czwartek, 5 lipca 2012

Owocowanie...


 Smakujesz, doznajesz, siadasz, patrzysz...
Słuchasz, hasasz, dreptasz i znów patrzysz...
Uśmiechasz, pochylasz, łapiesz i znów patrzysz...

Zapowiadany has, dotarł do miejsca docelowego, któro wpija we mnie najczystszy wymiar obcowania i przyglądania się relacjom, a w szczególności relacji jednej- o której mogłem już swojego czasu troszkę napisać. Patrząc się na parę ludzi, wierzysz, że można się bezgranicznie uzupełnić, czerpiąc życiodajne soki z najdrobniejszych i najmniejszych szczegółów funkcjonalnych, nie poszukując ich poza swoim domostwem- można? można...

A ja tak cicho, pokornie, siedzę- robię swoje i bacznie się przyglądam, poszukując ciągle swojego (może wyimaginowanego) ideału, który w głowie się narodził właśnie podczas pierwszej, wspólnej konfrontacji.





 ,,Kady- działka na dom jest, rodzinne plemię jest, cegielnia z gliną jest- podwijamy rękawy i budujemy sobie wspólną chatę- spożytkuj swój zawód na rzecz budowania ekologicznych domostw, a my ugniatać podłoże wylewki będziemy. Na kurs jechać miałeś. 
Stawiamy od razu dwa- na pracownie artystyczną.
Piec już jest- chleb na zakwasie już się przypala.
Może kawałek pizzy? Taki chudy jesteś..."

Duch może hardy i ochoczy, ino ciało takie mizerne i słabe (a raczej lenistwem i małym portfelem owiane).





,,Czemu tak cicho siedzisz?
Zmogło Cię piwo?  
To pewnikiem seria ,,Pożal się Boże"- zrobiliśmy mały eksperyment tym razem, chyba z chmielu amerykańskiego- smakuje bananem nie?

Wyjdź na ogród.
Widziałeś? Mamy chińskie ogórki- słodsze w smaku niż nasze, rodzime sadzonki.
Troszkę chwastami zarosło- osobiście tłumaczymy się angielskim ogrodem i naturalnym biegiem natury- choć wiadomo, że to raczej wynik braku ogrodowego zacięcia.
Między pokrzywami szałwia, bazylia i mięta rośnie. 
Jeden pomidor nam czerwienieje- uważaj na ule, by Miszka nie wbiegła, bo wszystkie pszczoły wpierdoli i znowu gęba jej spuchnie. Przynajmniej much nie mamy w altanie."

A ja ciągle cicho obserwuje i doznaje- czasem ciężko słownie ogarnąć klimat, który wlewa miodu, nie pobierając go ani ciut ciut.
Może to się nazywa powrót do ,,domu"?






Refleksje po wyautowaniu ciągle są żywe i po głowie krążą, co jest owocujące. 
A takie rodzinne spotkania, są tylko kolejnym wyrazem w kolejnym rozdziale, który zacząłem znowu pisać. A może to na razie wstęp?
 Może czas na dalszą wędrówkę, wiedząc, że przemyska preria była, jest i będzie miejscem stałych powrotów.
Umieranie i narodziny. 
Ziarno, kiełkowanie i plon.

Najbliższe tygodnie, są chill'em samotnych hasów i paradoksalnym wymiarem pracy ponad stan oraz wykorzystywaniu wolnych chwil (a zdarza ich się kilka) na obserwacje i słuchanie- niekoniecznie rad, a samego podglądaniu funkcjonowania innych, czerpiąc z boku doświadczenie, na kolejny bagaż, który na plecka wrzucić trzeba i iść dalej.

 
Kolejne decyzje, no i znowu... zmiany. 
Lubie, nie lubię- są mimowolne.

Niby sam, niby nie- niby nóżki... 
Beztroskość?
Ustatkowanie?

Czego oczekuje?

...idę boso...



9 komentarzy:

  1. idź boso idź... mija Cię właśnie festiwal teatrów ulicznych w Srakowie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. póki co to ja mam festiwal teatralny w domu- leżąc plackiem w łóżku jak kłoda, wydalając z siebie resztki pokarmu ;] ale zaczynam się nawadniać po 2 dniach przygwożdżenia ;]

      jakiś pindolony wirus- ale jakie atrakcje ;]

      Usuń
  2. nawadniaj nawadniaj.. arbuzami na przykład

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. póki co ryż na wodzie i suchy chlebek- wszystko inne jest... zwracane :D

      Usuń
  3. Pierwsze zdjęcie! Kompozycja, kolory, klimat!

    Uściski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. e tam- ja na fotografii się nie znam- czysta dokumentacja hasów i wyhasów- do fotografii to zwracać się do tego Pana, który ostatnio komentarze mi wrzuca- warto ;]

      również uściskowywuje, dziękując jednocześnie za magicznego, bosego sms'a ;]
      postawił mnie na nogi :D

      Usuń
  4. Oj tam oj tam, Pan Skromniś, a efekty edukacji jednak som ;)

    Oraz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wspaniałe klimaty!

      Usuń
    2. :) w tym kierunku podążamy na przyszłość co?

      zawsze jakoś tak wtedy myślę o Sadzie- tym bardziej, ze owa Pani (Aga) jest Twoją stałą czytelniczką, za nim jeszcze Kimonidło się pojawiło na blogowych włościach ;]

      Usuń