środa, 13 czerwca 2012

Into The Wild- Return... Part 2


 Return From The Wild...



 Samotne zachody słońca... 
oraz 
mgła o poranku po leśnym joggingu na boso...


...
moje ulubione miejsce...
tu odpoczywałem









godzinami leżałem błogo na wilgotnej trawie, obserwując chmury...



 Pogoda była różna, ale chyba właśnie o to chodziło, by zaznać każdego wymiaru obcowania... 
Efekty powoli nadchodzą...




mała zagadka formą relaksu...



powrót...

jeden telefon: 

,,Hanka!
Potrzebuje prędko dostać się do miasta!
Jadę na FORMĘ!!!"


nie obyło się bez przeszkód ;]


C.D.N.

P.S.
Telefon i aparat dopomagali w dokumentacji- choć nie ukrywam, że skupiałem się bardziej na wewnętrznych doznaniach, niż samym zaprzątaniu sobie tego czasu pryzmatem mechanizmu.


4 komentarze:

  1. Ostatnie wpisy mówią mi tylko: "Pakuj manatki i spier...alaj z tego przeklętego miasta".
    Może faktycznie dotknięty zazdrością ucieknę na swoje bagna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;> niekoniecznie przeklęte (jest dziwnie- fakt)- ale warto zrobić sobie urlop- tym bardziej, ze Twoja chata w Biebrzy stoi pusta ;>

      może jakiś wakacyjny wypad w te rejony? nigdy nie byłem (a ostatnio wysyp wpisów na ten temat na pewnym poletku, co mnie mierzi w środku za te widoki)- więc mój drogi, poproszę o kluczyk do tej twierdzy :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
  2. Jak tak patrzę na te zdjęcia to mam ochotę dokonać aktu auto-defenestracji, z żal u i tęsknoty zagryzając pazury i skórki aż piecze...

    OdpowiedzUsuń