wtorek, 5 lipca 2011

Love Is The Devil 2... Kapro...

,,Możemy w swoim życiu wiele dokonać i osiągnąć niezależnie od naszego punktu startu, który zwykle nie jest łatwy..."


,,Marazm"
olej na płótnie
140x100

Klika dni przygotowywałem się mentalnie i emocjonalnie, by przedstawić twórczość Bartka na łamach Love Is the Devil... Zwlekałem, myśląc w jaki niebanalny sposób pokazać to, co niezwykle mnie dotyka pod każdym względem... zaczynając od skrajnych emocji, poprzez estetykę, podziw, warsztat... Ale kiedy przyszedł ten dzień, w głowie pojawia się totalna pustka, nie potrafiąca jednoznacznie nazwać tego, co kawałek po kawałeczku zjada mnie od środka gdy dochodzi do bezpośredniej konfrontacji z tym, co wychodzi z pod jego dłoni.

Rozpocząłem posta słowami, których użył Bartek w folderze z Ogólnopolskiego Przeglądu Sztuki Współczesnej ,,Forma 2011" w Rawiczu.
Słowa, które mają niesamowitą moc, celnie obrazując to co właśnie dzieje się w Jego autonomii...

,,Wojownik"
olej na płótnie
150x75

O mej relacji z Kapro (pozwalam sobie Go tak ,,zdrobniale" nazywać) pisałem już nie jednokrotnie, począwszy od zeszłorocznych egzaminów na ASP, gdzie po raz pierwszy miałem przyjemność bezpośrednio Go poznać :)

ale nie był to początek historii... a przynajmniej mojej z Jego tworami.

Wraz z mym malarskim raczkowaniem 2,5 roku temu, przyszedł moment, gdzie pojawiłem się na artystycznym portalu- DigArt. Twórców i artystów (tych pseudo również) jest tam wiele... Już dokładnie nie pamiętam w jaki sposób trafiłem na profil Bartka... Ale doznanie pamiętam do tej pory, kiedy dreszcz przeszywa się od samego karku, biegnącego po barkach, zatrzymując się przy czubkach palców... Kiedy emocje zaczynają wewnętrznie buzować, w brzuchu zamykając się w punkcie kulminacyjnym zamieniając się w motyla. Patrzyłem... i zachwyciłem się, ponieważ wtedy po raz pierwszy doznałem emocjonalnej łączności utożsamienia się z tym co widziałem, odbierałem- nawet nie poprzez estetykę wizualną, ale to co w nich drzemało! Zamienialiśmy od czasu do czasu parę słów, a ja ciągle cicho i bacznie obserwowałem rozwój i kolejne stawiane poprzeczki, które co rusz mnie ,,zjadały"...



,,Lew"
olej na płótnie
130x110

Później pojawiły się zeszłoroczne egzaminy na ASP, gdzie poznałem Bartka, Magdę i Marcela.
W ostatni dzień (ustny, który zawaliłem) rozmawiając z Magdą na papierosie przed wejściem na egzamin o twórczości Bartka, padło słowo ,,marazm"...
Marazm?
Czy to ten autoportret na fotelu?
Okazało się, że Bartek to Kapro, a Arek to Kimonek ;]
Chyba nie muszę opisywać naszej reakcji na ten fakt, która była dla mnie energetyczną bombą konfrontacji! Mimo, że nasze drogi na dłuższą chwilę się rozeszły poprzez moją porażkę, ale minimalny kontakt został- a ja dalej obserwowałem jak Bartek się rozwija i pędzi emocjami pod prąd jak burza...

Po roku czasu nasze drogi znów się zeszły- tym razem z podwojoną siłą :)


,,Samosugestia"
olej na płótnie
140x140

Poznałem od zaplecza człowieka, którego twórczość była dla mnie wewnętrzną inspiracją. Teraz mam możliwość bezpośredniej konfrontacji, dotknięcia, zobaczenia jak powstają, jak żyją, jak się ciągle zmieniają, wraz z emocjonalnymi zmianami jakie Bartek w nie wprowadza.
Patrze, napajam się i nie dowierzam. Tym bardziej, że wraz z Bartkiem mamy podobny staż malarski- jest to 2,5 roku (!)- tyle, że u Niego efekty pracy są fenomenalne, które mówią same za siebie, które same się bronią- więc nic mówić nie muszę. Fotografie nawet w połowie nie pokazują tego, co idzie z ,,żywym" odbiorem obrazów- są to formaty dość duże, a na fotografiach cała tekstura, kolory, które tańczą wokół siebie ulatują, nie oddając piękna rzeczywistości.
Wierze w Jego twórczość, Jego możliwości i wiem, wręcz jestem pewien, że niebawem będzie o Nim słychać i to głośno- w pozytywnym sensie tego słowa, gdzie jego ciężka praca zostanie doceniona na wyżynach artystycznych :) życzę mu tego z całego serca i z łezką w oku patrze do czego aktualnie dochodzi swoją determinacją- na moich oczach...

to tyle z mej powagi ;]


,,Mona Liże Kciuki"
olej na płótnie
140x110

,,Wojownik" z którym się wewnętrznie utożsamiam, został mi przypisany (nie tylko na blogu Anety) i chyba wcale nie musze prędko podcinać Bartkowi żył podczas kolejnego obiadu w IKEI, gdzie Danie Dziecięce stawiane jest na pierwszym miejscu ;] zacząłem stołować się w MC podjadając frytki, ograniczyłem palenie (!) i zacząłem szukać smaczków muzycznych. Zacząłem również inaczej patrzeć na to co robię i po co to robię... Doceniając więcej i widząc więcej...
Chłonę i spijam jak gąbka, obserwując, słuchając i patrząc... Spijam emocje, tam gdzie są one tego szczególnie warte- kiedy człowiek jest tego wart.

Słowa rozpoczynające tego posta, będą przez najbliższy czas wędrować razem ze mną :)

Mam tylko nadzieje, że Madzia (która pojawia się na wielu obrazach) nie pogoni mnie miotłą, że kradnę im część prywatnego funkcjonowania... siedząc do rana przy kuchennym stole...
zostaje mi to wybaczone ,,śmiejąc się całym sobą", kiedy po raz pierwszy padło z Jej ust słowo ,,chłopcy..." Można by było powiadać bez końca- ale po co :) niech relacje toczą się swoim torem, historię tworząc.

,,Madzior"
olej na płótnie
110x140

Polecam obserwacje bloga Kapro- patrząc jak się zmienia, jak ewoluuje, trawi i stawia sobie kolejne poprzeczki do przeskoczenia, chwilami samego siebie- gdzie punkt do którego dąży, zawsze jest dalej niż bliżej :) to jest jego motywacja... by ciągle iść do przodu, by nie zamknąć się w rutynie, manierze... jedno jest pewne- Bartek nigdy nie zostanie zaszufladkowany...
może nie bawi się On w ,,chat'erię" prowadząc konwersację z czytelnikiem, mimo impulsywności, totalnej spontaniczności i pozytywnego pląsu ;]

Polecam również częste zaglądanie na digarta, gdzie w skrócie można ogarnąć jego twory.


,,Cisza"
olej na płótnie
60x80

Ostatnie dwa tygodnie ciągłego wspólnego obcowania i bytowania przyniosło wiele planów i zmian. Tym bardziej, że pojawia się to w momencie, kiedy zamykam za sobą długi rok doświadczeń i zaczynam kolejny rozdział, który zaczyna powoli odkrywać swoje karty.

Nie chce powiadać, że nic nie dzieje się bez powodu, że wszystko ma swoje miejsce i czas, ale wszystko zaczyna układać się w pewną całość, pokazując to co się przeczuwało od dawna, podskórnie i podświadomie wędrując po myślach.

,,Autoportret"
olej na płótnie
50x70

na zakończenie jeden ze ,,smaczków", którymi ostatnio Kapro mnie karmi:

13 komentarzy:

  1. Ha! Ten futrzany fotel w "Maraźmie"!!!!

    Te obrazki jadą po emocjach, rzeczywiście w zupełnie inny sposób niż Twoje rzeczy, Kimciu. Dzięki, że to pokazałeś, trzymam za Pana Kapro kciuki - żeby to można było zobaczyć gdzieś na żywo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedynie lew na rykowisku troszkę mniej mną miotnął ;) Poza tym moc moc moc.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z przedmówczynią mą ;)
    To niesamowite, ile utalentowanych ludzi mieszka na południu naszego kraju ;D
    Chyba się tam przeprowadzę ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Arek, dostałeś się na to ASP?

    OdpowiedzUsuń
  5. Za kazdym razem trzeba skakac w przepasc i budowac skrzydla po drodze.
    Dzieki Arek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. :DDD

    Kocham Was, młodzi poeci-samobójcy ;D

    Oczywiście Panie Kapro, aczkolwiek może warto mieć świadomość istnienia również innych dróg: umysł początkującego, świadomość dziecka, zabawa, przyjmowanie błędów z ciekawością, jeśli nie miłością, takie tam ;)

    Nieważne. Jakkolwiek by Pan nie doszedł tam gdzie jest - frunąc na skrzydłach domowej roboty czy turlając się z górki ze śmiechem, efekty robią na mnie duże wrażenie. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. samobojcy ? Przeciez to bardzo pozytywne stwierdzenie ;o
    Aneta - to co napisalem, nie wybiera zadnej drogi i nie neguje wyboru - wrecz przeciwnie, chodzi o to, aby dokonywac wyborow i na biezaco stawiac czola konsekwencjom ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Mikołaju Aju- wyniki w piątek popołudniem ;]

    Aneto- już niebawem zapewne Pan Kapro pokaże szerszej publiczności to co nosi pod pazuchą :) możesz być pewna, ze nie omieszkam ominąć to bez echa :) Marazm... moment dochodzenia do perfekcji swojego realistycznego warsztatu zamykając je w skaranych doznaniach... Mogłem dać jeszcze rok powstania danych prac- by zobaczyć skok w przepaść i nieznane, drogę w jaką oddał się Bartek...
    Był potrzebny marazm by powstał wojownik, był potrzebny wojownik by powstał lew...
    Lew... moment przełomowy, gdzie pokazało się coś nowego, coś pękło i zaczęło inaczej smakować, jeszcze inaczej dotykając, inaczej obrazując i pokazując samego autora...
    Oczywiście, że skok jest pozytywny- wręcz konieczny, jeśli chce się iść do przodu nie stojąc w miejscu, w pustce, bezproduktywnej pustce, która niczego nie zmienia koło zataczając. Rozumiejąc bez tłumaczenia to co Kapro chciał zobrazować- co niesamowicie mnie cieszy wewnętrznie.
    Ja tyle co skoczyłem, jedynie nie potrafię się jeszcze pozbierać i budować swojego skrzydła- ale powoli :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Panie Kapro... Kimciu... Przecież mówię, że kocham :)

    Czy dobrze zgaduję, że chodzi o to, żeby się spalać i iść żywiołem? Czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  10. skrajnych, skrajnych ;P
    ślinotok ;] eh

    OdpowiedzUsuń