poniedziałek, 11 lipca 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 14


Hey hey what can I say
DayDayDayDaDayDaDayDay


Nie dość, że nie tego dnia co zwykle (piątek), to jeszcze zaczynam nietypowo, bo od dedykacji muzycznej, która od zeszłego tygodnia szaleje po kimoniej głowie.
Im go dłużej znam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ten jego cały radosny pląs i has przez życie, wygląda trochę jak w przytoczonym teledysku.
Nie wiadomo zatem, czy tak skacze sam z siebie, czy to wpływy muzy zmysły stymulującej ;)

Wnikliwi obserwatorzy bloga, zapewne zauważyli tutaj subtelne zmiany.
Poczynając od rzadszych, stonowanych, bezemotikonowych wpisów autora, poprzez znikome udzielanie się Kimiego w komentarzowej chaterii, kończąc na wypadnięciu mojej skromnej persony, ze stanowiska Artystycznego Freak’a Muzowego.
Zabolało ;] Jednak po szybkiej interwencji, zdołałem powrócić na stołek.
Chyba jeszcze jakieś nutki grają lol
Cóż, ludzie się rozwijają, poszukując nowych wzorców i natchnień, szczególnie gdy trafiają w nowe środowisko, a trzeba przyznać, że chyba nie ma takiej osoby, która zdołałaby się oprzeć urokowi krakowskiej, artystycznej bohemy.
Wydaje mi się, że jestem zajebistą, wieśniacką muzą, jednak ile można ograniczać się do maleńkiego poletka ;)
Czas rozwinąć skrzydła w wielkomiejskiej aglomeracji ;D

Kimon wycofuje się z ekshibicjonistyczno-emocjonalnych wynurzeń, wracając do swoich blogowych korzeni, czyli suchego prezentowania swoich chrabąszczy.
Moim zdaniem dobrze ;) Więcej pracy nad sobą = mniej czasu na głupoty (czy jakoś odwrotnie).
Wobec tego, jedynym źródłem wiedzy o życiu Czarnego Mariana (to jego najnowsza ksywa), będą niestety moje kąśliwe wpisy (dopóki dzieć nie straci do nich cierpliwości).

Arkady coś bąka, że przestaje robić obrazy na zamówienie (sic!).
Żałujcie Ci, którzy nie zamawialiście gdy namawiałem ;P
Decyzję dość mętnie tłumaczy (w wielkim skrócie), że taki sposób ekspresji zbytnio go ogranicza.
Moja odpowiedź brzmi:

BULL SHIT!!!

Przyznaję. Nie znam się wcale, zatem podeprę się cytatem ze świeżutkiego artykułu „Odczepcie się od kapitalizmu”, napisanym przez Jana Winieckiego, wybitnego… ekonomistę ;D

…wielkie dzieła sztuki od starożytności do odrodzenia były robione na zamówienie: władców świeckich i duchowych, ale także np. rad miejskich miast włoskich w okresie kapitalizmu kupieckiego. Nie będzie zapewne przesadą, jeśli stwierdzę, że więcej arcydzieł powstało na zamówienie niż ze spontanicznej potrzeby twórców.

Z treścią całkowicie się zgadzam, lecz na chwilę obecną, artykuł jest w sieci niedostępny, więc polecam zakup dzisiejszego „Newsweeka”.

Miniony tydzień był dla Kima szczególnie intensywny:
1. Finał uczelnianych zmagań;
2. Otwarcie wystawy;
3. Publikacja skromnego o nim felietonka.

W pierwszym przypadku, nie mam dla Was pomyślnych informacji.
Gupik był zbyt mało uzdolniony… oralnie, jednak… nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Więcej nic nie powiem, żeby nie zapeszyć . Spiskowa teoria mówi, że jeszcze się nie dostał, bo zbyt dużo o tym paplano na blogu.
Wyleję tylko odrobinę żółci, dobitnie zaznaczając, że jest ona moja własna!
Nie wierzę, że po poprzedniej, zeszłorocznej porażce, Kimi mógł znowu z własnej woli zawalić egzamin! Dla mnie jest to wybitny dowód na to, że wszelakie Akademie Sztuk Pięknych, to siedlisko nepotyzmu oraz kółko wzajemnej adoracji!!!

O wystawie nie wiem nic, bo mój tajny, krakowski wysłannik, znawca tematyki Max von Pluto, jeszcze nie przesłał mi swojej relacji do zredagowania.
Jedno mgliste foto, dla zaspokojenia ciekawości oraz udowodnienia jak trudnym obiektem dla paparazzi jest nasz znajomek ;)

Letni numer (lipiec-sierpień 2011) czasopisma „Lounge” rzeczywiście się ukazał, a w nim bardzo wdzięczny tekst Maggie Piu, ilustrowany kilkoma tworami. Papieru jeszcze w łapie nie miałem, natomiast wersja elektroniczna do przejrzenia tutaj (zapraszam na 26 stronę).

Oczywiście otwarcia wernisażu i artykułu serdecznie Arkowi gratuluję, natomiast w kwestii (nie)ostatniego, uczelnianego słowa, po cichutku cisnę kciuki ;-*
Baju.

21 komentarzy:

  1. po dzisiejszej konwersacji z Doro (godzina wiszenia na słuchawce pomiędzy ogarnianiem informacji z plakatu, grafiki i komiksu) stwierdziliśmy, że pozostaniesz na poletku... mimo wszystko...
    z racji czysto marketingowych i uzupełnienia na zasadzie ,,yin-yang"- bo teraz to się dobrze sprzedaje i odbiera...
    resztę przemilczę i nie będę ingerować w edycji w Twój subiektywny ślinotok- ale rękę mam na pulsie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój mąż też mi wypomniał tą GODZINĘ ;P
    Balcerowicz musi odejść a Hades musi zostać!!
    Kimon ma zająć się malowaniem i nauką ;) Tako rzecze wiedźma, co jej prysły zmysły.
    Czekam na relację!

    OdpowiedzUsuń
  3. O dzięki Ci Doro, za wyjaśnienie Kimonkowi zasady blogowego yin-yangu ;D
    Yeahhhhhhhhhh ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. A dla równowagi dodam, że chorwackie zdjęcie Hadesa jest cudne, a muzyka jak zwykle okropna ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. ;] dzieci idźcie już spać, bo ja chce się troszkę pouczyć...
    Ciebie kochanku muzowy też to dotyczy...
    tak w ogóle chce Ci przypomnieć, że mam kryzys finansowy, bo coś kiepsko na te moje farbki zarabiasz... a tak ponoć się deklarowałeś ;P
    beszczel...

    OdpowiedzUsuń
  6. A w czym my Ci przeszkadzamy, ócz się ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się musiałam przespać z tymi wszystkimi niusami o fermentacji dolnej, górnej i bezkierunkowej.
    Czy to jest prawo artysty zdradzać i zostawiać w iściu za głosem serca? Czy ceną jest samotność? Co z tym ego? No i pytanie z przedszkola: piekarz piecze chleb, no i upieram się, upieram i upieram, że on ten chleb musi smakować, by piekarz sam z tym chlebem nie został. Murarz domy muruje na podobnej zasadzie (choć deweloperowi łatwiej być szują), krawiec szyje ubrania, a artysta?
    Sprecyzowałam swoje stanowisko: człowiek jest zwierzęciem twórczym każden jeden, każden jeden przynajmniej raz w życiu stworzy coś genialnego, ale żeby być rzemieślnikiem w jakimkolwiek rzemiośle to już trzeba przejść długą drogę i poświęcić się jednemu. Dlatego rzemieślnik nie może istnieć sam dla siebie - kasa, kasa na życie potrzebna mu jest dla doskonalenia rzemiosła. Jeśli ma swoich odbiorców w dupie, to hm... Przedszkolaki same sobie opowiedzą tę bajkę. I tu nie chodzi o to, że wszystko jest ba sprzedaż, ale o to, że posiadamy odmienne talenty

    Ale nie o to się kłóciliśmy? Koniec felietonu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oż Ty cholero!!!
    Pytałem się, czy zasponsorować wyposażenie wystawowe???
    Odpowiedziałeś, że nie trzeba ;P

    Niby z chatu się wycofał, a jednak nadal śledzi ;P

    Aneto, przecież nikt się nie kłóci ;>
    Napisałem te wszystkie rzeczy, bo liczę że Kimonkowi przejdą te artystyczne egzaltacje ;)
    Tym bardziej, że sam we wcześniejszym komentarzu wspomniał o pustej sakwie ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. No wiem HaDeeS, jako stara nadęta zgryzota muszę się kłócić, choćby sama ze sobą. Napawam się swoimi argumentami. Ah, jakie mądre ;D

    No i jeszcze chciałam powiedzieć, że wiem, że jestem naiwna, i że rynek, wielka kasa i władza do wzięcia, głos swojego pokolenia itd., inwestycje, piramidy zwierząt i inflacja sztuki, a w całym tym gównie prawdziwe perły, jedne docenione, inne w rynsztoku (ależ ja jestem głęboka, co nie? Uhu, wołam do was z mej studni ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. Normalnie mam lęk wysokości, stojąc na skraju Twej głębi ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. hds :) nie ciężko was nie śledzić jak komentarze przychodzą mi na maila, który jest źródłem mego utrzymania obrazowego- wyjścia kryzysowego... pojawi się niebawem wpis dementujący Twojego posta, boś troszkę po ściemniał ;)

    :) Aneto w komentarzu wyczuwam nutkę ironii? mówiłem już, że na forum publicznym powrót do konwersacji z wernisażu dla mnie nie istnieje? jeśli nie, to powiadam :)

    miłego dzionka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy Ty mnie uważasz za jakiś "Fakt", "Super Ekspress" lub inny chłam???
    Moje informacje są w 100% sprawdzone, zatem jedynie źródła mogą być zatrute ;P

    Aneto, zauważ jaki Kimon zrobił się stanowczy ;)

    Ohhhhhhhhh... Czarny Marianie jesteś taki zdecydowany i władczy... Uhmmmmmmmm... Omdlewam ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  13. Kimciu, to jest może nie od razu symfonia, ale kameralny utwór na kwartet smyczkowy na pewno ;] No a na poważnie, bardzo zależy mi, żeby zrozumieć co się stało.

    Ale masz całkowitą rację, przepraszam, Twe słowo jest dla mnie imperatywem, natychmiast powściągam swe rumaki i zwracam się ku trawieniu wewnętrznemu :*

    OdpowiedzUsuń
  14. HaDeeSie, czyżby za mało reflektorów szło w tej rozmowie na Twę gwiazdę? Stąd te popisy słowno teatralne? ;>>

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozbłysłem jak supernova, kończąc komentarzowy żywot jako karzeł czerwony hahaha

    OdpowiedzUsuń
  16. No przecież wiesz, że jesteś piękny, fascynujący, tajemniczy oh ah i w ogóle brak słów, więc się nawet nie próbuję wypowiedzieć pozostając w cichej kontemplacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kimon, dawaj na ASP do Poznania (jak można nie przyjąć tak zdolnego diabła?).
    Gwarantuję Tobie, że tu padną na kolana przed Tobą....inaczej nie jestem I.Bo.

    Z pozdrowieniami
    I.Bo:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyznaję się bez bicia, że powoli zaczynam nie nadanżać...
    Tu również muszę zgodzić się z przedmówczynią- POZNAŃ (miasto doznań) przyjmie Cię od razu:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Popieram I.Bo & Ketiova!!!
    Będzie bliżej do Bydgoszczy ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  20. kto wie gdzie nogi poniosą...

    Ustrzyki Dolne, Las wojskowy na granicy Bieszczad (Kwaszenina), Sanok, Przemyśl, Kraków...
    Poznań? tam jeszcze nie byłem i nie bytowałem ;]

    OdpowiedzUsuń
  21. A widzisz, no to zapraszam. Wiesz do Bosiackiej to zawsze wpaść można:)

    OdpowiedzUsuń