poniedziałek, 22 listopada 2010
Cynamonki ;]
tak bardzo zachwyciłem się cynamonowymi tworami pani Doro, które otrzymałem ( polecam), że postanowiłem jakiś czas temu sam pobawić się materiałem ;] może i efekty nie są tak imponujące, ale było zabawnie :)
uwielbiam cynamon pod każdą postacią, zapach, smak, kształt... otaczam się nim wokół- jest go w pracowni tyle samo, ile zbieranych kamieni, z różnych podróży, hasów i wypraw ;]
a najbardziej lubię wieczorem sobie usiąść po całym dniu pracy, ułamać kawałek, rozkoszować się zapachem, odpływając we wspomnieniach i zapomnieć się przy palącej się świecy na stoliczku :)
Cynamonki powędrowały już na szyj kilka ;]
hahaha oczywiście rozdane z serca dobrego, pozostały mi tylko owe 3, te najskromniejsze :)
taki jestem, że pozbywam się szybciej niż powstają ;]
jeszcze cynamonu w bród, więc zapewne coś jeszcze wydziobie ;]
taka odskocznia od malunków ogarniania :)
zostało mi jeszcze tykw małych kilka ( z których powstały bukłaki), z których tym razem zrobię grzechotki- pomalowane już są, jeszcze ino ozdobić wzorkami i koralikami z zewnątrz ;]
po co mi to wszystko? już tyle tych gadżetów w pracowni...
łomatko...
z dużej uszkodzonej tykwy powstanie malutki bębenek ( improwizorka), ale czy będzie jakiś dźwięk wydawać? się okaże ;]
mam ciągoty też na dzwoneczki ze ścinków tykw, kokosów i bambusa ;]
dostałem również zamówienie na lampiony, ale ciężko odszukać jakieś fajne i dorodne owoce :) bo rozmiar ma być xxl ;]
ale etniczny klient z Wieliczki cierpliwy jest ;] słusznie ;)
muzycznie:
M.I.A.- Bird Flu
aby troszkę ruchliwie było ;]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj lubię cynamon...Niestety mam uczulenie na olejek cynamonowy do kąpieli:(, naszyjniki fajne. Świetne są szwedzkie bułeczki z cynamonem, które piecze taki jeden...
OdpowiedzUsuńPS. Ciekawe jaki masz patent na siatkę, do grzechotek, coś w rodzaju makramy ? Mi nie wyszło nic ciekawego jak próbowałam pleść, a paluszki mam manualnie bardzo sprawne i szydełkująca ze mnie istota. No cóż nie wszystko można umieć. A lampiony z tykw są cudne, marzy mi się taka lampa. Próbowałam hodować tykwy w ogrodzie ale wyszły mikrusieńkie, więc na lampion raczej się nie nadawały.
Pozdrawiam cynamonowo i naszyjnikowo i lampionowo, to wszystko jakieś jesiennie piekne ;-), ciepłe...
Cynamon jest dla mnie neutralny zapachowo, za to sandałowiec - pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńMadmargot- anu też właśnie się głowie z tą siateczka od wczoraj- aaaale nie dam tak łatwo rąk...spleść ;] to nie taki węzeł, nie do rozplątania hahaha zobaczymy co z tego wyjdzie ;]
OdpowiedzUsuńo hodowaniu tykw kiedyś już pisywałem, też w tym roku słaby sezon ogrodowy był u mnie ;] aaale mam nadzieje, ze w przyszłym roku wyrośnie dżungla amazońska ( a raczej tykwowa)...
Doro- sandałowiec, imbir i piżmo ;] moje zapachy ;] mam nadzieje, ze lampion stracił już swój zapach ;] ha ha ha
No właśnie szkoda, chyba ją zareklamuję, że nie chce już pachnieć!
OdpowiedzUsuńA propos tykw to koledze, któremu w tym roku obrodziły jak jabłka w sadzie, teraz gniją przy suszeniu, więc nici z "odsypu" na nasiona ;( Chyba warunki suszenia im się nie spodobały. No cóż - następny rok przed nami i przed tykwami. Starych błędów juz się nie popełni.
errata: miało być ZA NASIONA
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam tytuł posta pomyslałam: odbiera chleb DORO. Ale to była inspiracja!!!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę w duchu tych cudeniek. Pozdrawiam.
Pani Aniu- ja Doro, kuszulę swą ostatnią bym oddał, a nie chleb zabierał... co najwyżej to mogę się wprosić na jej domowy pieczony- dostałem raz w przerwie między złoceniami :D
OdpowiedzUsuńaaaaale to była niespodzianka :) do tej pory pamiętam ten smak :D
Doro- o nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
jak to?
przecież taka Amazonia wyrosła :'(
musiała być wilgoć w powietrzu, albo zimno złapało przed zbiorem, albo tykwy czegoś dotykały podczas suszenia...
wisiały na sznureczkach?
a wiec przyniosę na kawę w instytucie również nasionka- są jeszcze ważne 2 lata, a mam ich jeszcze w bród ;] damy rade :D w tym roku wyrosnąć muszą :) piękne i zdrowe :D
a co do lampionu... na tydzień do mnie i znów przejdą zapachami w pracowni ;] ha ha ha
Fajne te cynamonki.Och te Twoje tykwy i cuda jakie z nich robisz
OdpowiedzUsuń:D pewnie trafią do kogoś pod choinkę ;] se se se
OdpowiedzUsuńno tak ;] wystarczyły tylko jedne zajęcia na zaliczenie przedmiotu na uczelni, by się w tych tykwach zakochać ;] wdzięczny materiał :)
pozdrawiam z serca :* :* :*
Uwielbiam cynamon... i do wąchania i do jedzenia ;) Zimą to lubię się napić czekolady z cynamonem...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tykwy to mąż mojej przyjaciółki postanowił się pobawić z tym materiałem. Jestem ciekawa, co mu wyjdzie, czy takie cudeńka jak Tobie.
Pozdrawiam :)
Wisiały, pewnie coś nie tak z wilgocią powietrza.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostatnią koszulę ;)))
zapewne to powietrze... muszę się Kuby zapytać, tego co prowadzi stronkę o tykwach... unikać błędów w następnym roku by pasowało ;]
OdpowiedzUsuńza koszulę? oj tam, oj tam ;]
też uwielbiam zapach cynamonu, najlepiej jak jest w w zapiekanym ryżu z jabłkami ;p bardzo sympatyczny naszyjnik :)
OdpowiedzUsuńpo pierwsze- genialny pomysł!! szczególnie dla takiego zapachowca...
OdpowiedzUsuńwizualnie- indiańsko, ale zapachowo pewnie niebiańsko ;) świetne.
po drugie- zostaję TU; w sensie- zapisuję sobie bloga, bo inspirujący :))
pozdrawiam