sobota, 6 listopada 2010

Anielka...


,,Anielka..."
akryl na płótnie + faktura
80x60

Anielka siestra ma :) urodzona dnia tego samego i miesiąca ;] pamiętam jak za młodych czasów przyglądałem się jej uważnie :) zbuntowane dziewcze było, niczym ja ;]
a teraz... stanowisko, praca, dom, mąż :) uporządkowanie, statyczność i klasa...
ach życie :)

cóż za płodny okres malarski nastąpił- w ciągu 2 miesięcy zrobiłem więcej obrazów niż przez cały rok poprzedni- mimo studiów i letnich zamówień ;] sam nie spodziewałem się że aż tak mnie to porwie- mimo efektów jakie widać- ale lubię to :) odpoczywam, ręce wkładam swe...
obliczając dziś podczas sprzątania wielkiego cotygodniowego pracowni, powstało do tej pory 110 obrazów- okres lat 2... nie licząc zamówień i prezentów, których nie posiadam...
ha ha ha moje początki to rarytasy przedszkolaka ;) sprzątając w pracowni przebrałem sterte starych listów- o maj gasz... jak wiele tego :)
setki... niektóre do tej pory jeszcze pachną... niesamowite jak wiele czasu przeleżały w kuferku za szafą w magazynku...
kartki, listy, chusteczki, skrawki papierów...
jako że komputer posiadam dopiero od lat 3 (!!!)- z racji studiów- jedynym sposobem na utrzymanie kontaktów z ludźmi były listy...
długie, głębokie...
4 razy zmieniałem miejsce zamieszkania, więc wiele znajomości się nawiązało :)

oj dziś jak najbardziej sentymentalny dzień...

pamiętniki w ilości również imponującej nadal czekają na spalenie...

do tego mycie okien, zmiana firanki, odkurzacz, ogarnięcie kurzu z szaf i heja w zapomnienie :D



wczorajsza robota biurowa przeniesiona na weekend do domu...
ogarnąć muszę plakaty na warsztaty zapraszające...
a oddech złapać miałem...
wczoraj dzień głowy bolącej- ciężko funkcjonować po prze ryczanej nocy nad idiotyzmem swym ;] ale płodna noc za to wynikła ;] jak już gogle do malunków zakładam, to coś jest na rzeczy :D
chillout wskazany ;P

zapowiada się intensywny tydzień...

ubogim w duchu...
strudzonym i strapionym ;]


dziś krzyżować się będę- na dwa sposoby ;]

pierwszy:
zdecydowałem się na auto cykl- ,,Passion of The K.I.M." ;] dziś pierwsze przymiarki :)
ładnie mi w koronie cierniowej :D jak na egocentryka przystało, lubię w lustrze się przeglądać w kreacjach różnorakich, na otoczenie nie zważając- to tak pół żartem... ;]
,,Bracia" rzecz jasna to delikatna rozgrzewka- będzie to has niczym na Golgotę...
ile prac powstanie?
tego nie wiem- kilka zapewne- ale będą tworzone w różnych czasu odstępach ;]
motyw pasyjny zawsze był moim rarytasem...
co roku głęboko go przeżywam...
a tak już na poważnie, to dopiero teraz przyszedł moment by się z nim zmierzyć- niech to będzie moja duchowa modlitwa długoterminowa...

drugi:
dziś posiadówka u Cinka wraz z Rabką...
to będzie krzyżowanie jak nic... moje zapewne...
z racji tego- że wielkie ilości alkoholu są dla mnie zabójcze w każdym aspekcie tego słowa...
Kimonek pamiętaj- bądź asertywnym i niech lampa czerwona się zapali... proszę Cię!



na zakończenie szkic inspiracyjny do obrazu ;)
no i link do niego:
http://kimonek.blogspot.com/2010/05/siestra-ma.html

smacznego :)

anu i muzycznie:
http://w419.wrzuta.pl/audio/aFVkxo8GLss/lil_kim_-_kitty_box

mej Kimuszki, która z siestrą mi się kojarzy :) se se se
jako że siostra pasjonatka wszystkiego co ma orientalne brzmienie ;]

13 komentarzy:

  1. `ale piękny obraz !!.
    I like it !!. ;DD

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny obraz :)
    ach te przeprowadzki... ja dopiero kiedy krótko przed śmiercią mamy wróciłam do domu rodziców zauważyłam ile rzeczy mi się nagromadziło przez lata i duże ilości przeprowadzek, wciąż i wciąż... notatniki z wierszami, z muzyką.
    jedne wspomnienia chce się ukryć przed światem, spalić, a inne pozostawia się i wraca.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Odbieram malarstwo, sztukę w sposób może prostacki, lecz myślę, że raczej powszechny: albo coś mi sie podoba, albo nie. Zastanawiam się również nad tym, jak taki obraz oddziaływałby na mnie wisząc na ścianie w pomieszczeniu, w którym najczęściej przebywam. Ten kazałby zatrzymać się w biegu życia i podumać dokąd tak pędzę. Ale nie odbierałby całkowicie energii (czerwony fragment sukienki, może szala). Jednym słowem podoba mi się. I proszę o wyrozumiałość dla laika.

    OdpowiedzUsuń
  4. KImonku, matko boska masz TO !!! Piszę to z całą mocą, Ty wiesz co TO jest i Ty TO masz...
    Obraz nie jest piękny bo to byłaby obraza dla niego, myślałam, że to zdjęcie, głupia...On po prostu jest !!! Wyłania się, wynurza, wychyla się z odchłani niebytu...Gdyby zawisł na mojej ścianie byabym, jakkolwiek to banalnie nie zabrzmi szczęśliwa. Myślę, że przyszłemu właścicielowi to wałśnie ofiaruje. O reszcie kiedy indziej bo też warta słówka, a może pomilczę, milczenie jest takie wymowne. Życzę czerwonej lampki, dziś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny portret siostry. Cóż tu więcej napisać mogę. Jesteś niesamowicie pracowity.Ostatnio dużo prac powstało, bardzo dużo.Podziwiam Cię bo sama wiem jak to ciężko czasem wszystko pogodzić. Prace i wszystkie te przyziemne obowiązki z pasja tworzenia. Oby tak dalej 3maj się

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny portret! Oglądam i podziwiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. :) dziękuje wszystkim za tak piękne słowa...

    jestem mile zaskoczony, aż serce me fika pod piersią :*

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuje za komentarz ;]]
    ja kocham czytać książki w zimę i do tego pic kakao ;DD

    OdpowiedzUsuń
  9. niezły dorobek, niedługo będzie można zrobić wystawę w Instytucie!

    OdpowiedzUsuń
  10. :) ho ho ho, gdzie jeszcze do wystawy ;]
    z tego dorobku pierwsza 50 nie nadaje się do widoku publicznego- jaki ja byłem przez okres martwych natur nieporadny ;]
    do tej pory mam traumę...
    a pan Ożóg ciągle ma banana na twarzy wspominając je- chyba jako jedyny z roku przychodząc na studia, nie miałem do czynienia z farbami...
    dopiero pierwszy portret- Lil' Kimuszki z końca 2008, zmienił mój stosunek do farb ;]
    zacząłem sam się szkolić :) pracować ;]

    może kiedyś jak Bóg da, będzie wystawa w instytucie ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. A to lepiej nie pal pamiętników. Ja do dziś moich zniszczonych nie mogę przeboleć. Całą moją kolekcję książkową - dość sporą - oddałabym za te pięć czy sześć zeszytów, bo o ile tamte kupię, tych już nie odzyskam...

    OdpowiedzUsuń