trzy... trzy...
które pojawiły się ostatnio w najmniej oczekiwanym momencie...

wybór swej drogi życia nie jest prosty... gdyby taki był... dawno bym wiedział co mam z nim uczynić...


patrze w przeszłość...
widzę przyjaźni wiele, portret pierwszy, gdy motyl po raz pierwszy ze swej skorupki wyszedł... na łono wyhasał, poznając co to jest smak miłości... nieroztropny, gafy zaliczając, kształtował pragnienia w sercu zmierzające... beztrosko przy twym boku patrzył jak dusza rośnie, skrzydła na plecach moc niezmiernie dodają... pierwszy pocałunek, pierwszy dotyk... pierwsze pierwszego... i wszystko pierwsze...
miłość zniknęła z porywem wiatru na północ zmierzającą, a skrzydło jedno uschło- pozostawiając mnie człowiekiem... a ty aniele gdzie zmierzasz? po co patrzysz? po co uciekasz?
a wzrok Twój, do tej pory ciarki na skórze przybywają...
a Ty pojawiasz się znikąd... nagle... po co? co mam myśleć... jesteś... i co?
teraźniejszość...
bolesna jest... jak szybko przyszła, tak szybko odeszła, w buzi pozostawiając lekki smak leśnych jagód, gdzie błądząca ćma, na wiosnę oczekiwać chciała rosnąc w duchu, na słonka łecht, deszczu orzeźwienie, dojrzewajac z młodzieniaszka w dorodne stworzenie... zabiłem to ja... zabilismy to oboje... przez wiek liczący lata, a mnie zaufania do życia już brak...
przyszłość...
niedaleka... ukazuje ucieczkę przed nieznanym, strachem przed życiem nowym... dlatego walczę tak o pocałunek, a ty walczysz o serce moje? pragnąc spijać z soczystycz ust erotyczne nektary, tak pragniesz mej stabilności... nie umiem ofiarować... nie umiem okazać... ale ostatniego dotyku pragnę jak nic innego w świecie... na pożegnanie... gdybym wiedział, ze wróce... pewności bym zaznał...
tak oto trzy oblicza w jednym pudełku zamknięte zostały, a raczej niczym z pandory uciekły, robiąc mętlik przez dni ostatnich kilka...
a ja... a ja ogarniam na ile potrafię...

jakby to Hanka Dentystka powiedziała- pier**l emocje!
jutrem się widzimy ;] z racji tego wyjazd na wtorek przełożony- jeszcze do dziadków na wieś wyhasać... dłonią swą dziadkowej nogi dotknąć, a raczej jej brakiem- Bogu dzięki, że to tylko tak się skończyło...

6 komentarzy:

  1. Wypiłeś trzy butelki wina z kobietą, która spodziewa się dziecka?!

    OdpowiedzUsuń
  2. patkowa: ja to zrozumiałem, że on jej dziecka dopiero życzy, ale kto ich tam wie tych artystów :)

    Arku: ani mi się waż!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. :D Arti ma racje, dopiero życzę :)
    nie śmiałbym :) tym bardziej z mą sistrą! na rękach bym nosił a nie jeszcze podtruwał ;) hi hi
    oj Pati Pati ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. a ważyć się nie będę ;] licznik jest dopiero od 50 kg, czyli mnie nie ujmie ;] ha ha
    a tak na poważnie, to chyba przerabialiśmy to... tato? wyciągnąłem wnioski ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ponieważ jest to moja ulubiona martwa?

    OdpowiedzUsuń