Miejscem docelowym ostatniego wpisu wycieczkowego Happy Three Friendów, gdzie zahaczyłem o powrót do przeszłości, było odwiedzenie na Słowacji niejakiego Pana Andy'ego Warhola ;] który ochoczo zapraszał na Złotego Bażanta & czekoladę Studencką ;]
trip oczywiście wyszedł bardzo spontanicznie, jak to bywa w naszym wykonaniu- pada hasło, patrzymy jaką kwotę mamy w kieszeni i pakujemy swoje kupry w drogę ;]
tak bywa z wszystkimi naszymi hasami ;]
zazwyczaj prekursorką całej akcji jest Raba, która trzyma berło w tym składzie ;]
choć wiem, że dużo maczał też paluchów Cinek ze swym dziewczęciem ( Mogłajem).
Muzeum bardzo, bardzo rozległe w swej kubaturze- duże przestrzenie robią swoje...
Sama wewnętrzna trasa, gdzie przyjemnie się spaceruje (hasa) ciekawie skomponowana, ułożona niczym puzzle i zamknięta w całość...
Osobiście nie mam parcia na twórczość Andy'iego, bo sztuka przemysłowo- komercyjna jakoś nie leży w mej naturze- a jak wiadomo traktował swe grafiki przedmiotowo- ale trzeba przyznać, że zrobił rewolucje na rynku pop-artowym ;]
jego uczniem był David LaChapell'e do którego mam nieziemską słabość ;]
kilku prac nie widziałem wcześniej- które okazały się pozytywnym zaskoczeniem :)
Medzilaborce ( gdzie znajduje się muzeum poświęcone twórczości Warhola) jest niczym Trójkąt Bermudzki... Wyjeżdżając z tego miasta wjeżdża się do kolejnego... Medzilaborce (?) łoł ;]
Mieliśmy małe problemy na rondzie (nasza miejska orientacja w terenie), i bezwiednie podążaliśmy przez kilkanaście kilometrów w przeciwnym kierunku Polski ;]
ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo mogliśmy napajać się leśnymi widokami- chociaż u Cinka wywołało to podniesienie ciśnienia do 200, a u mnie i Raby paniczny śmiech ;]
Miasto troszkę umarłe- ale może to z racji niedzieli ;] z jednej strony czuliśmy się tam obco i niekomfortowo ( zaczepiające dzieciaki o pieniążka i czekoladę), ale z tej drugiej strony rozbawił mnie fakt, że większość tam ludzi była ciemnej karnacji, co wywołało spekulacje mego pochodzenia narodowościowego ha ha ha ;]
Rabkę ucieszył fakt Złotego Bażanta, mnie uradowała czekolada Studencka ;]
Cinek napajał się Warholem, a Mogłaj napajała się cudnymi widokami :)
cała czwórka napajała się swoim wolnym czasem, który mogliśmy razem spędzić ;]
a jak już wiadomo są to chwile bezcenne :)
tak zakończyła się wizyta u Andy'iego na Słowacji ;]
pogoda może nie była rewelacyjna popołudniem, ale wyjeżdżając ze Słowacji zawitało słonko, co pomogło przy dalszej części hasu ;]
na cześć trzecią Chrupkowej Wycieczki zapraszam jutrem ;]
która chyba najbardziej trafiła w moje wizualne gusta ;]
no i dedykacja muzyczna, która molestowała nas na Sanockim rynku- jakoś tak się złożyło z bieszczadzką wycieczką heheh ;]
To żeście sobie pojeździli.
OdpowiedzUsuńCiekawym bardzo co jutro pokażesz ;)
oj tam ;]
OdpowiedzUsuńzapewne Ciebie nie zainteresuje ;P
Interesująca wycieczka pitu pitu, a tymczasem inna opowieść odsłoniona została na uboczu ;D
OdpowiedzUsuń;) anu jaka opowieść?
OdpowiedzUsuńaleee mieliście fajną wycieczkę :)))
OdpowiedzUsuń;) taka odskocznia dobrze mi zrobiła :)
OdpowiedzUsuńa szczególnie powrót do Sanoka :)
ja właśnie też muszę strzelić sobie jakiś mały wypadzik, aby odreagować :)
OdpowiedzUsuń:) Choco :) koniecznie :))))
OdpowiedzUsuńKimciu, te obrazeczki z Twoimi dziełami, te co je trzymasz na dole bloga po lewej, gdzie HaDeeS w którymś momencie ukazuje swój detalik - jak się na nie patrzy od dołu do góry, to można je czytać jak komiks, jak historię obrazkową. Zauważyłeś?
OdpowiedzUsuń;P ha ha ha ;]
OdpowiedzUsuńnieziemskie spostrzeżenie ;]
chyba zatrudnię Cię jako swojego menadżera, bo chyba więcej widzisz niż ja ;]
może to dlatego, że HaDeS lubi książeczki z obrazkami?
bo w sumie to odkąd zaczęła działać między nami kooperacja, zaczęły powstawać takie chrabąszcze ;]
kapitalny pomysł ;]
,,Opowieść o HaDeSie"- ilustracje już są ;]
Obserwator amator, do usług ;D
OdpowiedzUsuńDla mnie - patrząc z boku na te obrazki począwszy od drzewa w świątyńce - to jest bardziej o rozwoju prowadzącym do wyłaniania się. No i zdecydowanie o Kimonku :)
HaDeeSowa opowieść o sobie samym chyba prowadzi bardziej do wnętrza, takie mam niejasne wrażenie :)