środa, 5 stycznia 2011

Dorowo & Cypisowo




Dziękuje Doro za cudny naszyjnik :) już na mej szyi zawisnął :)
skoro zostałem już dziś nazwany przez Tomka ( no i przez wykonawczynie na blogu) ancynamonowym Arkiem, niech i tak pozostanie :)
siłą rzeczy niczym Dorowa cukinia, moim atrybutem stał się cynamon (?)
amen ;]
dziękuje za mile czas spędzony w imieniu mym i Cypisa :)

Kolejny intensywny dzień minął jak oko jedynie mrugnęło...
rozpoczynając je o świcie i o świcie mam zamiar je zakończyć...
chce najbliższy czas spędzić wśród moich najbliższych... osób, które darze ciepłem i swym sercem, bo nie wiem kiedy raz następny znów zobaczę iskrę w ich oku...
o emigracji wie niewiele osób- i niech tak pozostanie- niewiedza jest czasem o niebo lepsza :) przecież nie zmykam na zawsze :) a czasem, pożegnania wyglądają tak, jakbym co najmniej umierał ;] więc zostawiam to dla grona tych zostawiających piętno w mym serduchu ;)
wycieczka przed nieznanym, w poszukiwaniu swojej tożsamości... nie myślę jeszcze o pakowaniu ;] niech w następnym tygodniu to nastąpi ;]

mam nadzieje, że jutrem znajdę odrobinę czasu, gdy słonko jeszcze góruje na dokumentacje malunków... bo jak na razie Cypis wyrywa mnie na powietrza łykanie, śpiąc nie dając rankiem...
no i dobrze :)
znów nocą działam na dwie sztalugi ( zamówienia + prywata)...
więc nie jest źle...
jak już zasypiam od razu kładąc się do łóżka nad ranem ze zmęczenia, znaczy, ze chyba dzień nie został zmarnowany ;] a wiadomo jaki sen ma stosunek do mnie i jaki ja do niego ;]
już drugą noc śnią mi się koty...
może to dlatego, że nie udało mi się wyprowadzić z celi Maciusia wielkiego, drewnianego kota zrobionego przez współbrata?
ale wyprowadziłem piękną, haftowaną koszulindę- za mała się na niego okazała :) czasem dobrze mieć rozmiar xxs ;] czarny, włóczkowy kaszkiet też ostatnio do mego dorobku dotarł, no i wełniane skarpety ;] nie licząc Cinowej kurteluszki, bluzy i koszulki ;]
nie wiem dlaczego ciuchy moich przyjaciół, ich przedmioty, oraz te przez nich wykonane tak na mnie działają... czy to jakieś zboczenie energetyczne?


poranny has o świcie nad rzeki biegiem, no i przedpołudniowa niespodzianka Cypisowa- która czekała już od zaległych urodzin wyskakując znienacka z mej torby przypasanej ;]
a to się dziecię uradowało ;] niech już nie narzeka, że czarnego swetra nie ma :D ha ha
następnie dotarliśmy cali, czyści i punktualnie do uczelnianego bufetu, by móc herbaty łyk wypić w towarzystwie doborowym a może raczej Dorotowym ;)

a tak na marginesie to chyba powinienem i Cypisa przypisać do bloga prowadzenia ;]
bo chyba staje się on współautorem- jak nie malunkiem, to hasem, opowieścią, sercem i fotografią ;] Passion Of The Cyp?
a gdy książkę skończy pisać, a ja zakończe ją ilustrować- to wtedy będzie to tylko formalność...

4 komentarze:

  1. Cieszę się, że cynamonowy składak trafiony i zatopiony! Ciekawy wątek podróży w nieznane, choć juz obłaskawione przestrzenie; szanowny Cypis faktycznie duchowo współtworzy bloga! Dziękuję za wpis i cynamonową radość.
    A z tymi ubraniami przyjaciół to chyba nic dziwnego, ja z kolei "obwąchuję" kąty po ludziach, którzy mnie odwiedzają i wyjeżdżają, szukając śladów ich bytności, jakby miało to unieśmiertelnić te wspomnienia. Przyjaciel kiedyś zrobił nam miłą niespodziankę, zostawiając w pokoju, w którym spał, na każdej półce mnóstwo swoich małych obrazków, rysowanych podczas pobytu. Bardzo lubię takie niespodzianki. Albo jabłka w butach... odkąd jedno zgniło w nieużywanych kozakach chowam wszystkie obuwia oprócz sandałów ;))))
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak :) cynamon trafiooooony i zatopiony :)
    dziś od rana noszę, chyba nie muszę mówić, że bije po oczach mnie oglądających ;]
    cudności :)

    haha obwąchiwanie katów po przyjaciołach ;] ha ha ja tez zostawiam jakieś suprise'y po kątach :D pod poduszką, pod komputerem itd ;]
    taka pamiątka po mym pobycie :)
    chociaz jabłka w butach nigdy nie próbowałem ;] szkoda tylko tego zgnitego trzewiczka :D az się zasmiałem ;]
    przypomniały mi się zeszłoroczne mikołajki ;] Cypis zostawił mi w kącie pracowni, pod szmatami prezent ;] ciągle pytał jak tam żyrafy w pracowni, czy hasają i czy czasem sprzątam ;] nie miałem pojęcia o co chodzi, więc mowiłem ,,tak tak, mają się dobrze" (???) ;]
    chyba pod koniec stycznia przy sprzątaniu odnalazłem :D
    wielki plakat ciumających się żyraf, książkę z arch wnętrz sakralnych, słodkości i owocki- które były w stanie lekko pół śmiesznym ;] wyszło szydło z worka jak często sprzątałem u siebie- i od tamtego czasu, co tydzień w niedziele robię wielkie porządki w pracowni wywracając wszystko do góry nogami :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny naszyjnik dostałeś od Doro. Pachnący cynamonowy. Uwielbiam zapach cynamonu

    OdpowiedzUsuń
  4. a jak kapitalnie się go nosi ;]

    OdpowiedzUsuń