poniedziałek, 23 kwietnia 2012

,,Maori Warriors: Brothers Project"


 W połowie stycznia wraz z Cypisem, podjęliśmy się małego projektu chrabąszczowego- a raczej samego pomysłu zrodzonego z zabawy (wieczornej nudy). Nadszedł czas, by z końcu zacząć go realizować. Pomysł przeszedł moją małą ewolucję...

  Pomysł tak stał i stał i stał... a ja od 3 miesięcy nie podjąłem ani jednego chrabąszcza, który miał być tylko dla mnie (nie licząc Ofeliona w pracowni Wklęsłodruku, który ciągnął się za mną jak sraczka, doprowadzając do odruchu wymiotnego). Bujając się w swoich emocjach- zamykając i dojrzewając jednocześnie, w końcu wpadam w wir pracy- mam nadzieje, że pozwoli mi na zapomnienie się w niej- zamykając definitywnie przeszłość, projekty i pomysły za sobą- ukazując nowe, świeże i te spowodowane wewnętrznym problemem, konfliktem emocjonalnym, a nie brzusznym motylem.



 Tworząc materiał fotograficzny oraz szkicowy, ewolucja i potrzeba mówienia o swoim ekshibicjonizmie doprowadził do zmiany ,,If U Had Maori Heart" do czegoś bardziej ,,mojego".
Może zaczynam wpadać w błędne koło, ale materia jaką jest ,,homo-chrabąszcz" okazuje się miejscem nie do końca jeszcze odkrytym. I z tym mam zamiar teraz się zmagać (co ma miejsce już od roku- na oślep macając relacji m+m).



 Wracając do projektu- pierwszym chrabąszczem gdzie ukazałem siebie i brata, był obraz z połowy 2010 roku (moje malarskie i artystyczne początki) ,,Bracia...".

Teraz Cypis znów powraca u mojego boku... 

 Wojownik walczący ze zwierzęciem, którego ma w sobie- w taki sposób przedstawia mnie Aneta niejednokrotnie na swoim poletku, wiec i to stało się impulsem do tworu. 
Kropką nad ,,i", był zaległy, HamKid'owy  pomysł, który z racji sił wyższych, nie może zostać zrealizowany...

Wszystkie te czynniki złączone w całość doprowadziły do ukazania kazirodczego związku braci, z etnicznego plemienia- łącząc w sobie zagadnienie braterstwa, miłości, przyjaźni, walki, strachu- ,,problemu" kazirodztwa, rasizmu i homofobizmu. 

Kiedy opowiedziałem o projekcie Arthiemu, podesłał mi linka na film, który będę musiał na dniach zobaczyć- mam nadzieje, że stanie się kolejnym źródłem inspiracji...




Kiedy powstały komiksowe szkice do ,,Daddy..." powiedziałem sobie, ze jest to materia w której czuje się najlepiej- tusz + krótka opowieść obrazowa.
To jest plan na najbliższy czas...
Może to wynik współpracy przy ,,Degrengolandzie"?

Natomiast muzycznie odkopuje pląsające dinozaury...


a skoro mamy preludium do chrabąszczy, czas na małą zapowiedź do kolejnego cyklu- tym razem tuszowych ,,kart" powitania słońca- będą to pierwsze moje rysunkowe akty bez cenzury...
na zdjęciach w wersji ,,fun" rzecz jasna ;>



P.S.
dziękuje Królowej (Arthi) za codzienną stylizację mej fryzury ;>

P.S. 2
Wyżej wymieniony niebawem w stylizacyjnych chrabąszczach...

P.S.3
Musze przyznać racje Anecie, że mój blog jest przesiąknięty seksualnością ;>


8 komentarzy:

  1. Hahahaha, co a lis! A jaki ma wymęczony wyraz pyska! Życzę powodzenia bo zapowiada się ciekawie!
    Fryzura prima sort, oby jej nie dewastować!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arthi robi mi codziennie innego warkoczyka ;) dopiero na tych zdjęciach zobaczyłem jak to wygląda buhaha a ja tam się bujam od 2 tygodni po Kraku :D
      we francuzie się zakochałem- miły paradoks wizualny- tym bardziej, że zapuściłem w końcu wąsy (łoł) ;P

      projekt przeszedł ewolucję- mam nadzieje, że nie przyjdzie mi donos z Australii, gdzie obecnie Cypis za kangurami biega ;>

      Usuń
  2. ha, ha już bardziej seksi chyba się nie da?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mother of God...kocham swojego brata, ale nie aż tak--->klik link do filmu :)

    Chłopiec i lis very HOT :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D fenk ju wery macz :D

      ja taki hot, że swym labra'DORO'wym lodem mogę serca kroić ;>

      Usuń
  4. Haha i ja takie wyznania przegapiam! ;)

    OdpowiedzUsuń