czwartek, 13 stycznia 2011

Hanka... Otwórz?


Świętowania imieninowego czas zakończyć ;]
rozmowy końca nie mające ciągle oblegają ucho, które tak bardzo potrzebuje usłyszeć głosu ciepłego... czasem nawet ucho szeptu nie pragnie, jedynie dotyku ucha drugiego, które czasem ukradkiem muśnie w głębinie dźwięku głuchego... muskać zaczyna w najmniej odpowiednim momencie... niestety motyl brzuszny od ucha nie potrafi się rozdzielić, co za tym idzie wsiąka jak gąbka i później lata nocą, gdy zasnąć czas...
bida- spać się nie chce... tylko myśleć i rozkładać... przetwarzać i myśleć... i znów powracać i myśleć... i myśleć... i myśleć...
cholera...
i co teraz? jak tu teraz wyjechać bez słowa magicznego, moc posiadające?
naserwdupkę... zawsze muszę sobie jakiś numer wywinąć... a gdzie beztroska sielanka?

dziś sprzątając pracownie i komnatę poprzedzającą, perły odnalazłem :) magiczna szafa już nie jest magicznym magazynkiem, ponieważ wróciła pod ścianę, gruntowne sprzątanie przed przeprowadzką- ale za to perły odnalezione :) czyli teczuszka ze szkicami, którą obiecałem powolutku ujawniać ;] leżała pod płytami winylowymi, których wieki nie słuchałem :) więc ruszane nie były :) a tu Ci niespodzianka :)
uczelniane szkice zakapiorów z roku, których ukradkiem szkicowałem, komiksy, oraz różnorakie wypady, gdzie było coś do rysowania pod ręką :)

więc prezentuje tym razem mą Hankę Dentystkę ( zawód jej taki) :)
która pojawiła się w jednym szkicu na blogu :)
szkice na A3- tusz na kartonie...
tutaj z wypadku na działkę za miastem, z wakacji, gdzie spędziło się błogie dni na leżakowaniu, opindalaniu, domowego winka smakowaniu, odnawianiu i malowaniu starej chatki :D
Hankę poznałem kilka lat temu, w momencie gdy ważyły się me losy- w kilku dziedzinach... wiele mi pomogła, mimo, że mnie nie znała... potrafiła być dostępna dzień i noc... gdyby nie jej pomoc- zapewne wylądowałbym teraz na bruku z palcem w nocniku...
rozwinęła się między nami niesamowita przyjaźń...
jest kobietą o wielkim sercu, pełna spontaniczności, uśmiechu, powtarzaniu gaf, najpierw powiada później myśli, potrafi oddać potrzebującemu ostatnią koszulę, nie patrząc na to czy jest w stanie- ale jak ktoś nadepnie jej na odcisk upsssss ,,run forest, run"- ale kobiety skorpiony wszystkie tak mają ;]
wiele nas łączy- mimo że jest między nami ponad 20 lat różnicy :) a gdy zasiadamy popołudniem, do rana potrafimy konwersować o wszystkim i o niczym... w każdej ważnej sprawie jej głoś dla mnie priorytetem i w sumie decydującym, a w mym nieodpowiednim lokowaniu uczuć najbardziej... mój charakter kształtował się łapiąc grunt...
o masz, i już mi się od niej oberwie, że obmywam jej tyłek za plecami na blogu...
nie bój żaby sista :) żaby... ha ha przepraszam, miałem tego słowa nie wypowiadać ;]
wybacz :D w sumie to ona jest całym motorkiem napędowym przy mej przeprowadzce ;] ha ha


znów motyl skrzydłem zatrzepotał... a może to zwykły głód ssącego brzucha?
miód dla uszu będącym, nektarem serce spijającym...
odwagi mój miły... gałązka wyrośnie, a Ty przycupniesz w żarze ognistego porywu...
jutrem wargą swą muśniesz, burze emocji rozpętując...
patrzysz... nie widzisz... zerkasz, ale odpychasz namacalnie, mówiąc odwrotności, niż ucho usłyszeć by chciało... Patrz! jestem!
musnę wargą, w język się wgryzając, na reakcje oczekując... głęboko w ślipia spojrzę i spojrzeć w inne nie pozwolę, za którymi tęsknota Cie ogrania, strachem paraliżując... łaknę zapachu, z którego olejki wonne robić będe... ale Ty ciągle czekasz... a ja już muszę wstać...
ale może czasem warto zamknąć się w swej kajucie, w sobie samym, w twierdzy wewnętrznej, gdzie dostępu nie posiadasz? tak jest dobrze... mimo, że ostatni pocałunek na wargach twych zostawię mówiąc- dobranoc... oczekuj... bojąc się jutra...

ha ha jakby to Hanka powiedziała- ochłoń... prze kontempluj... i nie patrz się w przeszłość ;] a jestem pamiętliwym skurczybykiem ;>




a muzycznie tym razem, ale coś bardziej mojego:
mój ulubiony soundtrack- ,,Pasja"...
nie ma tygodnia bym do niego nie powrócił- przynajmniej na chwilkę nocą ciemną- polecam całym sobą... bo warto...

9 komentarzy:

  1. Hamakowe szkice są sympatyczne ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. ha ha jak dobrze, że widać, że to hamak ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. :)Hamakowa Hanka bardzo sympatyczna, moja Znajoma Dentystka zjadłaby z człowieka ostatnia koszulę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam błogość i utopijny nastrój na drugim szkicu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham dentystki, moja ma na imię Agnieszka i ma artystyczną duszę :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. znakomite szkice, mają coś niezwykłego w sobie, zwłaszcza ten drugi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czarny pieprzu- hanka sympatyczna jak się patrzy :) złote babsko me :) anu w takim razie skoro Twoja znajoma zjada, moja może pożyczyć ;] ha ha

    patka- a kto nie lubi leżakować w słonku z browarem u boku?

    Madmargot- co dwie dentystki to nie jedna ;]

    Dżastin- niezwykłe jest to, ze przeleżał pod winylami kilka miesięcy :D pozdrawiam

    dziękuje wielce za słowo pisane ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. :) miło mi :) mimo, że to zwykłe bazgroły :) może kiedyś będzie mnie stać, by w tuszu zrobić coś ambitnego ;]

    OdpowiedzUsuń