czwartek, 10 maja 2012

Nowe Włości


 Majówka okazała się nie tylko samym odpoczynkiem, a wielkim harmiderem amoku pracy, który o dziwo wniósł wiele spokoju- jednak prawdą jest, że praca jest dobra na wszystko- a tym bardziej na roztrząsanie przeszłości. 

Zamykając jeden rozdział za drugim, przyszedł i upragniony moment przeprowadzki- co niesie za sobą posiadanie własnej pracowni :) po półtora roku bytowania na krakowskich włościach (w tym mieszkając do tej pory na kilku metrach kwadratowych), mimo kryzysu finansowego i krachu emocjonalnej giełdy, moje plany w końcu zostały zrealizowane.

Mam tutaj swój kąt, w którym w końcu czuje się jak u siebie, jak w domu- nie tylko ze względu na imponującą przestrzeń, ale przede wszystkim na możliwość spokojnej pracy u boku osób, które wnoszą wiele ciepła do serca i jednocześnie emocjonalnego wsparcia.


 W końcu obrazy mogą zostać powieszone (nie stojąc za szafą, obsiadając kurzem), rysunki zostały zwinięte w rulony (tematycznie posegregowane, nie stojąc w rogu pokoju), a teczki z rysunkami w końcu wylądowały na podłodze (do tej pory stały za łóżkiem, gnąc się niemiłosiernie, łamiąc jednocześnie teczki w pół od nadmiaru makulatury).

Ponad 2 metrowy stół pomoże przy powstawaniu tuszaków, no i jest w końcu miejsce by postawić sobie sztalugę ;>

Własny kolor, który nie został narzucony z góry w końcu może nastrajać mnie wizualnie, a gadżety, którymi uwielbiam się otaczać (będące związane z każdym osobnikiem, który wiele dla mnie znaczy- a ja spijam z nich energetyczne wibracje), w końcu są na swoim miejscu, mając w końcu swój niepowtarzalny urok :)



Sam remont trwał bite 3 dni (śpiąc zaledwie kilka godzin), łącznie z zagruntowaniem ścian, czyszczeniem ich papierem ściernym, nakładając grunt i od podstaw odmalować.
Kuchnia w końcu zabłyszczała, a turkus na suficie w łazience w końcu pozwolił na relaks w wannie po amoku gibania się na ścianach i podłodze. 

Rośliny w letnim ,,patio" powoli zaczynają swoją robotę, pnąc się po balustradzie i filarze, a sprzętów domowych zaczyna przybywać :)

Maszka nie uwierzyła swoim oczom, gdy przyszła na ,,gotowe" i zobaczyła jaką wraz z Arthim wykonaliśmy robotę. Mimo, że kolor Papai nie jest jej ulubionym, to i tak w porównaniu z jej poprzednim mieszkaniem jest to niebo a ziemia.

Moment wspólnego zamieszkania nastał :) 
teraz spijać z tego jak najwięcej pozytywu.


Na oknie zawisł ,,Łapacz Snów", który wyszedł z pod dłoni Anety- już działa- mając okno na wschodnią stronę, budzi mnie słońce a na dobranoc utula księżyc zaglądając ukradkiem.
Siewca snów przyprawia o nocne obrazy, o których do tej pory mogłem sobie pomarzyć, nigdy sen nie przychodził tak prędko.

 Za dnia, chusta od Doro (którą swego czasu z gestem rzuciłem pod stół- ponoć- bo nie pamiętam tego zdarzenia), pięknie przenika światło do pokoju, rzucając na podłogę orientalny wzór.

Na kamiennym parapecie wylądowały etniczne gadżety, a zaraz za nimi maciczny kwiat autorstwa Rogalika, którego staram się codziennie pielęgnować- niekoniecznie wodą ;)



A skoro mowa o Rogaliku...
W pracowni znalazł nawet swoje osobne miejsce...



 Ciotka Klotka- Pipa Gradowa w środowisko blogowym znana jako skromna Aneta, wpadła niczym chińczyk-japończyk do mej nowej twierdzy, dokumentując wszystko co się rusza- a raczej to co się nie rusza...

W tle materac, a na nim biały sweter tulący mnie na dobranoc...


Poszukiwała niepublikowanych chrabąszczy, na szczęście nie wpadła na pomysł by poodwracać płótna, które stoją przy ścianie ;) sam osobiście zapomniałem wręczyć jej plik grafik (pierwszaków, a szczególnie tryptyku Ofeliona i mniejszego jego dyptyku) oraz obiecane szkice do Degrengolandu (które miałem w pierwszej myśli ofiarować Maćkowi Pałce, do Jego pracowni w Lublinie, jednak strach mnie obszedł- był silniejszy).

Następnym razem Słońce ;*


W ramach remontów, przeprowadzek, napraw, sprzątania i głową kiwania, nie pozostaje mi nic innego jak poćwierkać razem z Andree 3000 & Big Boy'em:


na zakończenie dowody na to, że obiecane, codziennie zmieniane (a raczej przez Arthiego zaplatane) warkoczyki mają ciągle racje bytu ;)



jeszcze przed wplątaniem ,,kła" na ogonie ;)
mnisi, wschodni warkocz jest już coraz bliżej ;P

P.S.
Dopiero teraz mogę pozwolić sobie na urlop

P.S.2
Czas teraz oblać nowe włości ;>

P.S.3
Szykują się zmiany również na blogu ;>

14 komentarzy:

  1. :*
    A gdzie zupa, tarta i monodramy Królowej? Tu czy u Artura? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D zupa w lodówce, tarta w kawałku u Ciebie (mam nadzieje, że zjedzona!!!), a monodramy będą w moim nowym cyklu ,,Art-Phiii..." ;>

      ale jak wiesz (za twoja namową), również szykuje się nowy, tematyczny (rozrywkowy?) blog pt. ,,15/42" ;P

      dzięki za wczoraj :*

      Usuń
    2. Aneto - piękny pasek miałem komplementować wczoraj, ale jakoś tak się zamotałem :)

      Usuń
    3. ;) tia... komplementować ;)
      chyba samemu słuchać tych pochwał wybornej kolacji ;)
      bo fakt faktem... podłechtałeś wczoraj nasze kubki smakowe ;P

      idziesz na kawę do patio?
      murzyn ma w okienko zapukać?

      Usuń
    4. O tak, nie tyle podłechtane co dopieszczone!

      Arthi, pięknie dziękuję w imieniu paska (choć jestem nieco zdziwiona tym szałem na akcesoria ;)

      Kimciu, mam nadzieję, że będzie to blog video! ;) :*

      Usuń
    5. :D blog foto-video :D czysto rozrywkowy :D
      taki prywatny ,,Big Brother" :D buhaha
      bez niepotrzebnych chrabąszczy i wylewów- właścicielem będzie również Arti (On zajmie się treścią merytoryczną, ja dokumentacyjno-wizualną) ;) Maszka raczej będzie bierna w działaniu, bo na blogowaniu to Ona się zna jak ja na historii polskiej, ale również będzie głównym bohaterem naszej powieści ;P

      słyszałem, że ,,15/42" to hit tego sezonu ;>

      Usuń
  2. Super:) To ważne, by na kawałku swojego miejsca na świecie - stałego, czy chwilowego - czuć się dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D po półtora roku bytowania, mogę w końcu to powiedzieć ;>

      pozdrawiam

      Usuń
  3. Piękne i klimatyczne!
    Aneta zjawiskowa!
    Mauzoleum energetycznych pamiątek - wyginające ;DDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D zatem masz gdzie spać jak przyjedziesz z całą gromadką (i kotami gratis) na krakowskie pielesze ;)

      Aneta / Zjawisko = 100% prawdy ;P

      mauzoleum musi być ;D

      Usuń
  4. ładnie, czysto i przytulnie :)))

    o remoncie i niebieskiej ścianie pisałam wczoraj długi kom... włączyły mi się aktualizacje - wszystko licho wcięło. już dzisiaj mi się nie chce robić powtórki.
    a byłoby co czytać...
    dawno temu malowałam z mężem sufit na niebiesko. zachciało mi się nieba i gwiazd w pokoju - może kiedyś Ci opowiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się nazywa złośliwość rzeczy martwych :)

      Usuń