niedziela, 12 grudnia 2010
Graficzny has...
Has...
Las... i błogi czas...
i nic więcej nie potrzeba, by sił nabrać na chwil kolejnych kilka... swój wewnętrzny czas poświęcony, na rozmowach trawionych przy boku osób w sercu zamieszkujących...
samotność... głucha sercu samotność... emocje mi nieznane, niedoświadczone przez życie...
wewnętrzna utopia zamknięta w czterech ścianach pracowni, nie jest głucha... wybór na obcowaniu z samym sobą... to chwile przełomowe, stawiające ducha na nogi...
dopóki ostatni człowiek na ziemi stąpać będzie, samotności nie doznam- niech nawet na krańcu świata na górze posiądzie... ale to wystarcza... świadomość obecności... świadomość wewnętrznej miłości trawiącej, końca nie mającej... czerpie wewnętrzne wibracje, promyka serca łapie z każdej napotkanej źrenicy oka drugiego...
miłość i otwarte serce, szansa i wiara w osobę nieśmiertelną... jest to wielki dar... tak.. jest to dar, którego zakopywać nie będę, lecz mnożyć dnia każdego...
tyle teraz pustki... głuchej, samotnej pustki spowodowanej wiarą... a raczej jej brakiem... wiarą w drugiego człowieka, miłość, oddanie, możliwości swoje, lepsze jutro, marzenia i zaufanie...
pojawia się smutek, marazm, izolacja, strach i przedmiotowe podejście do spraw i ludzi...
dlaczego tak często jest łatwiej się poddać i zamknąć się na to co może stać się całym prekursorem dobrze przeżytego życia, czasu który może być tym ostatnim...
życie jest tak krótkie... jak słabo za niego jeszcze się rozbiegnę, tak źle wskoczę w miejsce, które będzie początkiem drogi duchowej... nie chce starcić tego czasu... nie chce stracic darów które leżą pod nogami, które często są tylko na wyciągnięcie ręki... wystarczy wymagać więcej od siebie... pokochać i dać się być kochanym... wystarczy przede wszystkim w siebie uwierzyć...
Tak zawsze się czuje po każdym hasie z ubratowionym Cypisem :)
rozmowa trwać może bez końca, a ja słucham i łaknę...
dziś wystarczyło tylko słów jego kilka...
ciesze się że duże miasto nie dało mu się zepsuć... nie zmienił swoich wartości, myśli, duchowych emocji, doznawania, obcowania, trawienia i łaknienia czegoś więcej jak tylko dnia spędzenia...
powrót do pierwotnej natury... powrót do łona wewnętrznego ja... swojego ego, pozytywnego ego, autonomii, nad którą ciągle pracuje... patrze jak dorasta, zmienia się, bytuje i pragnie jeszcze więcej i więcej i więcej... widzę jak rozkwita... wiem, ze jest to dobry okres w jego życiu, gdzie poznaje i doświadcza, ucząc się własnej pokory a jednocześnie większej miłości i wiary...
jego dystans, wewnętrzny pokój serca i wrodzona spontaniczność sprawiają, że chęć z nim przebywania jest jeszcze większa :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
`kreatywne zdjęcia, te suple są super !!. ;]]
OdpowiedzUsuńjak z malarstwa Fałata
OdpowiedzUsuń;] widzę, że dziewczę dobrze trawi i obserwuje :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze bezkresny uśmiech na Twojej twarzy wita :)
pozdrawiam :D
Piękne naturalne grafiki!
OdpowiedzUsuń;]
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńArku jesteś zdolnym foto-grafikiem :-), fajne kadry :-)
OdpowiedzUsuń:D spokojnie ;] to tylko spontaniczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń