piątek, 30 marca 2012

Ram Zam Zam


 Mój nowy narybek, czyli kolejny, niespodziewany ,,gift"- współdzieląc się rzecz jasna z Maszką- Ona wie co lubię- teraz tym bardziej będzie mogła powiadać: 
,,Aaaaaaaa bo Marian nosi ,,kolorowe skarpetki"..."

nie zawaham się ich użyć na hasie w japonkach...

(jak wiadomo od sezonu jesiennego nosze kolorowe skarpetki nie do pary (klik)- początkowo z racji wakatu na skarpety na krakowskich włościach- mam jakiegoś potwora w domu, który zjada po jednej skarpecie- a teraz już z przyzwyczajenia i pozytywnych wibracji- wizyty Anety (klik) zawsze wypuszczają mnie z Jej domostwa z jakimiś ,,perełkami")


Natomiast dedykacja muzyczna dla dwóch Tańcujących Michałów (mam już wypieka na twarzy wobec jednego poprzez drugiego- za co co niektórzy dostaną za to wpierdol), wiosłującej Maszki i wynurzającego się za nimi Czarnego Mariana ;P


Ta wiosna robi ze mną różne dziwne rzeczy.
A zatoki nie pozwalają mi na śmiech ,,pełną gębą" (SIC!), więc dalej bawimy się w... chill ;)


2 komentarze:

  1. Soksy cieszą oko (Mistrza Jedi) równie mocno jak ta rozbudowana dwójeczka :))

    OdpowiedzUsuń