środa, 1 czerwca 2011

Wycieczka Chrupków- part 3: Na szlaku cerkwi drewnianych...





Ostatni ( a raczej przedostatni) etap Chrupkowej Wycieczki było to co Kimony lubią najbardziej- czyli has- dużo hasu- dreptania i błąkania ;]
po nieziemskiej okolicy przygranicznych Bieszczad ze Słowacją...

ale nie był to bezcelowy has zamykający się napajaniem emocjonalnym krajobrazem :)
miejscem docelowym były cerkwie drewniane, za którymi Raba ostatnio szaleje, gromadząc książki, foldery, mapki i szlaki ;]



Pierwsza na trasie od strony Słowacji była cerkiew w Radoszycach....
Bez dwóch zdań najbardziej urzekała swoim malowniczym położeniem na wzgórzu, a poprzedzała ją kamienna dzwonnica, na którą można było wejść, by móc napajać się widokiem pobliskich wiosek i lasów, z której były robione zdjęcia otwierające posta ;]







Mogłaj ( Cinkowe dziewczę) stwierdziła, że jest to wymarzone miejsce by móc stanąć na ślubnym kobiercu ;]



Druga na liście była cerkiew w Turzańsku...
Z racji,że odbywała się w niej msza pogrzebowa, cichutko obeszliśmy ją dookoła, oględziny robiąc, nie przeszkadzając fleszem aparatu ;]
Cinek oczywiście stwierdził, że wraz z rabką naruszamy dobre mienie umarłego...
Zakapior jest jak kubeł zimnej wody- wszystkie spontaniczności są zredukowane do minimum na granicy przyzwoitości...




Trzecią cerkwią była ta w Rzepedzi...
Umiejscowiona na pograniczu lasu, za którą ciągnął się stary cmentarz...
Co mnie zabijało i rozwalało emocjonalnie to... zapach...
cudny, drewniany zapach, który przywoływał pozytywne wspomnienia z dzieciństwa...
jest to jeden z ,,zapachów dzieciństwa", których się nie zapomina...




Siedząc na kamiennych schodach drewnianej dzwonnicy, odpłynąłem zakleszczając się w błogim zapachu... Z racji, że okna od tylnej strony były nisko, można było zobaczyć wnętrze cerkwi...



Czwartą na liście była cerkiew w Szczawnem...
do której podreptaliśmy tylko sami z Rabką, bo umierający z głodu Cinek nie miał już siły się wlec ;] miejsce bajeczne...
Wiedząc, że jest to ostatnia cerkiew na trasie ( bo trzeba do Sanoka na obiado-kolacje zmierzać) usiedliśmy wraz z mą lubą na ławeczce, zapalając papierosa ze słowami- wrócimy tu na plener ;]



Ostatnim etapem wycieczki był Sanok- Raba radowała się z piwa przy parasolkach, by móc obserwować przechodniów, Mogłaj z gofra, który tanecznie ją nastroił, Cinek z placka węgierskiego, by napełnić swój ,,mały głód", a ja z pochłaniania włoskiego loda z maszyny, zagryzając go papierosem przy sanockiej fontannie ;]
spacer po rynku, znów przywołał wspomnienia z czasów dorastania...



a wieczór zakończony został na Cinowej chatce, leżąc na jednej sofie, popijając pyszną wiśnióweczkę ;]
mniam

stwierdziliśmy, że był to początek naszych tripów, które wakacjami zaczną swoją realizację :)
to dopiero kropla w morzu- preludium- podbijania terenów ;]

muzycznie:
nieśmiertelny Bobik, który łechtał ucho podczas siedzenia na cinowym parapecie okna ;]

19 komentarzy:

  1. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego sugerowałeś jakoby ten wpis nie miał mnie zainteresować, bo jest z nich wszystkich najciekawszy ;P
    Koniecznie muszę te drewniane kościoły ujrzeć na własne oczy ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Freak'u ;P patrząc na Twe ,,travel'e" jakoś delikatnie odbiegają od hasania za drewnianymi chatkami Pana Boga ;]
    żartuje oczywiście ;]
    na zwiedzenie większości człowiek potrzebowałby przynajmniej tydzień hasania od świtu do wieczora po tych okolicach... teren i rozsiew cerkwi jest nieziemsko rozległy ;)

    będąc na Bieszczadzkim grajdołku, grzechem by było nie zobaczenie kilku ;]
    polecam ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ja lubię na nie patrzeć... jak płoną hahaha

    Tak na serio, już nie mogę się doczekać wyhasu w Bieszczadzkie włości ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. ;P ja Cię zaraz mogę rozpalić jak chcesz...

    niech Cię ręka boska broni piromanie ;] dostałbyś wpier*** najpierw od Rabki, a później od całego Bieszczadzkiego tabunu z Doro na czele ;] ha ha ha

    zatem wyhasuj ;]
    jakbyś był niedaleko... to zapraszam ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdzie indziej nie planuję, ino do Przemyśla ;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne te kościółki,Bieszczady są bogate w takie budowle :)piękne są też w okolicach Ustrzyk-polecam

    OdpowiedzUsuń
  7. :) o tak :)
    do Ustrzyk wybieramy się następnym razem- tym bardziej, że tam się urodziłem ;]

    :* przytulam mocno Czarodziejko :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Na wzajem KIMI,no proszę świat jest chyba jednak malutki.Co prawda z urodzenia jestem kryniczanka ale Ustrzyki znam z ...jeszcze nie tak dawnych wakacyjnych wypraw...Pamiętam jak pierwszy raz "wylądowałam" w Czarnej,to był szok i pierwsze co mi przyszło do głowy to myśl-jak ja tu wytrzymam nie ma sklepu,kościoła,poczty,telefon nie działa,autobus jeden na cały dzień :)-ale to były prawdziwe wakacje i już tam wracaliśmy przez ładnych parę lat...

    OdpowiedzUsuń
  9. ha ha ha :D o kurcze ;]
    Czarne, Rabe, Lutowiska, Dwernik- znam je jak własną, napchaną gadżetami kieszonkę ;]

    tylko w takie rejony pod namioty ;]
    ubóstwiam :)
    mniaaaaaaaaaaaaaam :DDDDDDDD
    i kąpać się w leśnym strumyku, dreptać bosą stopą po polankach i lasach :D
    straszyć sarenki i błogo nic nie robić jak tylko napajać się widokami :)
    takie miejsca niesamowicie zbliżają i ugruntowują relacje międzyludzkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja te kościółki tam najbardziej lubię :))) Podczas wypadów z dziewczynami i gubienia niknących ścieżek można się było naoglądać. A przy okazji kiedyś natrafiłam na ludzi, którzy, jak się okazało, znali mojego dobrego kumpla i opowiedzieli mi, jak to on hasał po górkach-pagórkach... nie mogłam ze śmiechu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. DOKŁADNIE TE STRONY MAM NA MYŚLI KIMI ,tam się żyje INACZEJ ,MOCNIEJ ,PIĘKNIEJ....

    OdpowiedzUsuń
  12. To spędziliście fajnie niedziele :-) Nie wiedziałam że po drodze na tą Słowacje jeszcze cerkwie zwiedzaliście i w Sanoku byliście. Pięknie tam...
    No i na tym Waszym wypadzie ja też skorzystałam :D
    2 czekolady studenckie mmmm... moje ulubione :)

    Pozdro od Szesterka Raby :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Szlak wycieczkowy wspaniały, być może skuszę się kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  14. ;P nic Raba nie powiadała?
    a to Pinda ;P

    Aga następnym razem jedziesz z nami ;P

    OdpowiedzUsuń
  15. Gocha ;]
    oj celowo cerkwie zostały wystawione na blogu ;]
    na... pokuszenie ;]
    i zareklamowanie mych terenów bieszczadzkich ;P

    OdpowiedzUsuń
  16. Chyba ponad rok byłem prawosławny, więc cerkwie mnie urzekają do stopnia niesłychanego. No już takie piękne.

    OdpowiedzUsuń
  17. No jeszcze nie miałyśmy po niedzieli okazji z rabą na pogaduchy. Mijamy się tylko. ale pewnie mi zda relacje.
    A na następny wypad chętnie się wybiore :)))

    /aga

    OdpowiedzUsuń
  18. OOoo, Rzepedź :0 (-poobne palny zdjęciowe mam!!)
    o Rzepedź zahaczyłam, ale ja robiłam monografię cerkwi bardziej w stronę Beskidu Niskiego i polecam tatmtejsze rejony, abyście wzięli pod uwagę przy nast. tripach ;)
    TAM jest moje serce. Zyndranowa, okolice i pogranicza...ech, ech...

    p.s.
    zazdraszczam jak cholera wam tego włóczenia!

    OdpowiedzUsuń