niedziela, 17 czerwca 2012

E.T., Phone, Home...



W końcu sprawiedliwości stało się zadość, powracając końcem tygodnia, na swe preriowe włości- tym razem nie jest związane to z odpoczynkiem czy ucieczką od wielkiego miasta- wręcz odwrotnie, bo intensywną, pracą (o której, a raczej o których, bo wkładania w nią rąk jest wiele- opowiem w nadchodzącym czasie). Taki system zarobkowy zawsze mi odpowiadał, choć wymaga ciągłego podróżowania i spinania pośladków w pewnym okresie dość mocno- stąd pozwolenie sobie na prawdziwe wakacje, wymaga ode mnie pewnego rodzaju wyrzeczenia. 

W tym roku pracy jest dużo, jednak możliwość wyboru godzin pracy (wybory, wybory, wybory), pozwoli mi na dokończenie planów związanych z komiksem oraz kolejnymi festiwalami i wystawami, które klarują się w eterze w nadchodzącym czasie (o tym też niebawem).




Są to ostatnie dni, na najbliższe trzy tygodnie pracy (później znowu powrót do Krakowa na krótką chwilę, łapiąc głęboki oddech- zapinając sprawy wystawowe i kolejny ,,return to work"), kiedy mogę pozwolić sobie na chill...




Zaliczyłem już bosy, spooooory has, pierwsze w tym roku nagie opalanie mam już za sobą (nagi pląs po lesie się nie liczy), oraz powróciłem do pracy nad swoim ,,ciuakiem"- nie ukrywam, że zapuściłem się w ciągu ostatnich 2 miesięcy, niwelując ćwiczenia tylko do samego biegania i maratonów.
Obecnie miną okres ,,upodobania się komuś"- dopiero teraz wiem, po co chce w siebie zainwestować.

Minione dni, a raczej konwersacje widniały pod szyldem ,,kompleksy wizualne", dlatego wskazane jest oczyszczanie organizmu i mała głodówka, która obecnie trwa- nic nie raduje jak widok swoich własnych żeber (kolejne 4 kilo mniej, pozbywając się wielkiego tyłka)- za nim na nowo wezmę się za ćwiczenia siłowe, mając swój bliżej określony ,,cel" ;]
Teraz ćwiczenia oprócz wskazówek Mistrza Jedi, zostały wzbogacone o oko  fizycznie obecnego trenera...

Słysząc, że w ciągu tych ,,2 miesięcy postarzałem się o kilka lat", ,,wypadające włosy z mej głowy posunęły się o kilka centymetrów w głąb" a ,,atrakcyjność sięgnęła zera" (cytaty)...
Podświadomie słysząc te słowa, nawet jeśli są tylko małe szpilki, to i tak zostają zakorzenione w skrzywionym umyśle zakompleksionego człowieka, którego cielesność została w większym lub mniejszym stopniu ,,pokrzywdzona" ;]
Kontrola nad własnym ciałem, chyba ładnie potrafi je okiełznać- nawet pod względem czysto seksualnym, odcinając wymiar duchowy, który również wchodzi tutaj w grę.

Dla postronnego czytelnika powyższe słowa mogą wydać się śmieszne (nie znając ugruntowanego podłoża), jednak sama świadomość swojego krzywego zwierciadła przyprawia o subiektywny dyskomfort...
Jeszcze dwa lata wstecz, nie pokusiłbym się o has bez koszulki, gdzie jest ktoś obok, będąc odziany o 2 rozmiary za duże ciuchy... Pozwalałem sobie na taki ,,luz" tylko w miejscach niedostępnych dla innych (las, wybrzeża miasta). Przełomem w tamtym okresie, stały się wakacje w magicznym miejscu i zdarzenie, które wywarło mnie doznanie, że jednak ,,posiadam ciało".

Ale chyba nie jestem gotowy na taki wewnętrzny ekshibicjonizm- może kiedyś... w obrazie...



Poruszyłem temat cielesności, ponieważ ostatnia pozycja czytelnicza (bardzo intrygująca autobiografia), wzbudziła we mnie tyle skrajnych doznań, że chyba do chwili obecnej, nie mogę przestać rozkładać na czynnik pierwszy, tego co zdołałem ogarnąć swoim wzrokiem i zmysłem estetycznym. Jest kolejny kamień milowy, inspiracja, do opowieści obrazowych, które ciągle buduje w swojej głowie, by przelać je na papier.

Sama historia (dość wstrząsająca, wylewająca kubeł zimnej wody nieświadomości o wielu sprawach) budzi pytania za i przeciw pewnego rodzaju emocjonalności, która odbiła się we mnie jak w tafli czystej wody (choć w tym wypadku jest to rodzaj ,,błota").

Teraz już mam pełny obraz (czytając historię z boku, z konkretnym policzkiem na twarz) dlaczego w formie wyrazu artystycznego, kuszę się o idealizowanie męskości w szkicach rysunkowych- wygłaskanych i wyciumanych, jednocześnie ukazując siebie jako pokrakę w pozycji niższej.




Jest to kolejny, odsłonięty dowód, jak wiele jeszcze muszę przejść ze swoją ,,matką wewnętrzną", która ukazała się po konfrontacji wojowniczo-zwierzęcej.

Tutaj należą się podziękowania dla Anety, która ciągle mimowolnie (jako jedyna dotychczas poznana osoba!) wywleka mnie na lewą stronę- jest to dla mnie bardzo osobiste doświadczenie...

tak... wiem... mam problem

zmysłowość i cielesność...






P.S.
W otwierającym posta filmiku (0:38), dowody na to, że barefooting (czytaj bose hasy) w Przemyślu, to codzienność stosowana przez wielu ,,naszych" tubylców, niezwiązana z jakąkolwiek ideologią ;]
Postanowiłem dokumentować fotograficznie dane ,,osobniki", pytając o przyczynę pozbycia się obuwia- choć w większości przypadkach powód jest mi znany.

Dziennikarska relacja już niebawem...

29 komentarzy:

  1. coś w tym odnajdywaniu swojej cielesności jest. Ja swoje id traktuję na dystans i nie dopuszczam do ego. A mojemu superego bardzo się nie podoba, że wzruszasz ten usilnie utrzymywany porządek;p ;)

    A odbiegając od refleksyji wysokopiennych: koleżanka kiedyś nakleiła mi na lodówkę napis "Lepiej dobrze zjeść niż byle komu się podobać" - w tym też coś jest x)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydaje mi się, że w tym wypadku, patrzysz bardziej na to pod pryzmatem samego dystansu do siebie :) co się bardzo chwali

      napis na lodówce podtrzymuje, ale chyba dopiero teraz to zrozumiałem- choć wolałbym ,,dobre jedzenie" zmienić na coś bardziej do mnie trafiającego ;]

      Usuń
  2. "Spokój ego powoduje spokój ciała. Dzięki temu osiąga się spokój wewnętrzny, umożliwiający zrozumienie praw rządzących światem" ...że pozwolę sobie zacytować Kesięgę Przemian. Coś mi nie smakuje to dokręcenie się na cielesność, nie wiem czemu, takie cierpkie mam odczucia, i to chyba wymaga rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cytat piękny- jak najbardziej- ale długa droga, bym sam osobiście umiał w to ,,wejść" każdą możliwą macką, stąd osobiście poruszana cielesność, która jest... skrzywiona w samym postrzeganiu siebie, jako wynik jak i kompleksów, tak i zranień- więc wymiar duchowy chyba jest tu nieodpowiedni...

      Odczucia cierpkie- więc prawidłowe w doznaniu.

      wymaga rozmowy? pewnikiem niejednej- ale chyba dopóki sam znowu nie doprowadzę do konfrontacji tego w sobie, to słowa słyszane z boku nie wiele pomogą...

      Usuń
  3. Wszystko będzie dobrze jeśli tylko dbałość o formę nie przerodzi się w cielesny wyścig zbrojeń :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wu...
      O wyścigu zbrojeń to Ty się lepiej nie wypowiadaj ;] heheh

      Usuń
  4. (O zgrozo!) miałem na myśli też siebie- w trzeciej kolejności :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze wiem, że miałeś ;) chyba nawet ,,za dobrze" ;DDDDDDDDDDD
      w trzeciej kolejności- ostatni będą pierwszymi?
      czy jakoś tak to leciało ;]

      Usuń
  5. Oby słowo CIAŁEM się nie stało, gdyż na tym polu porażkę ze spokojem mogę przyjąć na klatę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D ...I zamieszkało między nami?
      fiu fiu co za deklaracja...

      na klatę? no fakt- klatę to Pan ma, więc odbiłbym się niczym dziabong ;]
      choć drugi rywal tak łatwo raczej się nie podda ;]

      Usuń
  6. Jestem świadomy tego, że o poddaniu się nie ma mowy :)
    Współzawodnictwo mam we krwi, choć zaznaczam, że biorę udział tylko tylko w zdrowej rywalizacji :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaaah zatem nastały ciężkie czasy...
      a jakie pasjonujące i pełne zwrotów akcji (buhaha)

      Padawani rosną w siłę, mimo że gubią kilogramy ;]

      Usuń
  7. Nieuchronnie zbliża się moment kiedy to uczeń przerośnie mistrza:)
    Taki lajf :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sądzę, że raczej (w tej materii) nie przerośnie, co najwyżej więcej niż do pięty- bo póki co nawet tam nie dorasta ;]

      Usuń
  8. Ja widzę zupełnie co innego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okulista się kłania ;]

      Usuń
    2. Wypraszam sobie! Doskwiera mi tylko astygmatyzm!:P

      Usuń
    3. to już wszystko jasne... sam posiadam, wiec wiem, że faktycznie widzi się w krzywym zwierciadle ;]

      Usuń
  9. Ktoś chyba Tobie już dawno nie prawił szczerych komplementów, a z tego co się orientuję maszkaronem nie jesteś ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to?
      nawet podałem cytaty tych ,,szczerych komplementów" powyżej ;]
      o swojej orientacji nie musisz nic mówić- na prawdę...

      btw
      patrząc na Twoje wypociny w ,,Hasajacym...", to czytając każdy wpis, ukazywałeś prawdę, która w zwyczajnym świecie i na każdym kroku mnie kompromitowała- ciauko włącznie ;>
      patrz ----> wizualne przedstawienie moich przeróbek w photoshopie ;P

      Usuń
  10. Pan wie, że mój odruch to tego nie istniejącego tyłka, może nabierze rozumu ;)

    Ale się powstrzymuję, bo wiem, że kwestia jest wielokrotnie skomplikowana, i przynajmniej ja mogę mieć litość dla tego biednego ciała, bo nikt nie ma... A najmniej Pan Kimon... (wyrzut, wyrzut)

    I wierzę, że nadejdzie taki dzień, gdy Narcyza zobaczymy tu w pełnym rozkwicie ;D ;P

    Oraz umieć się kontrolować to jedno, a umieć się puścić to drugie, nie mniej potrzebne ;) Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anu i głos odebrała osoba najbardziej ,,wtajemniczona" ;]

      lanie po tyłku (istniejącym czy nie- to już inna sprawa) nie wskazane , bo faktycznie tylko rozochoci... więc nie ma na mnie ,,fizycznego" bata ;]

      ja nawet nie wierzę, ze przyjdzie taki moment, ale jestem pewien...
      czas, czas, czas i odpowiednia osoba na swojej drodze- która ,,pokocha mnie bez makijażu" ;] chciałbym- a chcieć to móc podobno ;]

      staram się w tych komentarzach robić dobrą minę do złej gry, ale to nawet próżnie pomaga ;P (joke)

      o_O puścić?

      Usuń
  11. Odruch: nakopać oczywiście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. domyśliłem się proszę Pani z ,,Trzecim Okiem" jak u Doro ;P
      jak powyżej ;]

      Usuń
  12. Skoro już chcesz marnować czas na odchudzanie - o zgrozo, o bogowie, o głupoto - to polecam poczytać "Bunt ciała" i "Dramat udanego dziecka" Alice Miller. Książki traktują o relacjach dziecko - rodzic i chociaż w wielu kwestiach zupełnie nie zgadzam się z autorką, to ciekawie obrazuje ona różne mechanizmy powstawania problemu cielesności, seksualności i kompleksów z tym związanych. Książki omawiałem gdy prowadziłem grupę DDK i im (uczestnikom) ta autorka odpowiadała, może i Tobie coś rozjaśni.
    A w ogóle to śmiech mnie ogarnia gdy mówisz, że masz dużą dupę i sadło na brzuchu. Pewien jestem, że nawet jeżeli faktycznie brzuszek ostatnio się wydął to nie z powodu sadła a raczej z powodu motyla, który znowu w nim trzepocze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Połykanie motyli jest szkodliwe dla błony śluzowej przewodu pokarmowego, amerykańscy naukowcy dopiero co udowodnili, bywają i przypadki ostrych otruć, ponoć najgorsze są czerwone.

      Usuń
    2. Arthi- oczekuje zatem za miast czerwonego dywanu i naręcza róż podczas mego powrotu, ową pozycję- U must take it for me ;]
      podziękował ;]
      a kto mnie ostatnimi czasy molestował ,,komplementami"?
      no kto się pytam ;>

      motyl??? jaki motyl???
      chyba ćma, bo nic mi na ten temat nie wiadomo ;]

      Unknown- muszę się bardziej wgłębić w tą tematykę motyla brzusznego ;]

      Usuń
    3. ...trzeba będzie rozpruć brzuch, jak w czerwonym kapturku, i się zobaczy co tam tak trzepocze, mam nadzieję że wcześniej żadnej babci nie zjadłeś.
      Coś mi się konta googlowskie posypały, bo za każdym razem to COŚ , żeby nie powiedzieć "gówno" dokleja mi inną nazwę użytkownika... grrrrrrrrr

      Usuń
    4. :D no wiesz... kobieta zmienną jest ;]

      oddaje się tej torturze cały, sam jestem ciekaw co tam w trawie piszczy ;] w zwyczaju raczej nie mam zjadać babć, raczej ino bajer połykam niczym pelikan- łykając każdą wkrętkę ;P

      Usuń