piątek, 29 października 2010

Strange...


,,Strange"
akryl na płótnie + faktura
50x70

praca jeszcze w obróbce, ale już odeszła za szafę mą... może powróce do niej...
chociaż są prace takie, mimo, że nie zakończone, już pędzel ich nie dotknie...
nie chce... precz powiada... a sam za szafą, kurzem obsiadłą, zamiaru na retusz nie prosi...

Powrót Cypisowy, oraz powrót forma zapomnianych dawno dawno...
na podstawie szkicu, już znanego w tym miejscu :)

jaki ten Cypis dobry, wizerunku swego udziela nie odpłatnie...
kto chętny?

szukam języka, szukam treści, szukam sposobu na emocji wylanie...
ciągły niedosyt... ciągłe podążanie...
pędzla trzymanie od trzech lat... tak się zmieniło... sposób podejścia do jego delikatności i mocy jaką niesamowitą posiada... niech ten romans końca nie ma, relacje budując- nocą za nocą...
niech sen z powiek spędza i łechta swym włosiem...

tyle prac zaczętych... które jeszcze kończyć? które w niebyt szafowy odstawić jak owego Cypisa?
,,Gnom" już podążył za szafę, bloga nie zaznając... Posmutniał troszkę... Ale dzielnym jest...

praca na ,,Passion of The K.I.M." przerwana z racji sił wyższych, pokornych?
na znak czekam...

w planach nocne portrety przy świecy ;]

dziś wolne od projektów, wolne od pracy graficznej przy komputerze, gdzie ślipia moje bronią się swymi gałkami by tylko w ekran nie spoglądać... na razie odpoczynek na dni kilka...
z racji zakończonego projektu ( nie było łatwo) ,,zasłużyłem na odpoczynek"...
wolne... wolne... jako pracoholik zadowolony być nie mogę...

rankiem kwiaty sprzedając, marznę pijąc gorąca kawkę z termosu hasającego pana Janka, obejmując plastikowy kubek- przymrozek dziś był...
kontrast ciekawy- cudności kwitnące, a wśród nich ja... więc i uśmiechu jest więcej ;]



zaznałem pokoju serca dziś, patrząc dalej troszkę, niż przez nosa swego czubek, który czasem jest tak szpiczasty, że nie tylko samego mnie gwoździami przybija, ale również osoby przekraczające autonomii barierę...
rozmowa... jedna, druga... trzecia... spacer, herbata...
telefon, mail, pogawędka...

pokój... spokoj... cisza...

cisza w sercu...
pokój serca...
motyl mocno do tej pory hasający, przysiadł na gałązce plonu rosnącego...
przysiadł i obserwuje...
słucha... patrzy... czeka cierpliwie na wiatru podmuch by znów ulecieć wiosną...
wiosną... kwietniem? majem?
gdy dwa żary słońca, znów ujrzy zmieniające swoje kolory pod wpływem emocji przychodzących...
od zieleni, po brąz do czerni głębokiej niczym noc na afrykańskiej sawannie bezlitosna, niebezpieczna...
rozlewa się i chłonie... raz po raz... na przemian, bez końca zaznania...
czekaj cierpliwie... czasu... cierpliwości i wielkiej pokory...
brak Ci... ale poradzisz sobie, skrzydełka małe masz jeszcze, ale już niedługo metamorfozę przejdziesz- gwarantuje- zobaczysz... raz ćmą, raz motylkiem- ale przejdziesz...
uwierz...
to i ja uwierzę...
poczekasz?
Ja poczekam...



Wraz z nocą przyszedł sen... Sen piękny, wspominający dzieciństwo, którym chciałbym się kiedyś podzielić... mnożyć opowieści z chwil pięknie przeżytych, nie liczą tych smutnych, które przez dni ostatnie przychodziły niczym zjawy nocne spacerujące w pokoju obok...
zjawy spacerujące, ale nigdy nie zaglądają... pracownia na nie źle wpływa...
nudzi je...
nudzę je Ja... nie opijają się emocjami mymi...
brzydzą się zapachem...
zapachem moim oraz mieszaniną kadzideł, olejków, farb, kawy i przesiąkniętych papierosami ścian...




na zakończenie dawien dawny inspiracyjny szkic Cypisowy z cyklu ;]
więcej na starym poście:

http://kimonek.blogspot.com/2010/03/bo-cypis-hasac-chce-bo-hasac-lubi.html

3 komentarze:

  1. Ty chyba sporą tą szafę masz i dużo miejsca za nią. Chyba, że to jakaś przenośnia? U mnie to wiele rzeczy ląduje na szafie. Pozdrawiam milo, ze humorek lepszy masz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przedostatni kadr jest świetny. Ten bez ozdobników.Piękna równowaga płaszczyzn i koloru. Warto dokończyć. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Ewo humorek zawsze jest dobry- tylko, że czasem melancholijny- potrzebny bardzo :)
    w pomieszczeniu poprzedzającym pracownie mam meblościankę przesuniętą ok. 1,5m od ściany, gdzie trzymam obrazy i duże rysunki na kartonie- takie zaplecze na me twory- bo na ścianach wszystko się nie mieści i niekoniecznie chce by wisiały ;] a na samej szafie są szkice mniejszego formatu... kiedyś ukarze na blogu :)

    Pani Doro- chyba ma Pani racje... dokończę...
    znów powracam do niekontrolowanych form- ale samo to wyszło- zacieki, ciapki, kreski, kropki... przez co zaprzestałem na jego wykończeniu- bo go zepsułem słowem sumując...
    Pozdrawiam również, niedługo napisz coś więcej na maila :)

    OdpowiedzUsuń